Martwe ciało Weasleya leżało bezwładnie na plecach, wpatrując się pustym spojrzeniem w sufit. Jego usta były szeroko otwarte, wyrażające zaskoczenie. Wpatrywałem się w niego z mieszaniną przeróżnych emocji. Właściwie, nie było mi go żal, ani nie wstrząsnęła mną jego śmierć jakoś szczególnie. Nie zdążyłem nawet jeszcze przyswoić, co się stało, ponieważ to wszystko zdarzyło się tak nagle, zaledwie w ciągu mrugnięcia okiem. Wciąż wydawałem się oszołomiony i najprawdopodobniej nie byłem wyjątkiem.
Potter wrzasnął przeraźliwie, przez co drgnąłem niespokojnie. W jego bezsilnym krzyku wyczułem coś na kształt ogromnego bólu, pełnego straty czegoś cennego. Poznałem to uczucie. Ja również widziałem śmierć najlepszego przyjaciela, więc wiedziałem, jakie emocje opanowują jego głowę. Zerknąłem na niego i się skrzywiłem. Brunet upadł na kolana, ale nie był w stanie zrobić niczego więcej. Śmierciożercy wciąż mocno go trzymali.
— Ron... — Granger resztkami sił podpełzła do martwego przyjaciela, wtulając się w jego ciało z nadzieją, że zaraz się obudzi. Głaskała jego włosy, szepcząc co chwilę jego imię, ignorując wszystkich wokół.
Czarny Pan przez chwilę obserwował byłych Gryfonów z obrzydzeniem, po czym roześmiał się pełnym okrucieństwa i satysfakcji śmiechem. Obecni w pomieszczeniu śmierciożercy zawtórowali mu, ale przez moje ciało prześliznął się tylko zimny dreszcz. Nie potrafiłem oderwać spojrzenia od szatynki.
— Widzisz, do czego doprowadziłeś, Harry? Gdybyś odpowiedział grzecznie na moje pytania, twój przyjaciel wciąż by żył. Mam nadzieję, że czegoś się nauczyłeś na przyszłość i podczas naszego kolejnego spotkania będziesz ze mną bardziej szczery — wysyczał mściwie Lord Voldemort, po czym zwrócił swój wzrok na mnie. Przez chwilę moje serce zamarło. — Posprzątaj tutaj, Draco. Nie chcę, aby to brudne ścierwo brudziło moją posadzkę.
— Zrobię, jak sobie życzysz, panie — odchrząknąłem i skinąłem głową.
— Gdy skończysz, odprowadź więźniów do celi — kontynuował obojętnie. — Szlama wciąż należy do ciebie. Jeżeli masz ochotę, możesz zrobić z nią to samo, co Greyback. Jeśli oczywiście jeszcze jest co ruszyć...
— Jestem wdzięczny za twoją wspaniałomyślność, mój panie. Zajmę się nią, jak należy — sarknąłem.
Mężczyzna o twarzy węża spojrzał po raz ostatni na Pottera i uśmiechając się kpiąco, opuścił pomieszczenie. Poczekałem cierpliwie, aż wszyscy śmierciożercy podążą za Czarnym Panem, aż w końcu w salonie zostałem tylko ja i Theodor. Mój przyjaciel wahał się, wpatrując się z przerażeniem w oblepioną od krwi Granger. Jego twarz zzieleniała niebezpiecznie. Wiedziałem, że chciał tutaj zostać i mi pomóc, ale z drugiej strony byłem pewien, że ten widok był dla niego zbyt bolesny.
— Wyjdź, Theo — westchnąłem ciężko. — Dołączę do ciebie, gdy skończę tutaj.
— Powinienem zostać z tobą — zaoponował szybko. — Musimy uleczyć Hermionę!
— Nie wiem, czy to dobry pomysł — mruknąłem, zerkając na nią. — W tej chwili nie posłucha żadnego z nas...
— Ma złamaną rękę! — syknął w odpowiedzi. — Jeżeli teraz nie zajmiemy się tym złamaniem, to później będzie tylko gorzej! Wydaje mi się, że dość się nacierpiała! Zrób coś, Draco!
— W porządku! Zrobimy to, ale nie w tej chwili! — warknąłem i spojrzałem na przyjaciela zniecierpliwiony. — Zaufaj mi, w porządku?
Theodor zamilkł i przyjrzał się uważnie mojej twarzy, po czym westchnął ciężko i skinął głową. Posłał Granger szybkie spojrzenie i krzywiąc się, wyszedł z pomieszczenia. Gdy zostałem w końcu sam, przeniosłem spojrzenie na byłych Gryfonów i przetarłem twarz dłonią.
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanficZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...