XIX

912 19 2
                                    

Minęły już 3 miesiące, dalej nie mogę uwierzyć w to, że urodzę dzidziusia. Dzisiaj zaczynam 6 miesiąc ciąży. Powiedziałam o tym rodzicom, mama była taka szczęśliwa gdy się o tym dowiedziała, a ojciec niezupełnie. Zaczął pieprzyć, że nie mam stałej pracy, nie mamy ślubu. Skończyło się nad ostrym wymienianiem zdań między G, a tatą. Gerald nie jest już tak bardzo przez niego lubiany jak wcześniej i wątpię, żeby chciał go jeszcze widzieć na oczy. Jednak z mamą utrzymuję stały kontakt, pomaga mi i daje dobre rady.

Mimo, że zaczynam dziś 6 miesiąc jedziemy z Geraldem dowiedzieć się jakiej płci będzie ten mały szkrab. Mogłabym się już dowiedzieć miesiąc temu, jednak nie miałam czasu i czułam się fatalnie. Wyjątkowo miałam wiele mdłości i nieznośną migrenę. Prawie cały czas byłam w domu. Mój brzuch jest już dużą piłeczką. Gdy patrzę na siebie w lustrze uśmiecham się od ucha do ucha.

- Ałć. - mówię schylając się po buty.
- Co się dzieję? - Gerald przybiega w sekundę.
- Dostałam kopniaka. - uśmiecham się do niego i siadam na krześle.
- Mały piłkarz. - uśmiecha się chłopak, G kocha patrzeć na mój brzuch kiedy dziecko się wierci.
- Kochanie?
- Już zakładam. - śmieje się chłopak idąc po moje buty, nie daje rady już sama się schylić i czegoś podnieść. Tak samo z butami nie zawiąże ich sama.
- Kochany jesteś. - daje mu buziaka i wchodzimy z mieszkania.

Jesteśmy już u lekarza. Bardzo się stresuję chociaż nie mam czym. Dziś poznam płeć dziecka. Czuję taką euforię, Gerald siedzi koło mnie i czyta ulotkę „Jak być dobrym tatą?".

- Potrzebne Ci są do tego ulotki? - śmieję się.
- Nie wiedziałem, że suszarka pomaga na ból brzuszka, ja zawsze się bałem suszarki. - mówi przewracając kartkę.
- Dlatego masz takie włosy, G jak myślisz kogo ja urodzę? - przytulam się do niego.
- Nie mam pojęcia, ważne żeby było zdrowe. - uśmiecha się do mnie. Po chwili wychodzi lekarz i zaprasza nas do środka.

- Moja ulubiona pacjentka. - uśmiecha się i prosi żebym położyła się na fotelu. Podwijam do góry sukienkę, a lekarz smaruję mi brzuch żelem i zaczyna badanie. Ściskam dłoń Geralda.

- Ma pani dalej nudności? - pyta patrząc na monitor.
- Codziennie, ale ostatnio są coraz rzadziej.
- Obawiam się, że będzie już tak do końca ciąży.
- Przeżyję. - uśmiecham się.
- A pan znosi humory żony? - odzywa się do Geralda. Żony? Czy on myśli, że jesteśmy małżeństwem? Robi mi się miło.
- Żona ma je zbyt często, ale daję rade. - uśmiecha się do mnie. Jest mi cholernie ciepło na serduszku. Jak śmiesznie to brzmi „żona".
- Uwaga. - mówi skupiając się. Patrzę na monitor i widzę buzię maluszka, tak słodko śpi.
- Rezygnujemy z piłek, koloru niebieskiego. Tylko różowy i sukienki. Dziewczynka. - mówi to uśmiechając się do nas. Wzruszam się i zaczynam płakać ze szczęścia. Widzę, że Gerald jest tak samo szczęśliwy jak ja.
- Córeczka tatusia. - mówi do mnie, a ja rzucam mu się na szyje.

Obdzwaniam wszystkich znajomych i mówię im o radosnej nowinie. Jestem taka szczęśliwa, będę miała córkę. Wracamy z G do domu.

- Kochanie odwiozę Cię do domu, a ja pojadę do mamy, obiecałem jej a poza tym muszę się pochwalić. - zatrzymuje się na pasach.
- Dobrze. - mówię to pisząc SMS-a do Maddie.

Otwieram mieszkanie, rzucam kluczyki. Ściągam buty i chwilę bawię się z Boo. Odpalam laptopa i zaczynam oglądać inspiracje dla pokoiku dla malutkiej. Marzy się różowy-pudrowy pokój, białe meble.

- Cudowny. - mówię sama do siebie widząc pokój marzeń. Chwilę później słyszę walenie do drzwi, o mało nie spadam z krzesła. Wstaję i podchodzę do drzwi. To napewno nie Gerald, ani Maddie wiedzą, że jestem w ciąży i nie denerwowali by mnie. Otwieram i nie mogę uwierzyć własnym oczom. Przed drzwi stoi mój brat.

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz