Słowa Pottera trafiły we mnie jak pocisk i nawet nie drgnąłem, gdy rzucił się w moją stronę z furią w oczach. Nie broniłem się, nie wiedziałem jak. Byłem w szoku. Nie spodziewałem się tego ataku. Sparaliżowało mnie.
Pięść byłego Gryfona była tuż przed moją twarzą, gdy nagle rozbłysło fioletowe światło, a chłopaka odrzuciło do tyłu na posadzkę. Theodor stanął przede mną, ciężko dysząc z wymierzoną w Pottera różdżką, po czym odwrócił się w moją stronę.
— W porządku, Draco? — zapytał zmartwiony.
— Tak — burknąłem wciąż oniemiały. — Dzięki, stary. Jak zwykle w porę.
Snape podszedł do leżącego Pottera z wściekłością wymalowaną na twarzy i również wymierzył w niego różdżką. Brunet jęknął i uniósł głowę, wpatrując się w mężczyznę z nienawiścią.
— Uspokój się, głupcze! Granger żyje! Nikt jej nie zabił! — ryknął były Mistrz Eliksirów i odwrócił się w naszym kierunku. — Wyprowadzić stąd natychmiast Bellatriks! Nie będzie uczestniczyła w tym spotkaniu!
— Jak śmiesz?! — Bella wrzasnęła oburzona. — Czarny Pan nigdy by na to nie pozwolił!
— Tak się składa, że się mylisz, Bella — wycedził Severus i skinął na stojących w pobliżu śmierciożerców. — Na co czekacie?! Zabrać ją!
Ciotka próbowała się bronić, ale po krótkiej walce nieczystych zagrań i wyzwisk, udało się ją wyprowadzić z pomieszczenia. Jej głośne krzyki w końcu przemieniły się w paskudny rechot, odbijający się po korytarzach kwatery.
Potter dźwignął się z posadzki i rzucił się w kierunku drzwi. Stojący nieopodal śmierciożercy ze śmiechem zagrodzili mu drogę i odepchnęli na środek pomieszczenia. Chłopak jednak nie zamierzał się poddać. Z głośnym okrzykiem rzucił się na Crabbe'a Seniora, powalając go na ziemię i szarpiąc za jego twarz. Mężczyzna wrzeszczał z bólu, aż w końcu znowu błysnęło i byłego Gryfona po raz kolejny odrzuciło do tyłu. Tym razem wylądował sparaliżowany przed stopami Snape'a.
— Koniec tych żałosnych zabaw! — ryknął Snape. — Potter oraz pozostali członkowie Zakonu Feniksa, których więzimy, należą do Czarnego Pana! Ci więźniowie są jego najważniejszą zdobyczą i nikt nie ma prawa ich ruszyć, dopóki nasz pan na to nie pozwoli, zrozumiano?! Jeżeli dowiem się, że ktokolwiek z was spróbował ich, chociażby dotknąć bez stosownych rozkazów, osobiście będzie odpowiadał przed straszliwą magią najpotężniejszego czarownika naszych czasów!
W pomieszczeniu zaległa cisza. Snape przeskakiwał groźnym spojrzeniem po twarzach obecnych śmierciożerców przez kilka minut, jakby czekając na ich reakcję. Nie doczekał się jednak nawet piśnięcia.
— Zarządzam koniec spotkania — warknął. — Odprowadzić więźniów do lochów i zabezpieczyć cele najsilniejszymi zaklęciami! Rozejść się!
— Naprawdę to z tego powodu kazał nam się tutaj zjawić? — zapytałem ze złością, zerkając na przyjaciela, który wzruszył ramionami równie zaskoczony, co ja. — Snape sprowadził ten tłum ludzi, by przekazać nam tylko tyle nic niewartych informacji? Przecież cała ta szopka nie miała żadnego znaczenia!
— Prawdopodobnie chciał przekazać coś jeszcze, ale przez całą tę sytuację z twoją ciotką oraz Potterem musiał ostatecznie zmienić plany. Pewnie przez najbliższy czas nie będzie w najlepszym humorze — mruknął Theo. — Chodźmy stąd, Draco. Nie ma sensu dłużej tutaj siedzieć. Powinienem zajrzeć raz jeszcze do Hermiony i podać jej leki.
Skinąłem sztywno głową i ruszyłem za nim w stronę wyjścia z pomieszczenia. Starałem się ignorować kpiące uśmiechy oraz kąśliwe uwagi rzucane w moim kierunku przez niektórych śmierciożerców. Czułem wyjątkową złość na siebie, że nie potrafiłem się obronić przed nieuzbrojonym Potterem. To było żałosne z mojej strony, ale w tamtym momencie naprawdę poczułem strach i poczucie winy, a moje ciało nie potrafiło się poruszyć.
![](https://img.wattpad.com/cover/94958704-288-k382787.jpg)
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanfictionZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...