Raven Reyes

1.4K 78 22
                                    

Bellamy

Po godzinie szybkiego marszu wreszcie donieśliśmy dziewczynę do obozu. Na szczęście jej omdlenie było chwilowe i przez resztę drogi po prostu zasnęła.  Wiele osób wyglądało na zaskoczonych,  z powodu pojawienia się brunetki. Niektórzy zadawali pytania, ale nie miałem czasu, ani chęci na żadne z nich odpowiadać. Zanieśliśmy ją jak najszybciej do Clarke. Blondynka od razu zajęła się stanem zdrowia dziewczyny. Oczyściła jej  ranę i założyła opatrunek. Powiedziała, że wszystko jest w porządku i żebyśmy pozwolili dziewczynie jeszcze pospać, aby wypoczęła.

Clarke

Byłam bardzo ciekawa, jak to się stało, że tajemnicza brunetka wylądowała na Ziemi . Nie wydaję mi się, żeby Rada zesłała ją bez celu. Może jest tu, żeby naprawić łączność? A może to po prostu "misja samobójcza" bez wiedzy Arki? Miałam do niej tyle pytań, jednak wiedziałam, że dziewczyna musi wypocząć. Moje pytania mogły zaczekać do rana.  Po kilku minutach przybiegł do namiotu Finn, który dowiedział się o lądowaniu nieznajomej. Kiedy ją zobaczył oniemiał. Sprawiał wrażenie, jakby znał tę dziewczynę. Po chwili wszystko się wyjaśniło i moje domniemania były prawdziwe.

-Jak z nią? -zapytał z przejęciem.

-Musi odpocząć.-odpowiedziałam.

-Poczekam.-powiedział i usiadł obok dziewczyny.

Zastanawiało mnie to jaką relację mieli. To logiczne, że nie czekałby na przebudzenie przypadkowej dziewczyny. Czy byli razem? Może są po prostu przyjaciółmi? 

Dziewczyna przespała cały dzień. Powiedziałam dla Finn'a, żeby poszedł się przespać , bo siedzenie z nią ciągłe nie ma sensu. Obiecałam mu, że go zawołam kiedy tylko się przebudzi. Po kilku godzinach brunetka przebudziła się.

-Gdzie ja jestem? -zapytała zdezorientowana, łapiąc się za głowę. 

-Udało Ci się. Jesteś na Ziemi. 

-Ty jesteś Clarke, prawda?-kiwnęłam głową.-Twoja mama mi we wszystkim pomogła. Nie byłoby mnie tutaj , gdyby nie ona.

Poczułam dziwne ukłucie w sercu. Tak się dzieję, kiedy najbliższa osoba Cie zrani.

- Ja jestem Raven. Jest tutaj może Finn?-zapytała z nadzieją.

-Tak, właściwie to miała go zawołać, jak się obudzisz. Pomogę ci go znaleźć.

Wyszłyśmy z namiotu, szukanie Finn'a nie zajęło nam długo czasu. Stał obok Bellamy'ego , jak zwykle się o coś wykłócali. Kiedy Finn zauważył brunetkę, zamknął ją w objęciach.

-Tak bardzo tęskniłam.-powiedziała, po czym złączyła ich usta pocałunkiem.

Opuściłam głowę, trochę zdziwił mnie ten obrót sytuacji. Finn od początku wylądowania tutaj, podrywał mnie i pocałował. Tym czasem okazuje się, że ma dziewczynę. Dobrze wiedzieć. Gdybym wiedziała, to już dawno bym go spławiła. Podniosłam głowę, Bellamy posłał mi jeden z jego najpiękniejszych uśmiechów. Odwzajemniłam uśmiech. Po krótkim czasie, para przestała się całować. Brunetka podeszła do mnie z Finn'em.

-Wiele osób na Arce nie wierzy, że przeżyliście.-powiedziała

-Będziemy musieli im jakoś to udowodnić.odpowiedziałam.

-Wzięłam ze sobą radio, niestety w wyniku mocnego zniszczenia rakiety, ono też jest poturbowane. Naprawa trochę mi zajmie. Potrafię też skonstruować coś jak flary. To chyba mi krócej zajmie, a tam liczy się każda sekunda.

-Zależy nam na czasie. Zajmij się flarami.-odpowiedziałam pewnie.

Raven uporała się z konstruowaniem do nocy. Była idealna pora, żeby zobaczyć, co udało się zrobić brunetce. Wszyscy stanęliśmy obok siebie. Cała Setka, no może nie do końca. Nie wszyscy. Nie wszystkim się to udało. Raven odpaliła co trzeba i patrzyliśmy jak flary lecą w górę, przebijając się przez chmury. Finn przytulił Raven. Spojrzałam na nich. Po chwili poczułam silną rękę splatającą się z moją. Bellamy szepnął mi na ucho.

