tydzień później
Minął tydzień,a my nadal żyjemy.Wystarczył tylko tydzień,żebyśmy nie mogli na siebie patrzeć ,ja i ten brunet, który otworzył drzwi pierwszego dnia po wylądowaniu .Bellamy jest strasznym idiotą,nikt nie wie czemu znalazł się z nami na statku,jest starszy ,więc nie powinno go tu być.Bardzo się rządzi, myśli,że jest najmądrzejszy, jego decyzje wskazują na coś ODWROTNIE innego.Jedyną pozytywną rzecz, którą w nim widzę jest to jak traktuje swoją siostrę.Od wylądowania na ziemi troszczy się o nią i widać,że bardzo ją kocha.W sumie jest to dosyć niespotykany widok,ponieważ na arce można było mieć tylko jedno dziecko,co sprowadza się do tego,że nie było żadnych rodzeństw.Naprawdę zazdroszczę jej,że ma kogoś takiego.Chwila...co? Jak ja mogę zazdrościć jej relacji z tym debilem.Od początku,traktuje mnie jak idiotkę.Jest arogancki i nie do wytrzymania.Najchętniej rzuciłabym go na pożarcie dla zwierząt z lasu.Za to Finn jest bardzo miły i troskliwy.Jasper i Monty- też są mili i polubiłam ich.W prawdzie już w pierwszym dniu Japser miał kłopoty,ale koniec końców udało nam się go uratować z rąk ziemian.A właśnie są jeszcze Ziemianie... myśleliśmy,że jesteśmy sami.Nic podobnego.Arka zesłała nas, prawie bez środków do życia.Zesłała nas żeby kupić sobie trochę czasu.Niestety nikt nie przewidział tego,że nie tylko my przeżyliśmy.Myśląc o tym wszystkim,zapomniałam,że powinnam pilnować obozu.Najwyżej ktoś nas zaatakuje UPS.Nie no,żartuje oczywiście.Nagle coś zaczęło szeleścić.Wzięłam nóż i byłam gotowa zaatakować potencjalnego wroga.Gdy zauważyłam wroga trochę się zdziwiłam,w sumie to wolałam zobaczyć ziemianina niż jego twarz.
-Co ty tu robisz Bellamy? -zapytałam z wyrzutem
-A może jakieś Dobry wieczór czy coś?
-Był dobry dopóki się nie pojawiłeś.
-Księżniczce jak zwykle nie brakuje poczucia humoru.
-Wracając do pytania,zamierzasz mi na nie odpowiedzieć czy nie?
-Słyszałem,że masz mapę.
-To zależy dla kogo.
-Mogłabyś mi ją pokazać?
-Dobrze.
Wyjęłam mapę z kieszeni i podałam mu do rąk.
-Dziękii.
-Można wiedzieć po co ci jest potrzebna?
-Musimy zdobyć jakieś jedzenie i koce,bo ludzie zaczynają panikować.
-Potrzebowales tygodnia żeby to zrozumieć?
-Miałaś rację.Zadowolona?
Coś mną wstrząsnęło.Bellamy Blake przyznaje mi rację??
-Przepraszam,ale nie dosłyszałam...Mógłbyś powtórzyć?
-Zapomnij Griffin.Nigdy więcej tego nie powtórzę.
-A było tak miło Blake.
-Kiedy wyruszamy?
-Czy ja dobrze usłyszałem? My?
-Wiecej tego nie powtórzę.
-Nie ma mowy,ktoś musi pilnować obozu.
-Mogą to zrobić te twoje sługusy.
-Moje.. co przepraszam?
-Idę z wami.
-Niech ci będzie,ale tylko dlatego,że znasz się na lekach i okolicy.
-Jak tam sobie chcesz,zabieram Finna,Montego i Jaspera.
-Finna?-dziwnie się zmrużył brwi.
-Jest jakiś problem?
-Nie.
-Ruszamy o świcie.
-Jak tam sobie chcesz.
CZYTASZ
can we surrender?
Fiksi PenggemarZnienawidzili się od samego wylądowania na ziemii. Bellamy Blake -komplety dupek, tyle mogła powiedzieć o nim Clarke po kilku dniach. Jednak gdy zaczęli rozmawiać, zauważyli, że cała ta nienawiść jest bez powodu. Co się stanie kiedy wrogowie się zap...