Zacisnąłem mocniej krawędź parapetu, aż zbielały mi knykcie. Nie potrafiłem uspokoić szybkiego oddechu. W tym momencie chciałbym nie musieć dźwigać na swoich barkach odpowiedzialności za kogoś innego i nie zastanawiać się, czy dana osoba przeżyje noc, czy nie. Jeszcze niedawno, poza moimi najbliższymi przyjaciółmi, nie liczyło się dla mnie życie innej istoty, które było przecież tak kruche. Mogłem obserwować konanie swojego wroga albo okazać wyjątkową litość i zabić go krótkim machnięciem różdżki.
Teraz jednak stałem się słaby i bezużyteczny. Wciąż jestem w stanie zabić człowieka, ale nie mogę w patrzeć na jej cierpienie. Nie potrafię nic zrobić, gdy widzę ból malujący się w czekoladowych oczach Granger. Mam wrażenie, że jedynie tracę całe swoje opanowanie, a wszystko przysłania mi jeden wielki chaos.
— Jesteś żałosny, Malfoy — syknąłem i przymknąłem powieki, wykrzywiając wargi w grymasie. — Stałeś się równie beznadziejny co Potter, Weasley czy Granger. Weź się w garść i przestań się nad sobą użalać. Naprawdę chcesz skończyć w podobny sposób jak któreś z tej katastrofalnej trójki?
Nie odpowiedziawszy sobie na pytanie, odepchnąłem się z westchnięciem od parapetu i stanąłem na bezpieczną odległość od łóżka, na którym spała była Gryfonka. Dziewczyna krzywiła się przez sen, ale jej oddech wciąż był spokojny i miarowy. Gdy wpatrywałem się jak urzeczony w jej twarz, nagle przez moje ciało przeszły niespodziewane pokłady niechęci w jej stronę, jakby moja podświadomość chciała zrobić jej krzywdę. Pozbyć się problemu raz na zawsze.
Nogi same poniosły mnie w jej stronę, a ramiona wyciągnęły się w kierunku jej gardła. Różdżka boleśnie wbijała się w moje udo, jakby chciała zaznaczyć, że znajduje się na wyciągnięcie ręki. Miałem wrażenie, że wibruje w mojej kieszeni, czekając na rozkazy.
Odległość między nami zmniejszała się w zawrotnym tempie. Dzieliło nas tylko pięć kroków, po chwili dwa, a następnie już tylko kilka centymetrów. Opuszki moich palców musnęły jej szyję, a ja nagle oprzytomniałem. Odskoczyłem od niej jak oparzony, wpatrując się w swoje dłonie z przerażeniem.
Brakowały zaledwie sekundy, a zrobiłbym Granger krzywdę. Gdybym się nie powstrzymał, zabiłbym ją bez najmniejszego problemu. Nie zdążyłaby nawet otworzyć oczu, w jakikolwiek sposób się obronić, a byłaby martwa...
Zacisnąłem gwałtownie drżące dłonie w pięści i bez większego namysłu odwróciłem się, wybiegając z mieszkania. Musiałem zostać sam, by ostudzić wciąż rozszalałe emocje, a chłodne powietrze okazało się idealnym ukojeniem na okrutne myśli. Byłem na siebie wściekły, że pozwoliłem sobie na taką słabość.
Uciekałem. Każdy kolejny krok między uliczkami prowadził mnie jak najdalej od niej. Pragnąłem odejść i nie musieć zawracać. Nie byłem gotowy, by ponownie spojrzeć w jej oczy po tym wszystkim, co zamierzałem zrobić. Nie zniósłbym bólu oraz zawodu w brązowych tęczówkach. W tej chwili pragnąłem jedynie powrócić do dawnego życia.
Sam już nie wiedziałem, dokąd zmierzam. Nogi niosły mnie przed siebie, a kolejne godziny bezczynnego tułania się po opustoszałych ulicach mugolskiego miasta wprowadzały w mojej głowie jeszcze większy mętlik. Nie miałem swojego celu. Nie miałem miejsca, dokąd mogę się udać. Moja podróż nie miała żadnego sensu, ale nie mogłem wrócić do mieszkania, więc najbliższy czas spędziłem na przechadzaniu się po wąskich, brudnych zakamarkach.
Po długich godzinach tułaczki nagle przystanąłem, wpatrując się bez emocji w jedno miejsce. Stałem przed mugolskim sklepem, gdzie ostatnim razem usłyszałem, że Theodor jest przesłuchiwany, ponieważ podejrzewają go o współpracę ze mną. Może właśnie z mojej winy w tej chwili jest okrutnie torturowany, albo głoduje w zimnych lochach. Pozwoliłem na to. Zostawiłem go w tamtym miejscu samego. To on chciał uciec. Chciał się uwolnić. Nienawidził służby w gronie śmierciożerców, a ja mu nie pomogłem. Tylko jak zwykle samolubnie myślałem o sobie.
![](https://img.wattpad.com/cover/94958704-288-k382787.jpg)
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanfictionZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...