-Nie zasługiwał na Ciebie.

Uśmiechnęłam się, nie wiedząc co odpowiedzieć. Patrzyłam na niego i zastanawiałam się jak z takiego dupka , zamienił się w troskliwego i miłego chłopaka. Jak to możliwe, że on jest tak cholernie przystojny i jednocześnie kochany? Jak to możliwe, że od wylądowania tutaj z każdym dniem wygląda coraz lepiej?? Ostatnio często przyłapywałam się na myśleniu o nim. Za często...STOP CLARKE TO TWÓJ PRZYJACIEL. Za późno. Od dawna myślę o nim w inny sposób. Czy ja właśnie zakochiwałam się w Bellamy'm Blake'u? Umysł podpowiadał stop Clarke, on Cie zrani, niestety serce go nie słuchało. 

-Dziękuję Bell. Za wszystko.- powiedziałam, po czym przytuliłam się do jego boku. Odwzajemnił objęcie, staliśmy tak krótką  chwilę. Wszyscy zgodnie uzgodnili, że chcą zrobić imprezę. Jakim liderem byłby Bellamy, gdyby się nie zgodził?  Wyjęliśmy alkohol i usiedliśmy wokół ogniska. Moi wspaniali przyjaciele postanowili zagrać w butelkę. Na Arce nigdy w to nie graliśmy, jednak na Ziemi często ktoś namawiał do zagrania w tę grę. Zaczynało się niewinnie. Graliśmy tak: Octavia, Bellamy, Jasper, Monty i Murphy. Raven i Finn poszli razem do namiotu, nie wnikam.

-To ja mogę  być pierwszy.- powiedział zadowolony John i zakręcił butelką.

-Czemu mnie to nie dziwi.-odpowiedział Bellamy.

Butelka wskazała oczywiście na Bell'a.

-Oo jak miło!- powiedział John.

-No co ty nie powiesz..-odpowiedział Bellamy.

-Hmm musisz zatańczyć z każdą dziewczyną wolny taniec, albo zrobić szybki striptiz.

Zmarszczył brwi.

-Mam tańczyć wolnego ze swoją siostrą?-zapytał kpiąco.

-Aaa nie przemyślałem tego. To w gruncie rzeczy została tylko Clarke. Co wybierasz? -zapytał rozbawiony John.

Bellamy chwilę się zawahał, rozważał co będzie gorsze. Po chwili podszedł do mnie i wyciągnął rękę.

-Zatańczysz księżniczko? -zapytał.

-Czy jak się nie zgodzę, będziesz musiał zrobić striptiz?-zapytałam podnosząc brew.

Wszyscy zaczęli się śmiać, a Bellamy stał czerwony jak burak.

-Co to to nie, miałem wybrać. Jeżeli się nie zgodzisz, to nie będę musiał nic robić. Chyba, że chcesz to wieczorem mogę zahaczyć o twój namiot i wykonać te zadanie specjalnie dla Ciebie.-powiedział, puszczając mi oko.

Teraz z kolei ja się zaczerwieniłam.

-Te słabe podrywy zostaw na później Blake i zacznij wreszcie tańczyć.-odpowiedział zirytowany Jasper. Był już nieźle wstawiony, za to ja i Bellamy byliśmy jeszcze trzeźwi. Chyba jako jedyni chyba.

-Jak mam tańczyć , skoro nie mamy muzyki? - zapytał Bell.

-Zamknij się  i tańcz, bo każe ci zatańczyć z tym chłopakiem w kręconych włosach, którego nie znosisz.-powiedział John.

Bellamy spojrzał na niego morderczym wzorkiem. Wstałam i podałam rękę chłopakowi. Stanęliśmy obok siebie, śmiejąc się i nie wiedząc co mamy robić. Przejęłam inicjatywę i po prostu wtuliłam się w bruneta. Spiął się na ten gest, ale po chwili się wyluzował. Oparł głowę na mojej. Po chwili John krzyknął.

-Moje zadanie dokonane, nie ma za co stary.

Staliśmy tak kilkanaście minut, kołysząc się. Kiedy otrząsnęliśmy się, nasi przyjaciele byli zupełnie gdzieś indziej. Porozchodzili się pijani po obozie. 

-A ci gdzie? -zapytał zirytowany Bell.

-Nie mam pojęcia, może poszukam Octavii.

-A ja John'a.

Po kilku minutach  znalazłam ją , siedzącą na kolanach Jasper'a. Odeszłam od nich niezauważalnie. Pomimo tego, że nie uśmiechało mi się spać samej z koszmarami, byłam zbyt trzeźwa żeby zapytać Bell'a.

I mamy kolejny!! Nie wyszedł mi za bardzo, ale piszcie co myślicie. Mam nadzieję, że jest okej. Trzymajcie się i do następnego! XO XO💜

can we surrender?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz