Odchodziłem od zmysłów

1.7K 88 33
                                    

Clarke

Obudził mnie czyiś głos. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Octavię. Czy ja zasnęłam pod drzewem? Chyba musiałam być bardzo zmęczona.

-Wszyscy cie szukają. Finn powiedział, że poszłaś się przejść i mój brat strasznie się z nim o to pokłócił. Powiedział, że Finn jest idiotą, bo cię puścił samą do lasu. Finn przywalił dla Bell'a , ten mu oddał i musieliśmy ich rozdzielać. W końcu skńczyło się na tym, że Bellamy ma podbite oko, a Finn rozciętą wargę i coś tam jeszcze. Szkoda, że nie widziałaś miny mojego brata, jak dowiedział się , że Finn nie próbował Cię powstrzymać. Wyglądał jakby chciał go zabić. Czy wy coś?..

-Nie...To znaczy poprawiły nam się relacje,ale nie w ten sposób.-uśmiechnęłam się. Nie mogę uwierzyć, że Octavii przeszło to przez myśl. Ja i Bellamy? Mieszanka wybuchowa.

-No bo wiesz, zdziwiłam się, że mojemu bratu zależy na bezpieczeństwie kogoś tak bardzo jak na moim. Potraktował Cię inaczej niż te wszystkie laski, ktore sprowadza co noc. Chodził ciągle podenerwowany po obozie i wypytywał ludzi czy ktoś Cię widział. Wiedział, że poszłaś pewnie w ogóle nieuzbrojona.- wsłuchiwałam się zdziwiona. Dlaczego Bellamy to wszystko robi?

-Nie rozumiem twojego brata czasami.

-Nie ty jedyna.

Bellamy

Już 6 godzin. Odchodzę od zmysłów. Gdzie ona może być? Godzinę temu, przeszukałem trochę okolicy, ale nie sposób ogarnąć tego wielkiego lasu.

Finn to straszny debil. Żałuję, że nie urządziłem go gorzej niż kilka siniaków. Musieli nas rozdzielać? Chciałem mu podziękować ,za zjebanie sprawy z Clarke. Zastanawiam się jak ona może w ogóle z nim przebywać. On jest jakiś nienormalny. Chyba jak zaczyna się podobać dziewczyna to nie puszcza sie jej samej do lasu, tylko stara się ją jakoś chronić(?)

Jak jej się coś stanie, to sobie nie wybaczę. Finn'a tak urządzę, że nie będzie mu się chciało żyć. Zauważyłem dwie znane mi sylwetki zmierzające do bramy. Podbiegłem do dziewczyn. Mocno zamknąłem w objęciach Clarke.

-Nie rób mi tego więcej księżniczko..-szepnąłem jej we włosy.

Wszyscy się na nas gapili, ale miałem to gdzieś. Byłem taki wystraszony, że mogłem ją stracić.

Nie wiem ile tak staliśmy, jakoś mnie to nie obchodziło. Podszedł do nas Murphy i oczywiście zrobił coś głupiego- zagwizdał. On zawsze musi coś odwalić.

-Wynajmijcie sobie namiot-powiedział ze swoim uśmieszkiem.

W końcu zaczęło się schodzić więcej ludzi, więc zrobiło się dziwnie. Clarke odsunęła się i zauważyłem, że zobaczyła moje podbite oko. Wiedziałem, już co mnie czeka..

-Chodź Bellamy, muszę ci to opatrzyć.-

-Clarke to tylko kilka siniaków i ...-powiedziałem zmęczonym głosem.

-Wiesz, że i tak nie odpuszczę.- spojrzała na mnie swoim przenikliwym wzrokiem.

Oczywiście, z nią nie wygram. Nie zamierzałem więcej dyskutować, bo i tak ona postawi na swoim. Popatrzyłem na Octavię.

-Nie powinnaś się narażać O.-powiedziałem, a ona jak zwykle przewróciła oczami.

-Wystarczyło nie ma za co.-uśmiechnęła się i odeszła.

Cała moja siostra. Ile bym jej nie tłumaczył, zrobi swoje. Dobrze, że udało mi się dostać na statek, bo nie przeżyłbym myśląc ,że moja siostrzyczka nie jest bezpieczna. W prawdzie musiałem zrobić coś bardzo złego, ale czego się nie robi dla rodziny. Moja siostra, moja odpowiedzialność.

Clarke zaprowadziła mnie do namiotu, kazała usiąść i wyjęła jakieś rzeczy. Przyłożyła mi coś zimnego do oka.

-Nie myśl, że już zapomniałam o naszej małej kłótni.-na te słowa przewróciłem oczami.

-Zawsze musisz psuć chwilę Griffin?-zaśmiałem się mimowolnie.

-Dziękuję, za dziś-powiedziała, uśmiechając się

-Od czego ma się przyjaciół/kumpli/kolegę lidera? Kim my w ogóle jesteśmy? - byłem już zdezorientowany.

-Wydaję mi się, że możemy popracować nad przyjaciółmi.- teraz z kolei ja się uśmiechnąłem.

Przyjaciele. Kto by pomyślał?

Clarke

Nie miałam już siły kłócić się z Bellamy'm. W końcu pokazał, że mu na mnie zależy? Wybaczyłam mu tamtą sytuację i tego się będę trzymać.

Po opatrzeniu jego ran, wyszliśmy z namiotu i spotkaliśmy na sobie dużo spojrzeń. Wszyscy byli przekonani ,że pałamy do siebie nienawiścią, a teraz zachowujemy się jak starzy przyjaciele. Cóż, na ziemi wszystko jest możliwe.

Był już wieczór, większość zebrała się przy ognisku i jadła upolowane zwierzę. Usiadłam obok Murphy'iego bo mnie zawołał.

-Więc ty i Bellamy nie macie już spiny? -zapytał zaciekawiony.

-Właściwie to nie wiem czemu ją mieliśmy.-odpowiedziałam szczerze. Brunet nigdy mi nie wytłumaczył czemu jest taki w stosunku do mnie.

-Co jak co, ale dzisiejszego widoku się nie spodziewałem.-powiedział i puścił mi oczko.

-Uwierz mi, ja też byłam zdziwiona...

-Miło było Clarke ale muszę lecieć , żeby pilnować obozu, bo twój chłopak mnie zabije.-powiedział i uśmiechnął się szeroko, po czym pobiegł w stronę bramy.

-To nie jest mój...-a dobra i tak nie usłyszy.

Ech ten Murphy, oby nie rozpuścił ploty. Zobaczyłam, że Wells do mnie podchodzi. Tego jeszcze tu brakowało...

-Akurat nie chce z Tobą rozmawiać, więc jak siadasz obok mnie w tym celu to zapomnij-powiedziałam poirytowana.

-Długo tak będziesz mnie nienawidzić?-zapytał

-Długo będziesz żyć?

Odeszłam od niego. Jak on w ogóle ma czelność ze mną rozmawiać. Przez niego osoba, którą kochałam zginęła. Dla mnie on też jest martwy.

Szłam jak najdalej od niego. Postanowiłam znaleźć jakieś ustronne miejsce. Po drodze zauważyłam Bellamy'iego.

-Wszystko w porządku?-zapytał

-Tak.-odpowiedziałam kłamiąc, nie chciałam na nowo dodawać mu problemów. Poza tym nie chciałam o tym teraz gadać.

-Widzę, że jest coś nie tak. Jak będziesz chciała pogadać to wiesz gdzie mnie szukać- kiwnęłam głową i udałam się do swojego namiotu.

Byłam zmęczona.Pomimo tego, że niedawno spałam, położyłam się do łóżka i zamknęłam oczy.

Podobają wam się rozdziały z perspektywy Bell'a? Dziękuję wszystkim, którzy to czytają, głosują i komentują ,to bardzo motywuje!💘
Zmieniłam opis opowieści,bo kompletnie nie pasował mi do niczego;)

can we surrender?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz