XLII

290 16 1
                                    

Wracam do domu Maddie i rzucam się na kanapę z płaczem.

- Co się dzieje? - Maddie przychodzi do mnie i siada obok.
- Musiałam się z nim szarpać i telefon mi wypadł, usunął wiadomość. Maddie Boże, dlaczego? - zaczęłam płakać.
- Damy radę, zobaczysz. - przytula mnie.
- Zniszczył mi małżeństwo, Gerald to idiota, nie wierzy mi. Chcę do Olivi. - wycieram łzy.
- Zobaczysz jak G się zdziwi.
- Denis jest taki cwany, boję się go. Czuję się jakby była sytuacja z tym całym porwaniem. - patrzę na Maddie.
- Przestań, było minęło. To był Twój były, on zawsze miał coś z głową, to w ogóle inna sytuacja. - tłumaczy.
- Niby tak, ale Maddie... - patrzę na nią, a ona przygląda mi się pytającym wzrokiem.
- Hm?
- Pomóż mi go zniszczyć.

Jest rano, Maddie pojechała do mamy, a ja krzątam się po domu. Zbyt bardzo tęsknie za Olivią i postanawiam odwiedzić ją. Gdy stoję przed swoim domem czuję lekki stres. Pukam, nie czekam długo, drzwi otwiera mi Olav.

- Jak dobrze, że już jesteś.
- Gdzie Gerald? - pytam zdejmując buty.
- Pojechał coś załatwić, a ja musiałem zostać z Olivią. - daje mi ją na ręce.
- Hej kochanie. - całuję ją w policzek, domyślam się że Olav nie wie, że "chwilowo" tutaj nie mieszkam.

Zabieram Olivię jej pokoju i bawimy się klockami. Przez okno słyszę jak Gerald podjeżdża pod bramę. Zaczynam się stresować, czuję się dziwnie. To w końcu mój dom, powinnam się zachowywać normalnie.
- Olav jestem. - krzyczy Gerald z dołu. - Olav?
- Olav poszedł. - schodzę na dół z Olivią na rękach.
- A co Ty tutaj robisz? - pyta zdumiony.
- Przyszłam odwiedzić Olivię. - patrzę na niego. - Chciałam wczoraj Ci udowodnić, że to wszystko nie prawda, ale nie wyszło.
- Nie wyszło? - zaczyna się drętwo śmiać.
- Nie wyszło, ale zobaczysz że nie kłamię, przeczekam spokojnie.
- Sophie pieprzysz jakieś durnoty, przestań. - idzie do kuchni.
- Mogę zostać tutaj trochę dłużej? To też mój dom. - mówię z korytarza. Gerald nie odpowiada. Nagle zjawia się w korytarzu.
- I tak zaraz jadę, możesz. - bierze łyka wody z lodówki.

Bawię się z Olivią, ale dalej myślę o zaistniałej sytuacji w jakiej się znajduję. Denis to zwykły gówniarz, który myśli że wszystko mu się należy. Dostałam od niego rano wiadomość czy się wyspałem.

W głowie mam pewnie plan.

W realizacji tego planu będzie mi potrzebny czas i jeszcze jedna rzecz. Ten gnój nie zniszczy mi małżeństwa.

Wchodzę do gabinetu G, głupio jest mi grzebać, jednak muszę to zrobić. Rozsuwam szufladę w biurku, nie ma. Rozsuwam drugą, jest. Tak, chodzi o broń. Raczej nie będę musiała jej użyć, oby. Chowam ją w spodnie i wychodzę, kładę Olivię spać i zastanawiam się czy to już ten moment.

Czuję się jak chora desperatka, to będzie chore, ale trudno.

Do: Nieznany
Przemyślałam wszystko, jeśli dalej chcesz to chodź do mnie, szybko

Od: Nieznany
Znowu jakaś gierka? Nie uda Ci się

Przez chwilę się zastanawiam, uda mi się.

Do: Nieznany
Żadna gierka, już wiem, że mi się nie uda

Modlę się, żeby Gerald narazie nie przyjeżdżał. Wtedy mi się nie uda.

Po 10 minutach słyszę dzwonek do drzwi, szybki.

- Co tak nagle zmieniłaś plany? - Denis wchodzi do środka.
- Kobieta zmienną jest, moja córka śpi, musimy być cicho. - szepczę podchodząc do niego.
- Będziemy. - klapie mnie w tyłek, a ja czuję obrzydzenie, bądź twarda Soph.

Idę powoli do sypialni, tam już czeka schowany pod łóżkiem mój telefon, włączony jest dyktafon oczywiście.

- Nie zostawiłaś nigdzie dyktafonu? - pyta rozglądając się po sypialni.
- Nie. - mówię pewna siebie, jednak boję się, że Denis znowu znajdzie telefon. Broń schowałam pod poduszką.
- Mam sprawdzić? - pyta uśmiechając się.
- Sprawdzaj. - mówię pewna, ale jednak tak nie jest.
- Napewno nic nie knujesz? - podchodzi bliżej i blokuje moje nogi tak, żebym nie mogła uciec.
- Nie. - mówię spokojnie.
- Okej. - pcha mnie na łóżko, a ja czuję się jakby zaraz miało stać się coś strasznego.
- Nie dziwnie Ci? Wcześniej tak kłamałeś, zrobiłeś takie świństwo, dalej tego chcesz? - pytam próbując wstać.
- No przestań, poczuję się jak Gerald. Jestem szczęśliwy, bo wiedziałem, że w końcu się poddasz, zawsze mam to czego chcę. Nie żałuję nic. - przybliża się do mnie.
- Nie żałujesz, że okłamałeś wszystkich, że wysłałeś fałszywe rozmowy?
- A co to jakieś przesłuchanie? Myślałem, że chcesz się pieprzyć. - patrzy pytająco.
- Chcę. - jąkam się.
- Oby ta mała się nie obudziła. - oblizuje wargi, a ja mam odruch wymiotny, Denis łapie moje nadgarstki tak, żebym nie mogła się ruszać. - Tak wyrazie czego, jakbyś się rozmyśliła i chciała mi uciec.
- Jednak nie chcę. - mówię stanowczo.
- Co? - przyciskuje moje nadgarstki bardziej do pościeli.
- Denis, ja nie wiem czy chcę.
- Chcesz, sama proponowałaś. - szepcze mi do ucha.

Po chwili słyszę jak Gerald wchodzi do środka i mnie woła, teraz miałabym dobry moment, jednak Denis nie jest głupi i idealnie w moment zasłania mi ręką usta.

- Ciiicho. - mówi do mnie spokojnym tonem.
- Sophie? - słyszę jak brunet mnie woła. Po co mi to było? Jaka ja jestem durna.
- Zamknij się.

Gdy Denis nadsłuchuje co robi Gerald korzystam z jego nieuwagi i kopię go w krocze.

- Kurwa. - chłopak opada na ziemię i zaczyna jęczeć. Nie wiem robić, biorę broń z pod poduszki i celuję w chłopaka. W tym samym momencie G wbiega do pokoju, jego mina pokazuje jak bardzo jest przerażony.

- Mów mu teraz wszystko. - cała się trzęsę.
- Sophie odłóż to w tej chwili. - Gerald podchodzi do mnie.
- Nawet nie podchodź, jesteś skończony Denis, nagrałam wszystko znowu. Powiedz mu słyszysz. - dalej w niego celuję, co ja kurwa robię?
- O co Ci chodzi? - pyta udając, że nie wie o co chodzi.
- Sophie skończ ten cyrk, jak Ty się zachowujesz? - G zaczyna się wydzierać.
- Mówisz czy nie? Przysięgam strzelę w niego. - patrzę na Denisa.
- Naładowałaś? - pyta śmiejąc się, po chwili robię to, a chłopakowi uśmiech znika z twarzy.
- Odłóż to. - G zmierza mnie wzrokiem.
- Nie sądziłem, że jesteś tak walnięta. - Denis patrzy na mnie jak na idiotkę.
- Mówisz czy nie? - podchodzę bliżej.
- Zrobię to dla Ciebie, tak Gerald kłamałem. To ja ją chciałem pocałować, wysłałem Ci darmowe screeny, skasowałem nagranie w którym udowodniłem prawdę. Lepiej Ci? - patrzy na mnie. - Chciałem Ci zniszczyć małżeństwo, tak bardzo mi się spodobałaś.
- Co kurwa? - G patrzy na mnie.
- I co nagle teraz mi wierzysz? - wybucham śmiechem, nie wiem dlaczego, to te nerwy, trzymam w rękach pistolet. Widzę tylko jak Gerald pochodzi do chłopaka i podnosi go i patrzy na mnie.

- Rób sobie co chcesz, chciałam Ci tylko udowodnić, potrzebowałam tej broni, bo tylko wtedy by się przyznał, jeśli chcesz to masz nagranie w moim telefonie sprzed paru minut, gdzie przyznał się. Mówiłam Ci, że się zdziwisz. - rzucam broń na łóżko i idę w stronę pokoju gdzie leży Olivia, zabieram ją na ręce i schodzę na dół. Na dole słyszę szum, wiem że to się źle skończy dla Denisa, ale i dobrze. Wracam do mieszkania Maddie, w którym dalej jestem sama. Zaczynam płakać, jak małe dziecko. Własny mąż mi nie wierzył, jak samo jak do Denisa znowu mam do niego wstręt. Czy my jesteśmy sobie pisani?

Rozdział nie sprawdzany

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz