XXXII

526 12 1
                                    

Przebudzam się rano, czuję jak słońce pada na moją wypoczętą twarz. Przeciągam się i odwracam w stronę mojego męża, który dalej śpi. Wtulam się w niego i wpatruję mu się. Jest taki przystojny, a przede wszystkim uroczy jak śpi, uśmiecham się sama do siebie jak przypomnę sobie o naszej wspólnej nocy. Jesteśmy w Dubaju, w podróży poślubnej, od 3 dni. Jest cudownie, ale coraz bardzie tęsknie za Olivią, która na zmianę jest pilnowana przed moją mamę i Geralda. Muskam go lekko w policzek, a on uroczo marszczy noc i przebudza się. Uśmiecham się szeroko na ten widok, a G otwiera szeroko oczy i patrzy na mnie.

- Hej. - mówi zaspanym głosem, a ja bardziej się w niego wtulam.
- Zbudziłam Cię? - mówię doskonale znając odpowiedź.
- Takie obudzenie mogę Ci wybaczyć. - całuje mnie w czoło.
- A dziś co robimy? Plaża? Burdż Chalifa? Aquapark? - wymieniam miejsca siadając na nim.
- Burdż Chalifa zostawiamy na koniec, mówiłem Ci. Co Ty na to żebyśmy pojechali na pustynie? Wynająłem fotografa, który zrobi nam ładne zdjęcia na pamiątkę. - uśmiecha się i zakłada bokserki na siebie, mimo ciężaru jakim jestem ja, na nim.
- Boże kiedy Ty to robisz? - kręcę głową.
- Akurat wtedy gdy obżerałaś się owocami morza, a ja rzekomo poszedłem do toalety. - zrzuca mnie z siebie i to teraz ja jestem na dole, a brunet nade mną.
- Sprytny jesteś mężu. - kładę nacisk na słowo mężu.
- Wiem żono. - chce mnie pocałować, ale ja odwracam głowę w bok.
- O tak? - pyta śmiejąc się.
- Tak. - pokazuję mu język, a on bierze mnie na ręce i przerzuca przez ramię.
- Zaraz coś wymyślę. - mówi idąc w stronę wielkiego tarasu.
- Gerald! - wale go pięściami w plecy. - Ja jestem naga!
- Było trzeba o tym pomyśleć wcześniej. - mówi wzruszając ramionami.
- Bo złożę pozew o rozwód. - mówię to całkiem świadoma swoich słów, a G wybucha śmiechem.
- Myślę, że szybko znajdę pocieszenie. - mówi z ironią, a potem otwiera drzwi od tarasu.
- Gerald nie. - mówię przez zęby.
- Jakie piękne dubajskie słońce. - mówi to pełen zachwytu, a ja zaczynam się wyrywać.
- Posłuchaj idioto, jak mnie nie postawisz na nogi za 10 sekund to przysięgam, że Cię zabiję. - mówię wściekła.
- Nie dasz rady. - śmieje się głośno.
- Gerald no. - mówię zrezygnowana, wiem że moje słowa nie wywarły na nim żadnego wrażenia.
- No dobra. - stawia mnie na równe nogi, a ja staję na palcach i sprzedaje mu pięknego liścia.
- O nie Sophie Gillum, tak nie będzie. - popycha mnie lekko w głąb tarasu i zamyka mnie na nim zupełnie nagą.
- Gerald! - zaczynam walić w szybę, a on pokazuje mi środkowy palec.
- Zabiję Cię. - wrzeszczę.
- Przepraszam, ale prawie nic nie słyszę. - wzrusza ramionami i krzyżuje ręce. Jak na moje szczęście to 16 piętro, czyli ludzie obok, naprzeciwko mnie mogą zobaczyć. G cały się śmieje, a ja w środku gotuję się ze złości. Oczywiście ktoś musi wyjść na taras, akurat obok w tym samym czasie i jest to jakiś młody mężczyzna. Odpala on papierosa i jak na złość zerka w moją stronę.

- Dzień dobry. - mówi uśmiechając się, a ja zarzucam włosy do przodu żeby zakryły moje piersi i zasłaniam ręką moje czule miejsce.
- Dla kogo dobry dla tego dobry. - mówię pełna zażenowania i wstydu, rozszarpie Geralda na drobne części, aż będzie mnie błagał żebym już skończyła.
- A co się stało, że wyładowała pani tutaj sama i naga? - pyta podziwiając moje nagie ciało, a ja mam ochotę wybuchnąć płaczem, ale nie po prostu że mi przykro tylko wstyd.
- Szkoda gadać. - mówię nawet na niego patrząc i czekam aż G łaskawie otworzy drzwi, ale jak narazie gdzieś sobie poszedł. Walę ponownie w szybę, ale nic.
- Może dasz radę przejść na mój taras? - mówi to z wielką euforią, a ja czuję falę zażenowania.
- Nie jesteśmy na Ty, a po drugie nie dzięki, mam męża. - mówię tym razem patrząc na niego.
- Mąż nie ściana, da się przesunąć. - wzrusza ramionami.
- Ej słuchaj, grabisz sobie w tym momencie, gdybym była bliżej to bym Ci tak wpieprzyła. - mówię pokazując na niego palcem, a w tym samym momencie na przeciwko, na tarasie dostrzegam jakiegoś starszego pana, który patrzy na mnie z takim samym zachwytem jak chłopak obok.
- Nie no super. - mówię wywracając oczyma. - Gerald!
- Hm? - podchodzi blisko do szyby, a ja głową wskazuję na bok i na tył.
- Ojej. - mówi ze smutkiem, a ja mam ochotę wybić tą szybę i wyrzucić go przez ten balkon. Wpadam na pewien pomysł. Zdejmuję z palca obrączkę i staję koło barierki. G poważnieje i patrzy na mnie, tak samo jak dziadek i chłopak obok. Unoszę jedną brew do góry i patrzę na bruneta.
- Śmiało. - krzyczy, a ja tym czasie szybko nakładam obrączke na kciuka i udaję, że rzucam ją na dół. Widzę po brunecie, że jest wściekły i otwiera taras, a ja wbiegam do środka.
- Ty idioto! Jakiś chłopak i dziadek patrzyli na mnie z ekscytacją. - mówię mając ochotę ponownie sprzedać mu liścia.
- A najlepsze jest w tym, że tylko ja mogę się z Tobą... - nie daję mu skończyć.
- Już nie kończ. Czyli co fajnie, że inni faceci patrzyli się na Twoją żonę?
- Nie, to nie jest fajne. Żonę? - mówi patrząc na mnie.
- Debil. - wyciągam rękę przed niego i pokazuję mu dłoń. G lekko się uśmiecha do siebie. - Przeproś mnie. - mówię oczekując przeprosin.
- Nie. - kręci głową przecząco.
- Tak.
- Nie. - patrzy na mnie dalej, aż nagle dzwoni do niego telefon.
- Kto to? - pytam.
- Mama na kamerze. - mówi wyciągając komórkę ze spodenek, a potem odbiera.
- Hej kochani, co u was? - słyszę głos mojej teściowej.
- A bardzo dobrze, a co u mojej księżniczki? - pyta uśmiechając się do telefonu, podchodzę do G i czekam aż jego mama da nam ją do kamery.
- Jesteś naga, przypominam Ci. - mówi cicho, a ja biegnę szybko się przebrać.
- Dada. - słyszę jak Olivia wola G, mówi coś do niej, a ona odpowiada mu po swojemu. Narzucam na siebie obcisłą pudrowo-różową sukienkę do kolan i podbiegłam do telefonu.
- Cześć skarbie, mamusia tęskni za Tobą. - mówię do córeczki, która dostaję ataku szczęścia na mój widok.
- Powiedz ja też mamo. - mówi mama G.

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz