Clarke
Rano idąc po coś do zjedzenia zauważyłam wychodzącą dziewczynę z namiotu Blake'a. Poczułam ukłucie w sercu, zabolało. Postanowiłam to zignorować i udać się na śniadanie. W końcu nic nie poprawia humoru bardziej niż jedzenie. Po szybkim zjedzeniu, zobaczyłam Bellamy'iego , staralam się unikać jego wzroku. Przez to co się stało nad rzeką dziwnie mi było na niego patrzeć. Usiadł naprzeciwko mnie, co mnie bardzo rozpraszało, więc szybko wstałam od stołu. Nadal byłam na niego zła, za poprzednią sytuację. Mniejsza z tym.
Monty od paru dni próbował nawiązać kontakt z Arką, niestety na próżno. Po akcji Bellamy'iego ze zdejmowaniem opasek, nie mieliśmy żadnej pewności, że ktokolwiek wie o naszym przeżyciu. Przecież właśnie to miały wykazać. Bez nich reszta uzna, że Ziemia nie jest zdatna do życia, co sprowadza do śmierci wielu osób.
Jak już mówiłam, Arka umiera. Im więcej osób zdejmuje bransolety tym więcej osób może zginąć. Kończy im się tlen, więc jedyne wyjście jakie widzą to zmniejszenie ludności.
Brunet wmawiał Setce, że gdy je zdejmą poczują się wolni.
Faktycznie stali się wolni.
Niestety, również zdani na siebie.
Nie mam za złe już Blake'owi tej sytuacji. Stało się to kilka tygodni temu i myślę, że sam do końca nie wiedział co robi. Wtedy byłam na niego wkurzona, ale teraz w końcu jesteśmy przyjaciółmi i jakoś znajdziemy razem sposób na rozwiązanie tego wszystkiego.
Każdy zasługuje na drugą szansę.
Poszłam do namiotu, żeby sprawdzić stan zdrowia innych. Zobaczyłam zmierzającego do mnie Finn'a.
-Jak się czujesz?- zapytał przejęty
-Już lepiej.-odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Trzymaj się z dala od tego idioty .- warknął Finn.
-A to niby dlaczego? -zapytałam zdziwiona. Wiem, że się nie lubią , ale bez przesady.
-Bo nie mogę patrzeć na was. On na Ciebie nie zasługuje.-powiedział
-Że co proszę? My się tylko przyjaźnimy. Ty myślałeś, że ja i Blake? -zapytałam zdziwiona.
Czemu on tak pomyślał? Bellamy nic do mnie przecież nie czuje... Czy to tak wygląda?
-Nie jesteście razem? To w sumie dobra wiadomość.-odpowiedział uśmiechnięty.
-Dobra dlaczego?-zapytałam
-To już zostawię dla siebie. Zauważyłem, że brakuje ci tych leczniczych liści, czy tam czegoś.-powiedział zmieniając temat.
-Aaa no tak, powinnam się po nie wybrać.
-Mogę iść z Tobą, samej cie nie puszczę. Nie tym razem.-powiedział puszczając mi oko.
Wyszliśmy z obozu, zmierzając nad rzekę. Właśnie tam rosło większość leczniczych roślin. Nie miałabym pojęcia o ich zastosowaniu, gdyby nie Monty. Wszystko mi wytłumaczył, jego mama interesowała się tym na arce, więc dużo wiedział.
Przez całą drogę Finn mnie zagadywał i był miły jak nigdy przedtem. Przyznam, że mi się nawet podoba, ale i tak nie czuję do niego czegoś takiego...hmm nie umiem tego nazwać.
Na Arce byłam w kilku związkach, ale nigdy nie kończyły się za dobrze. Może to dziwne, ale z wszystkich osób największe uczucia wywierał na mnie Bellamy. Tylko się przyjaźnimy, jednak za każdym razem,kiedy chociaż dotknie moją rękę to czuję coś dziwnie nieokreślonego. Czy to normalne? Nie powinnam czuć czegoś takiego do przyjaciela, poza tym on na pewno nic do mnie nie czuje.
