Zamarłem, nie mogąc uwierzyć w słowa Theodora. Błagałem w myślach, by to wszystko okazało się jedynie złośliwym kłamstwem, wypowiedzianym z zazdrości o Granger. Uśmiechnąłem się krzywo i parsknąłem, próbując zmusić go do przyznania, że żartował. On jednak nie odwzajemnił uśmiechu. Wpatrywał się we mnie bez większych emocji, przez krótką chwilę mierząc mnie spojrzeniem ciemnoniebieskich oczu. Miałem wrażenie, że niema walka między nami ciągnęła się wieczność.
Granger stojąca obok mnie drgnęła niespokojnie, zaciskając mocniej swoją dłoń na mojej dłoni. Całą siłą woli oderwałem spojrzenie od twarzy Theo i zerknąłem na nią, czując narastający wewnątrz mnie strach. Szatynka zbladła, również się we mnie wpatrując. Brązowe oczy zrobiły się puste.
— Draco... — szepnęła, a ja momentalnie otrząsnąłem się z chwilowego otępienia. Ścisnąłem jej dłoń i zaciągnąłem z powrotem do celi, zamykając za nią kraty. Otworzyła usta, aby coś powiedzieć, ale natychmiast uciszyłem ją uniesieniem ręki, nim zdążyła wypowiedzieć chociaż jedno słowo.
— Musisz tutaj zaczekać na mnie jakiś czas. Gdyby ktoś przyszedł, nie rozmawiaj z nikim, rozumiesz? — mruknąłem gorączkowo. — I nie panikuj, Granger. Wrócę po ciebie niedługo.
Dziewczyna skinęła sztywno głową, a ja uśmiechnąłem się do niej krzywo i całą siłą woli odwróciłem się od jej twarzy, odchodząc szybkim krokiem w stronę wyjścia.
— Malfoy! — krzyknęła za mną z paniką, przez co zatrzymałem się w pół kroku i przymknąłem powieki, ale nie odwróciłem się. Nie byłem w stanie ponownie na nią spojrzeć.
— O co chodzi? — zapytałem na pozór obojętnie.
— Wrócisz, prawda? — moje uszy połaskotał jej cichy, odrobinę wystraszony głos.
— Dobrze wiem, że masz nadzieję, że tak się nie stanie — zadrwiłem i nie czekając na jej odpowiedź, podbiegłem do mojego przyjaciela.
Theodor nie ruszył się z miejsca na krok, obserwując uważnie każdy mój ruch. Jego twarz zrobiła się odrobinę szara, jednak wciąż nie wyrażała żadnych emocji.
— Jak wygląda sytuacja? — zapytałem ostro, licząc na jego współpracę. Widziałem, że się waha, jednak w końcu odetchnął niechętnie i potarł twarz dłonią.
— Wrócił do kwatery chwilę temu, niczego więcej nie zdążyłem się dowiedzieć — wymamrotał, po czym skrzywił się z bólu, łapiąc za swoje przedramię. Oboje podwinęliśmy rękawy szat, spoglądając na Mroczny Znak wypalony na skórze, który uwypuklił się i zaczął palić nasze ciało. Theo uśmiechnął się kwaśno. — Wygląda na to, że dowiemy się wszystkiego już za chwilę. Wzywa nas do siebie...
Wypuściłem przez usta powietrze i ruszyłem bez słowa do wyjścia. Theodor ruszył zaraz za mną w ciszy. Wydawało mi się, że wyczuwałem bijącą od niego całą gamę emocji od zazdrości i złości poprzez smutek, strach i żal. Mnie również cała ta sytuacja się nie podobała. Jeżeli wcześniej mogłem się wyprzeć jakichkolwiek uczuć w stosunku do Granger, teraz nie było to takie proste. Liczyłem się z tym, że prędzej czy później będziemy musieli wyjaśnić między sobą kilka spraw.
Powrót Czarnego Pana niepokoił mnie jeszcze bardziej. Wszystko, co do tej pory osiągnęliśmy, mogło mieć swój kres w ciągu jednej chwili. Jego nagłe wezwanie zwiastowało coś naprawdę złego. Żaden z nas nie wiedział, czego się spodziewać. Całym sobą starałem się panować nad emocjami oraz mimiką twarzy. Mojemu przyjacielowi nie przychodziło to jednak tak łatwo.
— Opanuj się, Theodor — syknąłem. — Zapomniałeś, kim jesteś, do cholery?! Jeżeli pozwolisz, by wdarł się do twojego umysłu, to...
— To nie jest takie proste! — warknął ze złością. — Naprawdę nie wyczuwasz tej mrocznej i potężnej aury, która otoczyła nagle twój dom? Czarny Pan jest wściekły. Co, jeżeli będzie chciał zemścić się na nas za brak informacji? Co się stanie z Hermioną, jeśli...
![](https://img.wattpad.com/cover/94958704-288-k382787.jpg)
CZYTASZ
Historia Oczami Śmierciożercy // Dramione
FanficZupełnie inna historia o miłości między bezwzględnym śmierciożercą, a zwykłą szlamą. Uwielbiać można oczami, które są zwierciadłem naszej duszy; pokochać oczami, które w tych czasach są jedynym bezpiecznym miejscem, gdzie można się wypowiedzieć. Nie...