Rozdział 1

11.9K 508 372
                                    

Nie mogłem w to uwierzyć. Wyglądało na to, że przede mną klęczała Święta Trójca Hogwartu. Harry Potter wraz ze swymi szlacheckimi tytułami Wybrańca, zdrajca krwi Weasley oraz Granger. Najgorsza ze wszystkich szlam. Moim zdaniem, to właśnie jej krew była najbrudniejsza. Granger od zawsze była najbardziej znienawidzoną przeze mnie Gryfonką. Przemądrzała i wkurzająca ulubienica nauczycieli, będąca w wiecznym cieniu sławnego Harry'ego Pottera.

W tym momencie poczułem nad nimi niesamowitą władzę. To oni klęczeli w żałosnym stanie przed moimi stopami. Miałem ochotę głośno prychnąć, widząc ich przerażone miny. Od samego początku wydawali się nieuchwytni, zawsze unikający najgorszego. Nawet nie zdawali sobie sprawy, ile satysfakcji przyniósł mi ich obrzydliwy widok w tym miejscu. Pierwszy raz to nie oni górowali. W końcu to ja byłem ponad nimi i muszę przyznać, że czułem się z tym niebywale dobrze.

— Draco! — do rzeczywistości przywrócił mnie podniecony głos Czarnego Pana. Spojrzałem na jego bladą twarz niepewnie. Wiedziałem, że on również czuje satysfakcję. Od miesięcy próbował zlokalizować swojego wroga, tymczasem Potter sam pojawił się w progu jego drzwi. W tym momencie jednak to ode mnie zależało, co się stanie z byłymi Gryfonami. Miałem władzę i zamierzałem to wykorzystać. Zemsta potrafi być niebywale słodka. — Czy to Potter? To on, prawda?!

Moje spojrzenie przeskoczyło ponownie na trójkę klęczących ludzi. Oni również wpatrywali się we mnie niepewnie, a ja na moment się zawahałem. Coś niebezpiecznie skręciło mnie w żołądku. Ta krótka chwila wystarczyła. Za moje następne słowa miałem przeklinać siebie wiekami.

— Ja... nie wiem.

Momentalnie ogarnęła mnie wściekłość na samego siebie. Dlaczego to powiedziałem?! Słowa wypłynęły samodzielnie z moich ust, nim zdążyłem je powstrzymać. Przecież dobrze wiedziałem, kim są. Nie, nie miałem ani grama wątpliwości. Nienawistne spojrzenie Weasleya, które gdyby zapewne mogło, przeszyłoby mnie w tej chwili śmiercionośnymi sztyletami; pełne pogardy oczy Pottera i błagalne, brązowe tęczówki Granger, całe we łzach. Znałem wszystkie trzy pary oczu bardzo dobrze. Ich widok budził we mnie szkolne wspomnienia. Już od pierwszej klasy miałem wiele okazji, by wpatrywać się w nie z równie ogromną nienawiścią.

— Jak to nie wiesz?! — wrzasnęła ciotka Bellatriks. Potrząsnęła moim ramieniem, boleśnie wbijając w nie swoje pazury. Moja twarz automatycznie skrzywiła się w nieznacznym grymasie. Ta kobieta potrafiła być naprawdę irytująca, ale nie śmiałem nawet warknąć w jej stronę. W końcu była ulubienicą Czarnego Pana. — Przed chwilą mówiłeś...

— Wiem, co mówiłem — przerwałem ciotce ze złością, wyszarpując się z uścisku jej dłoni. Rzuciłem jej niechętne spojrzenie, po czym ponownie zerknąłem na klęczących ludzi. — Ale teraz nie jestem pewien. Co im się stało?

Zaskoczone i niedowierzające spojrzenie Pottera mnie rozbawiło. Wciąż trzymałem ich w garści. Jeden fałszywy ruch, czy chociażby nieodpowiednie słowo sprawi, że cała trójka w ułamku sekundy padnie martwa na posadzkę. Bez zbędnych ceregieli zdradzę ich tożsamość. Teraz zegar tykał, a nikt nie był pewien dalszego biegu wydarzeń. Nie wiem, jaki był powód tej gry. Przecież prędzej czy później i tak wszyscy ich rozpoznają.

W tej chwili ich twarze były nienaturalnie opuchnięte i pokryte bąblami, co utrudniało identyfikację. Ktoś, kto nie znał ich tak dobrze, jak ja, nie miał szans, by ich rozpoznać. Dla mnie to nie był jednak problem. Rude włosy Weasleya, szopę na głowie Granger i tę okropną bliznę na czole Pottera rozpoznałbym wszędzie.

— Zapewne jakieś paskudne zaklęcie. To pewnie wina tej paskudnej szlamy. Próbowała okłamać szmalcowników, że jest czarownicą półkrwi! Takie śmieci jak ona nie powinny trzymać nawet różdżki w ręce! No dalej, dziecinko! Powiedz nam grzecznie, to ty jesteś Granger, prawda?! Dziwka Pottera!

Historia Oczami Śmierciożercy // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz