VIII

2.2K 61 10
                                    

Wykrzyczałam mu te słowa, a on powoli się uspokajał.

- Usiądźmy i porozmawiajmy. -próbował załagodzić całą sytuację, ale nie ze mną te numery.
- Chcę do domu. - wydusiłam z siebie.
- Pojedziesz do domu jak ze mną porozmawiasz. - zaszantażował mnie, ja chyba z nim nie wygram.

Z łaską usiadłam na kanapie i czekałam aż on zrobi to samo. Usiadł i przysunął się do mnie, a ja odsunęłam się od niego aż na sam koniec kanapy. Brunet popatrzył na mnie z pytającą miną, a ja nawet nie raczyłam na niego spojrzeć.

- Sophie, bo ja Ci nie chciałam tego mówić, na początku tej znajomości, bałem się. - wyciągnął papierosa z paczki i odpalił, nic nie odpowiedziałam czekałam aż będzie mówić dalej, nic nie mogłam z siebie wydusić.
- Nawet nie wiem od czego zacząć. - westchnął, a ja patrzyłam na podłogę i końcówkami palców u stóp kręciłam kółka na panelach.
- Sophie, jestem uzależniony od hazardu i narkotyków pochodzę z bardzo złej dzielnicy Oakland, należę do grupy przestępczej już od dawna, przekręty i te inne rzeczy, chodzę po klubach, diluję rozumiesz. - po tych słowach wypuścił dym z ust i złapał się na kark.
- Zabiłeś kiedyś kogoś oprócz tego chłopaka, który chciał mnie zgwałcić? - wyszeptałam ze łzami w oczach.
- Tak. - sprostował i wstał z kanapy. Wtedy mnie zamurowało nie wiedziałam co mam robić. Uciekać czy jeszcze zapytać kogo?
- Jesteś mordercą. - zaczęłam kręcić głową przecząco.
- Sophie, nie zabijałem kogoś od tak, ktoś zawsze na to zasługiwał rozumiesz, poznałem Ciebie, zakochałem się w Tobie, nie chcę już tego robić, błagam Sophie. - chłopak uklęknął i złapał moje kolana.
- Zostaw mnie! Nienawidzę Cię. - wyrwałam się i wybiegłam z jego mieszkania, usłyszałam tylko ciche Sophie na klatce i szukałam transportu do domu. Nie mogłam uwierzyć w to usłyszałam, to było takie pojebane, człowiek w którym się zakochałam robi coś takiego. Wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki, która zawiozła mnie do mieszkania. Rzuciłam się na łóżko i szlochałam w poduszkę. Sophie Hughes największa szczęściara kurwa.

Wstałam z bólem głowy i przewróciłam się na drugi bok. Godzina 7:15, na 9 mam do pracy. Ślimaczym krokiem udałam się do łazienki i spojrzałam na siebie w lustrze, wyglądałam jak potwór. Wory pod oczami, twarz cała opuchnięta, a na moim nadgarstku nadal był ślad ręki Geralda. Łzy znowu zaczęły mi napływać do oczu. Zaczęłam głośno płakać, po chwili w drzwiach ujrzałam moja przyjaciółkę. Jak dobrze, że ją mam. Usiadła na podłodze koło mnie i mocno przytuliła.

- Soph kochanie co się dzieje?
- Pamiętasz jak mówiłaś, że on jest gangsterem? - próbowałam się opanować. Dziewczyna popatrzyła na mnie ze zdziwioną miną i uniosła jedną brew do góry.
- Miałaś rację Maddie. - ponownie wybuchłam płaczem, dziewczyna po dłuższej chwili uspokoiła mnie. Odpowiedziałam jej wszystko, zawsze mogę na nią liczyć. Dziewczyna była wściekła, że chłopak zrobił mi krzywdę. Teraz ja ją musiałam uspokajać.

- Znowu się zawiodłam, ja się zakochałam Maddie. - wstałam i weszłam pod prysznic. Po skończeniu wytarłam się ręcznikiem i ubrałam się w zwykłe jeansowe szorty i biały t-shirt z kieszonką. Udałam się kuchni i otworzyłam lodówkę, lecz po chwili szybko ją zamknęłam i założyłam trampki na nogi.

- Maddie ja wychodzę. - krzyknęłam otwierając drzwi.
- Masz jeszcze pół godziny do pracy. - wyszła z pokoju.
- Będę wcześniej poprostu.

Przebrałam się w "strój robotniczy" i zabrałam się za robienie kawy, byłam trochę jak trup. Ludzie coś do mnie mówili, a ja patrzyłam na nich z pogardą. Każdy facet, który przychodził byk przeze mnie obrażany. W końcu szefowa wzięła mnie na zaplecze.

- Sophie co ty wyrabiasz!? - wykrzyczała machając rękami.
- Przepraszam ja nie mam dziś humoru. - nie widziałam co mam powiedzieć.
- Ty wiecznie nie masz humoru, ciągle bierzesz wolne, urlopy, w tym miesiącu byłaś z 3 razy w pracy. - była na mnie wściekła.
- Przepraszam panią, ale ja... - nie dała mi dokończyć, poprostu sprostowała.
- Jesteś zwolniona, przykro mi Sophie. - nie wiedziałam co powiedzieć, zdjęłam z siebie fartuch i rzuciłam jej w ręce, wybiegłam z kawiarni i usiadłam na ławce. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieje, teraz zwalnia mnie z pracy, wcale już nie mam pieniędzy, głupio mi prosić mamę, z ojcem nie gadam, od Maddie nie będę brała bo też mało zarabia, wszystko przez niego.

Weszłam do mieszkania i rozejrzałam się dookoła nikogo nie było. Pewnie Maddie jeszcze nie skończyła pracy. Byłam załamana, wzięłam lody z zamrażalnika i usiadłam przed telewizorem. Czas zleciał mi na oglądaniu jakiś dennych filmów o miłości. Znowu scena pocałunku jak świetnie, oburzona chwyciłam pilot i wyłączyłam telewizor. Przez to wszystko nawet nie ruszałam telefonu. Wyjęłam go z kieszeni, a tam 10 nieodebranych połączeń od Geralda i 3 wiadomości. Zablokowałam telefon i rzuciłam go na drugi koniec kanapy. Po dłuższej chwili usłyszałam walenie do drzwi i szarpanie za klamkę. Wstałam i podbiegłam do nich, spojrzałam przez wizjer. Niestety na klatce było ciemno i nawet nie miałam jak zobaczyć tej osoby. Otworzyłam drzwi i wyjrzałam. Nikogo nie było, rozejrzałam się jeszcze raz. Pewnie jakieś dzieciaki robią sobie ze mnie jaja. Już zamykałam drzwi, aż nagle pojawił się w nich nikt inny jak Gerlad.

- Daj mi spokój. - byłam blisko zamknięcia mu drzwi przed nosem, ale brunet je przytrzymał.
- Daj mi chwilę. - popatrzył na mnie głębokim spojrzeniem. Wywróciłam oczami i wpuściłam go. Usiadłam na krześle w kuchni i czekałam aż zrobi to samo. Szczerze to nie chciało mi się go słuchać, a tym bardziej na niego patrzeć. Myślałam, że zaraz wybuchnę płaczem. Brunet popatrzył na mnie z żalem i westchnął.

- Sophie skarbie...
- Nie mów tak do mnie, nie potrafię być z takim człowiekiem, jesteś zły, zrobisz złe rzeczy, robisz ludziom krzywdę. - czułam jak szczęka mi lata.
- Zrozum to, że nie robię tej "krzywdy" komuś od tak bo mi się chcę. Tobie nigdy nie zrobię krzywdy, obiecuję. - złapał moja dłoń. Nie wiedziałam co mam robić, kocham go, poprostu go kocham, ale nie wiem czy to dobrze wiązać się z kimś takim jak on. Patrzyłam się na niego, a on na mnie. Serce waliło mi jak oszalałe, chciałabym być w końcu szczęśliwa. Tyle przykrych rzeczy mnie ostatnio spotyka. Próba gwałtu i morderstwo na moich oczach, zaginięcie brata, zjebany kontakt z ojcem, wywalenie z pracy. Nie jestem pewna czy będę z nim szczęśliwa. Jest zupełnie inny, ale niby przeciwieństwa się przyciągają...
Zignirowałam go i podeszłam do okna i zaczęłam płakać, nie wiem co się ze mną dzieje. Usłyszałam ciche westchnienie i dotyk na ramionach.
- Daj mi to przemyśleć proszę. - patrzyłam tępo w okno. Brunet odwrócił mnie do siebie i złapał za policzek.
- Nie Gerlad, nie. - próbowałam zabrać jego dłoń, ale nie dało się. Patrzyliśmy sobie głęboko w oczy, cała w środku się gotowałam, co za zjebane uczucie.

Brunet nachylił się i delikatnie musnął moje usta, przyciąga mnie do siebie i pogłębiamy pocałunek. Nie potrafiłam już protestować, coś mnie zatrzymywało. Czuję się cudownie, cała drże. Możliwe, że będę żałować... trudno. Przenoszę usta na jego szyje, a on przygryza płatek mojego ucha. Odsuwam się od niego i ściągam z niego skórzaną kurtkę i koszulkę. Gerald podnosi mnie do góry, a ja oplatam go nogami i kierujemy się w stronę mojego pokoju. Nie przestajemy się namiętnie całować. Staję na podłodze, a on zdejmuje ze mnie koszulkę i pcha mnie na łóżko. Jęczę z podniecenia, a on uśmiecha się zwycięsko. Nachyla się nade mną i intensywnie całuje. Jednak po chwili jego całunki lądują niżej. Strasznie się pod nim wiercę, a on nadal się mną bawi.

- Gerald... - cicho jęczę, a on unosi wzrok, wbija się w moje wargi. Teraz głośno jęczę, szybko siadam i ściągam z niego spodnie, a on robi to samo z moimi. Chłopak nachyla się nade mną i rozpina mój stanik i rzuca go na podłogę. Całuje mnie po piersiach i lekko przygryza sutki. Ciągnę go za włosy, jestem tak podniecona. Brunet ściąga ze mnie stringi, jestem zupełnie naga. Czuję jak płonę, łapie mnie za nadgarstki i podciąga moje dłonie za głowę i intensywnie całuje. Wchodzi we mnie, na co odpowiadam głośnym jękiem. Jego ruchy są powolne, wyginam się pod nim, a on zaciska bardziej dłonie na moich nadgarstkach. Gdy chłopak już powoli przestaje ostatni raz go całuję. Kładzie się koło mnie, a ja jestem odwrócona tyłem. Ściska moje piersi, na co cicho syczę, delikatnie całuję w czoło i pozwala mi zasnąć.

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz