Dołohow uśmiechnął się kpiąco, a ja miałem wrażenie, że cała krew odpłynęła z mojej twarzy. Wpatrywałem się w niego z niedowierzaniem i budzącym się wewnątrz mnie przerażeniem. Coś zimnego prześliznęło się po moim ciele, po czym ścisnęło nieprzyjemnie za gardło. Zerknąłem na ułamek sekundy na stojącą obok mnie Granger i skrzywiłem się ze złością. Dziewczyna nie wyglądała na przejętą wiadomością, którą chwilę temu usłyszała. Wydawało mi się nawet, że odetchnęła cicho z ulgą i odrobinę się rozluźniła.
— O czym ty, do cholery, pierdolisz, Dołohow? — warknąłem. — W jaki sposób Bellatriks została pozbawiona możliwości do przesłuchiwania szlamy?
— Takie są rozkazy Snape'a — odpowiedział lekceważąco śmierciożerca, wciąż się uśmiechając. — Wiele razy ją ostrzegał.
— Od kiedy moja ciotka słucha rozkazów Snape'a? — prychnąłem.
— Zapominasz, że Czarny Pan liczy się z nim o wiele bardziej niż z nami, Malfoy — Dołohow westchnął. — Snape skontaktował się z nim po wczorajszym bankiecie, a nasz pan natychmiast wezwał Bellatriks do siebie.
— Więc Bellatriks jest teraz z Czarnym Panem? — moje oczy rozszerzyły się z zaskoczenia.
— Zapewne tak. Natomiast nie wiadomo, w jakim stanie wróci i czy w ogóle wróci. Za nieposłuszeństwo są kary — mężczyzna zachichotał, po czym zbliżył się do nas, obserwując uważnie moją twarz. — W każdym razie, jak już wspominałem, podczas jej nieobecności przejmujesz obowiązek przesłuchiwania szlamy Pottera. Podobno sam Czarny Pan zadecydował, abyś to ty się tym zajął. Jeżeli jednak nie chcesz tego zrobić, ja chętnie cię zastąpię i zaopiekuję się tą małą dziwką...
Dołohow spojrzał na Granger z obleśnym pożądaniem i oblizał się, na co skrzywiłem się z obrzydzeniem. Był niebezpieczny i zdawałem sobie z tego sprawę, jednak nie byłem pewien, czy można być gorszym od Bellatriks. Mężczyzna nie miewał tak okrutnych pomysłów na tortury i bywał o wiele bardziej cierpliwy, ale domyślałem się, że Granger mogłaby ucierpieć na sposoby, których na poprzednich przesłuchaniach nie doświadczyła.
Ponownie zerknąłem na dziewczynę w zastanowieniu. Nie wiedziałem, co zrobić. Z jednej strony Czarny Pan wyznaczył właśnie mnie do przesłuchiwania jej, ale z drugiej mogłem to wszystko zostawić w rękach Dołohowa i osobiście zrezygnować z tego zadania u Snape'a. Brzydziła mnie myśl, że mam zostać jej katem. Mimo tego, że zajmowałem się już nie raz takimi sprawami bez mrugnięcia okiem, nie czułem podekscytowania. Straciłem pewność siebie, czy potrafiłbym po tym wszystkim skrzywdzić ją do tego stopnia, jaki ode mnie wymagano. Czułem, że Dołohow nie będzie miał wobec niej żadnych rozterek i może wykorzystać sposoby, po których jej psychika nie będzie łatwa do uratowania, ale jednak wolałem obserwować to wszystko z boku, niż sam w tym uczestniczyć. Biorąc pod uwagę moje już i tak naderwane emocje, wiedziałem, czym by się to skończyło. Miałem już dosyć tego wszystkiego, co działo się wokoło.
Po kilku sekundach ciszy odetchnąłem ciężko. Byłem pewien decyzji, którą podjąłem. Nie chciałem przejmować obowiązków mojej ciotki. Spojrzałem twardo na śmierciożercę, chcąc mu to oznajmić, ale poczułem delikatne szarpnięcie za rękaw szaty. Spojrzałem na Granger ze zmarszczonymi brwiami, ale ona, nie patrząc na mnie, ledwie dostrzegalnie pokręciła głową. Wiedziała, co zamierzałem zrobić.
— Naprawdę uważasz, że zrezygnowałbym z takiej zabawy, Dołohow? Szlama jest moja — odpowiedziałem wbrew sobie, posyłając mężczyźnie chłodne spojrzenie. — Czarny Pan przydzielił ją mnie. Radzę ci o tym nie zapominać.
Śmierciożerca przyjrzał mi się uważnie, a na jego twarzy zagościł bezczelny, kpiący uśmiech.
— Skoro jesteś taki pewny siebie, udowodnij, że potrafisz coś zdziałać. Tak się składa, że mam dopilnować tego, czy na pewno sobie poradzisz — Dołohow wyciągnął różdżkę i przeciągnął nią po policzku Granger. — Gadać potrafi każdy z nas, prawda?
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanficZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...