Dlaczego jest tak ciemno? Gdzie jestem? Co to za dźwięki?
Uniosłem się lekko do pozycji siedzącej, czując pulsujący ból głowy. Zamrugałem kilkukrotnie powiekami, starając się wyostrzyć wzrok, ale wszystko wokoło wciąż się rozmazywało i wirowało przed moimi oczami. W pomieszczeniu panował półmrok, co niczego nie ułatwiało. Niemal z paniką starałem się przeanalizować sytuację, w której się znalazłem, ale szło mi to wyjątkowo opornie. Przerażająca ciemność, ciche szepty w oddali oraz nieprzyjemne skrzypienie wciąż nie ustawały. Złapałem się za głowę, ciężko dysząc i zacisnąłem powieki.
Po kilku sekundach dźwięki ucichły, a ja niepewnie otworzyłem oczy, wytężając wszystkie swoje zmysły. Zajęło mi kilka minut, nim zorientowałem się, że siedzę na łóżku w opuszczonym mieszkaniu na obrzeżach Londynu. Płatki śniegu leniwie rozbijały się o brudne okno, przez które wpadała delikatna, księżycowa poświata, co uświadomiło mi, że prawdopodobnie panuje zimowa noc.
Cichy szloch roznosił się po pomieszczeniu. Zmarszczyłem brwi, starając się znaleźć jego źródło. Po chwili moje spojrzenie padło na skuloną na podłodze postać. Moje serce przyspieszyło niebezpiecznie, gdy zorientowałem się, kim jest.
— Granger? — szepnąłem w przestrzeń. Miałem wrażenie, że mój głos odbił się echem od ścian. — Co się dzieje? Dlaczego płaczesz?
Dziewczyna poruszyła się niespokojnie i odwróciła w moją stronę. Nadal nie przyzwyczaiłem się do ciemności panującej w pomieszczeniu, więc widziałem zaledwie zarys jej postaci. Poświata zza okna jednak opadła na jej przepełnioną bólem twarz. Zadrżałem, przyglądając się opuchniętym oczom oraz spływającym po policzkach łzom. Nie potrafiłem zrozumieć, co się dzieje.
— Godryku, tak się cieszę, że się obudziłeś — wychrypiała, ocierając szybko łzy rękawem bluzy. — Jak się czujesz? Potrzebujesz czegoś?
— O co tutaj chodzi? Jak powinienem się czuć? — zapytałem niepewnie, a w tej samej chwili syknąłem z bólu, łapiąc się za nogę. Z przerażeniem zerknąłem w dół, spoglądając na zakrwawiony bandaż, spod którego nadal sączyła się lepka ciecz. — Krew? Dlaczego ja...
Usłyszałem zduszony jęk. Ponownie przeniosłem wzrok na byłą Gryfonkę, marszcząc brwi. Obok niej, na stosie wypłowiałych koców, leżał ktoś jeszcze. Poruszający się kształt wzbudził moją czujność. Starałem się w ciemności wymacać moją różdżkę, by przygotować się do ataku.
— Harry! Słyszysz mnie?! — pisnęła szatynka, odwracając się gwałtownie. — Obudź się, proszę! Jesteś bezpieczny!
Potter? Skąd, do cholery, wziął się tutaj Potter?! Dlaczego niczego nie pamiętam?! Dlaczego jestem ranny i dlaczego Granger jest oblepiona krwią?!
Miałem wrażenie, że moja głowa zaraz pęknie. Syknąłem z bólu i złapałem się za skronie, mając ochotę wrzeszczeć. Starałem się zignorować narastające pulsowanie, zagryzając zęby, ale to nie pomogło. Mroczny Znak złowrogo palił moje przedramię.
Gdy spojrzałem na Pottera, wspomnienia z wczorajszego wieczora uderzyły we mnie z taką siłą, że wciągnąłem gwałtownie powietrze w płuca. Treści żołądkowe podeszły do mojego gardła, a ból spowił całe moje ciało, gdy wszystkie wydarzenia zaczęły przemykać przed moimi oczami. Eliksir wielosokowy, podróż do mojego dawnego domu, spotkanie z Czarnym Panem, Theodor, ratowanie Pottera, walka z armią śmierciożerców, ucieczka i...
Theodor, on...
Całą siłą woli przeniosłem spojrzenie na trzęsące się dłonie, nie mogąc się uspokoić. Nie potrafiłem uwierzyć w to wszystko. Słone łzy cisnęły się do moich oczu, ale nie pozwoliłem im wypłynąć. Musiałem być pewien.
![](https://img.wattpad.com/cover/94958704-288-k382787.jpg)
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanfictionZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...