- Dziękuję. - wstaję z krzesła i kieruję się do drzwi.
- Tutaj ma pani receptę, myślę że to już ostatnia. - psychiatra podaje mi karteczkę, a ja zabieram mu ją.
- Jest pan pewny? - pytam czytając receptę.
- Tak. - uśmiecha się do mnie,
- Jeszcze raz dziękuję, dowiedzenia. - otwiera mi drzwi, a ja wychodzę.Po ostatnim wydarzeniu zaczęłam chodzić do psychiatry. Na początku nie chciałam tam iść, zapewniałam Geralda, że nie jestem chora psychicznie. Brunet mówił, że psycholog "gówno" da i lepiej pójść do specjalisty. Dziękuję mu za to codziennie, bo to bardzo mi pomogło. Dostałam leki, które bardzo mi pomagają. Przez ostatnie 2 tygodnie często wybuchałam, cały czas przed oczyma miałam twarz Mike. Trafił się dzień w którym nie miałam ochoty zajmować się Olivią. Teraz od kiedy mam leki to czuję się sto razy lepiej. Czasem jestem otumaniona i śpię godzinami. Mam nadzieję, że niedługo to się skończy. Mam cały czas wsparcie Geralda i przyjaciół.
Wychodzę przed budynek, a w czarnym Ferrari czeka na mnie Gerald. Wsiadam do środka i całuję go na powitanie.
- I jak? - pyta uśmiechając się do mnie.
- Zobacz. - podaję mu receptę.
- Ostatnia? To świetnie, sam zauważyłem że już jest lepiej. - całuje mnie w czoło.
- Bo mam Ciebie. - uśmiecham się.
- Tak w ogóle to nie zauważyłaś? - wskazuje głową na tył auta, odwracam się i widzę śpiącą Olivię w nosidełku.
- Ojeju, nie zauważyłam jej, hej kochanie. - łapie jej nóżkę i uśmiecham się ponownie na jej widok.
- Pół drogi piszczała, a pół śmiała się sama do siebie. - odpala silnik.
- Kobieta zmienną jest. - zapinam pas.Dojeżdżamy pod nasz nowy dom. Po wyjściu ze szpitala od razu tam zamieszkaliśmy. To dla mnie dom idealny. Maddie i Matt mieszkają dom koło nas. Jak z filmu. Z przyjaciółką też w porządku, to silna dziewczyna i szybko się pozbierała, nie to co ja. Staramy się nie wracać do tych wydarzeń.
- Co dziś będziemy robić? - pyta G, który kładzie nosidełko na kanapę w salonie.
- Nie mam pojęcia szczerze mówiąc. - zdejmuję buty i kurtkę.
- Może by tak Olivcia zostałaby z wujkiem Mattem i ciocią Maddie, a my byśmy sobie gdzieś poszli. - podchodzi do mnie i obejmuje mnie w pasie.
- Niezły pomysł, dawno gdzieś byliśmy razem. - wtulam się w niego, a potem wyciągam małą z nosidełka i zanoszę na górę do łóżeczka.Chcę wyjść z pokoju, ale Olivia zaczyna płakać. Cofam się i biorę ją na ręce.
- A co to za żal? - pytam ją i całuję w policzek. Olivia jeszcze chwilę płacze, a potem uspokaja się. Postanawiam, że wyjdę z nią na taras.
Siadam na huśtawce cały czas trzymając córkę, bujam się lekko. Wsłuchuję się w ćwierkanie ptaków i patrzę na niebo. Tutaj jest cudownie, życie za miastem bardzo mi odpowiada.
- Tutaj jesteście. - G siada koło nas i zabiera ode mnie Olivię.
- Za jakieś 15 minut muszę ją nakarmić. - patrzę na nich.
- Dzwoniłem już do Matta i zajmą się malutką. Pasuje Ci 18? - uśmiecha się do małej, która leży na nim, na brzuszku.
- Jasne, gdzie idziemy? - pytam wtykając się w niego.
- Zobaczysz.
- Nie lubię gdy tak mówisz, to trzyma mnie w takiej niepewności. - jęczę.
- O to właśnie chodzi. - mówi to do mnie, ale udaje że mówi do Olivi.
- Pewnie jakaś restauracja. - patrzę na niego.
- Pudło. - śmieje się.
- Oj spadaj, to co mam na siebie nałożyć? - szturcham go lekko.
- Bieliznę, którą zawsze mam ochotę z Ciebie zerwać. - puszcza mi oczko.
- Kretyn, dziecko tego słucha. - wywracam oczyma.
- Ona jeszcze wiele nie rozumie. - dalej się śmieje. - Powiem tak, załóż coś ładnego.
- Dzięki za radę Geraldzie. - wstaję z huśtawki i idę powoli się zbieram, w między czasie zabieram od niego Olivię i karmię ją piersią.Biorę szybki przyśnić, myję też włosy. Owijam się w moi ulubiony szlafrok i idę do swojego pokój zrobić sobie makijaż. Mam ochotę na coś mocniejszego, nakładam standardowo podkład, puder, więcej bronzera niż zwykle. Rozświetlacza też sobie nie żałuję, muskam lekko policzki różem. Na powiekę nakładam karmelowy cień i potem dokładam jeszcze brązowy, na środek powieki daję złoty brokat, mocno tuszuję rzęsy, a brwi poprawiam kredką. Dolną powiekę podkreślam tymi samymi cieniami i daję beżową kredkę na linię wodną. Gotowe, sama sobie przyznam, że wyglądam świetnie. Dawno się malowałam, od czasu gdy urodziłam i zaczęłam chodzić do psychiatry zaniedbałam się trochę. Suszę włosy i lekko je kręcę.
CZYTASZ
you are my babygirl I g-eazy
FanfictionCzy normalna, grzeczna i poukładana 23 latka z dobrej, bogatej rodziny zakocha się w przystojnym i wysokim 28 latku, który był jej wielkim przeciwieństwem, szemrane interesy, tajemnice, a przede wszystkim zaliczanie lasek to była jego pasja, praca...