Obudziłam się przypięta do pasów obok mojego dawnego przyjaciela-Wellsa.Dawnego,ponieważ doprowadził do zniszczenia naszej relacji przez swoje egoistyczne zachowanie,ale o tym pózniej .Strasznie bolała mnie głowa,to chyba efekt uboczny tych leków,które mi wstrzyknęli żebym zasnęła.Nie wiedziałam gdzie w ogóle jestem,ale po chwili przypomniało mi się,że moja cudowna matka wraz z kanclerzem na czele wysłali mnie na pewną śmierć-lądowanie na ziemi.Myślę,że nasze szanse na przeżycie są równe kilku % ,a zrobili to żeby zyskać trochę czasu.Jak na zawołanie odezwał się komunikat od kanclerza Jahy. Jakieś pieprzenie,żeby nas uspokoić.Najważniejsze były teraz nasze opaski na rękach, bo zapewniały łączność z Arką.Jedno było pewne, nie byliśmy im już potrzebni więc bez wahania zesłali nas tam,gdzie żyć się podobno nie da.Szanse są znikome,ale zawsze trzeba mieć nadzieję.Po śmierci ojca w sumie tylko to mnie trzyma przy życiu.Nadzieja.Zauważyłam,że jakiś chłopak pojawił się nad moimi nogami.Ale mądry,odpiął pasy i się naraża.
-Zapnij te pasy,idioto-powiedział Wells
-Może na arce rozkazywał wszystkim twój tatuś,ale teraz co najwyżej możesz na mnie naskarżyć, czy co tam robisz w wolnych chwilach.Hej jestem Finn-zwrócił się do mnie brunet
-Clarke.Na ogół go nie słucham,ale w tym ma rację. Powinieneś się zapiąć,bo niedługo będziemy lądować.
-Jak sobie życzysz księżniczko.-powiedział i wrócił na swoje miejsce
Nagle rozpoczęły się turbulencje.Bałam się,że może coś się stać.Po kilku minutach wszystko ustało i wszyscy zaczęli się rozpinać.Wzięłam z nich przykład i zeszłam na niższy poziom maszyny.Zobaczyłam tam bruneta,który ściskał jakąś laskę,po chwili się dowiedziałam,że to jest jego siostra Octavia.Chłopak,niebezpiecznie zbliżał się do otwarcia drzwi.Podeszłam bliżej.
-Stój! Powietrze może być toksyczne.-powiedziałam
-Jeżeli powietrze jest toksyczne, to i tak zginiemy.-odpowiedział lekceważąco brunet.
Miał bardzo ładny głos.-pomyślałam.
Chłopak popchnął lekko drzwi i ukazały mi się drzewa,śpiew ptaków,kwiaty i wszystko o czym marzyłam,odkąd zaczęłam oddychać na arce.To wszystko było ...jak odległe marzenie,które dawno porzuciłam.
-Niesamowite, prawda księżniczko? -zapytał Finn
-Wszystko wygląda tak jak sobie wymarzyłam..
-Nigdy nie sądziłem,że kiedykolwiek to wszystko zobaczę.
-Nie ciesz się tak,nie wiemy czy uda nam się przeżyć.
-Wrzuć na luz Clarke i ciesz się widokami.
Spojrzałam na niebo.Pierwszy raz od bardzo dawna byłam po prostu szczęśliwa.
Jak na razie nie jest za ciekawie,bo dopiero się rozkręcaaam,haha.Zapraszam do komentowania,żebym wiedziała czy ktokolwiek to czyta;)) XO
CZYTASZ
can we surrender?
FanfictionZnienawidzili się od samego wylądowania na ziemii. Bellamy Blake -komplety dupek, tyle mogła powiedzieć o nim Clarke po kilku dniach. Jednak gdy zaczęli rozmawiać, zauważyli, że cała ta nienawiść jest bez powodu. Co się stanie kiedy wrogowie się zap...