Wreszcie dotarliśmy nad rzekę i zerwaliśmy potrzebne rośliny. Finn poszedł przemyć twarz i postanowiłam zrobić to samo. Nachylając się do wody chłopak mnie lekko ochlapał. Odpowiedziałam mu tym samym, troszkę się poślizgnęłam i gdyby nie Finn, wpadłabym do wody. Znaleźliśmy się w niekomfortowej sytuacji. Byłam w jego ramionach, chłopak nachylił się i pocałował mnie delikatnie w usta. Po jakimś czasie odsunęliśmy się od siebie i wracając przez całą drogę milczeliśmy. Po powrocie, spotkałam na sobie wzrok Bell'a, ale starałam się przejść obojętnie. W końcu nadal jestem na niego zła, prawda?
Zasypiając rozmyślałam nad tym co się stało. Niby podobał mi się pocałunek, ale nic specjalnego nie poczułam.
Więcej czułam gdy Bellamy się uśmiechał ,niż gdy Finn mnie całował. Co za ironia.
Czy naprawdę chciałam, żeby on to zrobił? Dzięki Finn, skomplikowałeś moje życie jeszcze bardziej niż było.
Wstałam wcześnie rano, nie mogłam spać. Byłam zmęczona, Octavia widocznie też nie spała, bo siedziała przy ognisku. Trzymała butelkę w ręce i piła co jakiś czas.
-Coś się stało? -zapytałam przerażona.
-Tak. Od samego wylądowania na tej Ziemii wszystko się pieprzy. Spodobał mi się Atom i po kilku dniach zginął. Przez mgłę?! Co to ma być.
-Spokojnie. Jestem pewna, że wszystko się z czasem ułoży. Uda nam się skontaktować z Arką i oni nam pomogą.- zaczęłam jej tłumaczyć, jednak nie wiedziałam czy sama w to wierzę.
Czy naprawdę nam się uda?
-Może i tak. A ty dlaczego jesteś taka przybita?-zapytała.
-Bo... Ktoś mnie pocałował i za bardzo nie wiem co powinnam teraz czuć.
-Mój brat?!! To chyba najlepsza rzecz jaką usłyszałam w tym tygodniu. Tyle razy mówiłam, że do siebie pasujecie.-brunetka wstała i mnie z całej siły przytuliła, że nie mogłam oddychać.
-Octavia! To nie był twój brat. W ogóle...czemu tak sądzisz?-zapytałam zdziwiona
-Ech, to kto? -zapytała o wiele mniej entuzjastycznie.
-Finn.
-Clarke uwierz mi czuję, że coś jest w nim nie tak.
-Dlaczego tyle osób tak sądzi?
-On cię zrani.
-A twój brat? Nie zrani mnie? Już to zrobił kilka razy, więc nie musisz mi odpowiadać na to pytanie. Poza tym on do mnie nic nie czuje. Finn wykonał przynamniej jakiś krok, który o tym świadczy.-odpowiedziałam wzburzona.
-Myślę, że tą kwestię powinnaś uzgodnić z moim bratem.
Ten rozdział jakoś mi się średnio podoba, jest nudnawy. Trochę ciężko mi się pisze o Flarke. W końcu tylko Bellarke haha 💓💓 Pewnie mieliście nadzieję na inny pocałunek heh ;))) piszcie co sądzicie,xo xo
CZYTASZ
can we surrender?
FanficZnienawidzili się od samego wylądowania na ziemii. Bellamy Blake -komplety dupek, tyle mogła powiedzieć o nim Clarke po kilku dniach. Jednak gdy zaczęli rozmawiać, zauważyli, że cała ta nienawiść jest bez powodu. Co się stanie kiedy wrogowie się zap...