Rozdział 13

5.8K 340 184
                                    


Stanąłem w bezruchu, obserwując rozgrywającą się scenę z otępieniem. Po krótkiej wymianie zdań z Theodorem sprzed krótkiej chwili nie byłem przygotowany na to, co zastanę po wejściu do pokoju. Minęło zaledwie kilka minut mojej nieobecności. Byłem zaskoczony, że akcja rozwinęła się tak szybko.

Do gardła podeszły mi mdłości, a całym ciałem wstrząsnął dreszcz strachu. Prawa ręka niebezpiecznie drgnęła w kierunku różdżki, ale wiedziałem, że nie mogę wykonywać gwałtownych ruchów. Musiałem po prostu stanąć nieopodal i cierpliwie czekać, aż przesłuchanie się skończy. To było moje zadanie, które w tej chwili nie wydawało się jednak takie proste. Miałem wrażenie, że Bellatriks postradała resztki rozumu, a jej wściekłość oraz frustracja przybrały niepokojąco na sile.

Nie potrafiłem się ruszyć z miejsca. Nie chciałem tego robić. Bałem się, że najmniejszy ruch spowoduje rozjuszenie lub wybuch wściekłości ciotki, więc spoglądałem tylko z niepokojem, jak trzyma Granger za włosy, plecami do siebie. Przyłożyła do jej gardła nóż i szeptała coś cicho do ucha, uśmiechając się przy tym złośliwie. Jej oczy iskrzyły dzikim blaskiem. Byłem pewien, że chce wprowadzić w głowie dziewczyny strach. Uwielbiała opowiadać swojej ofierze przed śmiercią okrutne i szczegółowe sposoby na śmierć. Większość z więźniów wpadała w panikę i zaczynała wrzeszczeć, błagając ją o litość, co tylko podsycało jej pożądanie bolesnej śmierci. Delektowała się ich cierpieniem i przerażeniem.

Granger natomiast nawet nie pisnęła, co widocznie coraz bardziej zaczęło irytować Bellatriks. Jedyną reakcją szatynki na zaistniałą sytuację były kolosalne łzy, spływające po jej policzkach oraz drżące delikatnie ciało. Przy każdym, nawet najdelikatniejszym poruszeniu, ostrze noża coraz głębiej wbijało się w jej skórę, powodując, że z niewielkiego rozcięcia na skórze skapywały pojedyncze krople krwi. Dziewczyna w końcu skrzywiła się z bólu i zacisnęła wargi w wąską linię.

Sapnąłem cicho, a brązowe oczy szatynki natychmiast powędrowały w moją stronę. Widziałem w nich strach, a jednocześnie niesamowitą pewność siebie. Byłem pełen podziwu. Większość osób na jej miejscu panikowałoby, gdyby właśnie się dowiedzieli, w jakich męczarniach przyjdzie im zginąć. Czekałem na chwilę słabości, załamania, a nawet błagania, ale ona dzielnie wytrzymała moje spojrzenie. Jej twarz wyrażała szczerą obojętność.

Prychnąłem z pogardą i odwróciłem głowę. W tej chwili chciałem jej udowodnić, że nie zależy mi na jej życiu, a tortury i łzy są mi całkowicie obojętne. Mogłaby paść martwa na ziemię przed moimi stopami, a ja bym nawet nie drgnął. Jestem jej wrogiem, śmierciożercą. To ja prowadzę w tej grze, czego powinna być świadoma.

— Coś mnie ominęło? — zapytałem ze znudzeniem i zmusiłem się, by podejść bliżej. Nogi wydawały mi się ciężkie, jakby były z ołowiu.

— Twoja głupia szlama nie chce ze mną współpracować! — ciotka wrzasnęła żałośnie i spojrzała na mnie z wyrzutem.

— Nic dziwnego — zadrwiłem. — Trzymasz nóż przy jej gardle.

Wiedziałem, że ryzykuję, zwracając się do niej w ten bezpośredni sposób, ale była tak zamroczona wściekłością, że nie zwróciła nawet uwagi na mój bezczelny ton. Przycisnęła mocniej nóż do gardła dziewczyny. Kątem oka zauważyłem, że przez twarz Granger przeszedł cień strachu.

— Za bardzo jej pobłażałeś, Draco! Ta dziwka nie ma szacunku do władzy swoich panów, a ja nie pozwolę, by mnie ignorowano! — syknęła Bellatriks i oblizała wargi z zadowoleniem. — Zabiję zdzirę i zmuszę Pottera do gadania! Skończymy z tym żałosnym przedstawieniem, a Czarny Pan mnie sowicie wynagrodzi! Ponownie będę jego ulubienicą! Obdarzy mnie swoim zaufaniem i miłością tak, jak wcześniej!

Historia Oczami Śmierciożercy // DramioneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz