Na kilka sekund w pomieszczeniu zapanowała grobowa cisza, gdy ciało Pottera huknęło o posadzkę. Nikt nie śmiał się poruszyć, czy chociażby wydać z siebie stłumionego dźwięku. Wszyscy obecni wciągnęli powietrze, obserwując leżącego bez ruchu chłopaka z niepewnością. Nie trwało to jednak długo. Po krótkiej chwili gwar śmiechów i głośnych owacji rozbrzmiał w całym salonie. Kilkoro śmierciożerców ośmieliło się zaklaskać głośno dla swojego Pana, wywołując na jego nieprzeniknionej twarzy szyderczy uśmiech.
Lord Voldemort podszedł powolnym krokiem do ciała swojej ofiary, uważnie się jej przyglądając. Potter leżał w kałuży własnej krwi, przez co byłem pewien, że nie żyje. Czarny Pan dopiął swego poprzez niekończące się tortury, które złamałyby niejednego. Bosą stopą z obrzydzeniem szturchnął ciało Wybrańca, wywołując tym jęk bólu z jego ust. Otworzyłem usta z zaskoczenia. Nie spodziewałem się, że mógł to przeżyć.
Krwiste oczy Mistrza zabłysły wściekłością. Obserwowałem z niepokojem, jak jego twarz wykrzywia się w grymasie. Zacmokał z dezaprobatą, pochylając się nad Potterem, po czym niespodziewanie ryknął przeraźliwym śmiechem. Obecni poplecznicy zawtórowali mu, spoglądając po sobie niepewnie. Czułem, że to nie był koniec. To był dopiero początek najgorszego.
— Taki ssssłaby...
Natychmiast odniosłem wrażenie, że doprowadzenie Pottera do takiego stanu było jego planem, choć nie do końca udanym. Pragnął, by chłopak wrzasnął. Brunet jednak zniszczył jego zamiary, przez co naraził się na coś o wiele gorszego.
Nie wiedzieć czemu, nagle rozbolała mnie głowa. Miałem dosyć wrażeń na dzisiaj. Dość tego całego przedstawienia. Nigdy bym nie pomyślał, że obserwowanie tortur na Potterze sprawi, że poczuję zmęczenie i chęć opuszczenia pomieszczenia. Byłem pewien, że skutek będzie odwrotny. Myślałem, że widok mojego ledwie żywego wroga przyniesie mi niebywałą satysfakcję oraz swojego rodzaju ukojenie. Tymczasem drażniły mnie najdrobniejsze szczegóły. Głośny szloch Granger rozbrzmiewał w zakątkach mojej głowy, irytując wszystkie zmysły. Jej przerażenie oraz żałosna niemoc Weasleya sprawiały, że miałem ochotę jednym ruchem różdżki sprzątnąć wszystkich wokoło. Dopingujący śmierciożercy również niebezpiecznie naciągali moje rozdrażnione, zmęczone ciało.
Czułem się zamroczony brutalnym pokazem Czarnego Pana. Byłem cały spięty, a palce zaciskałem kurczowo na czarnej pelerynie. Chciałem stąd po prostu wyjść, opuścić to miejsce, lecz wiedziałem, że nie mogę. Wciąż musiałem pozostać w szeregu śmierciożerców, czekając na rozkazy. Nawet nie zwróciłem uwagi na to, że Lord zaczął przemawiać. Dopiero gdy w salonie wybuchła kolejna wrzawa oklasków, otrząsnąłem się.
— Tylko spójrzcie, przyjaciele! Harry Potter wije się u moich stóp niczym nędzny robak! Wybraniec upadł, stając się Chłopcem, Który Umrze! Nie jest niczego wart. Pokonały go jego własne słabości. Miłość, przyjaźń, oddanie... — prychnął. — Żałosny głupiec. I to właśnie w tym chłopcu leżały całe nadzieje czarodziejskiego świata. Jak myślicie, moi poddani? Harry Potter wciąż pozostaje Wybrańcem?
Ciotka Bellatriks roześmiała się skrzekliwym głosem najgłośniej ze wszystkich, kręcąc burzą poskręcanych, czarnych włosów. Jej ciemne oczy błyszczały, gdy zwróciła się z czcią do Czarnego Pana.
— Mój Panie, a co z resztą jego... przyjaciół? — wypluła z obrzydzeniem ostatnie słowo. — Wykończysz ich? Spróbujesz złamać tak, by wiedzieli, do kogo teraz należą?
— Och tak, z pewnością. Cierpliwości, Bellatriks. To jeszcze nie koniec. Co by z wami zrobić? — Lord Voldemort przeniósł spojrzenie na Granger oraz Weasleya, którzy przylgnęli do siebie z przerażeniem. Wygiąłem usta w kpiącym grymasie na widok trzęsącej się w ramionach rudzielca byłej Gryfonki. Obydwoje widzieli, co przed chwilą stało się z Potterem. Poświęcił się dla nich, a mimo to zostaną ukarani. Myśleli, że na tym się zakończy przedstawienie? O nie, przebywali w kwaterze Śmierciożerców.
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanficZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...