LIV

226 14 2
                                    

Mijają cztery tygodnie.

Sytuacja między mną, a Geraldem dalej jest taka sama jak wcześniej. Nasze stosunki są nijakie, chciałabym żeby było tak jak dawniej ale nie chce po raz kolejny być uległa. Muszę jeszcze wytrzymać. Dalej mieszkam z Maddie i praktycznie codziennie widzę swój dom, Geralda trochę rzadziej. Co dwa dni zabiera do siebie Olivię, jest mi cholernie ciężko.

Dzisiaj są moje 25 urodziny, mam ćwierć wieku, czuję się z tym faktem nieco dziwnie. Jestem już stara, nigdy nie podniecał mnie fakt, że mam urodziny. Po 18 czar prysł, później czułam się tylko coraz starsza i trochę mnie to dobijało. Brakuje mi czasów kiedy byłam nastolatką, wiodłam wtedy takie beztroskie życie, wspólne wakacje z rodzicami, gdy jeszcze było wszystko dobrze, zagraniczne kolonie z Maddie, pierwsze miłości i wychodzenie na dwór późnymi wieczorami. Teraz jest inaczej, mam córkę no i męża, nie wyobrażałam sobie nigdy że moje życie będzie tak bardzo pokręcone. W swoim dwudziesto pięcio letnim życiu przeżyłam więcej niż postać z brazylijskiego serialu. Mimo wszystko kocham swoje życie, nie dałabym rady bez Maddie i Olivii.

- Sto lat, sto lat! - Maddie zbiega po schodach machając rękami jak upośledzona. - Wszystkiego najlepszego.
- Dziękuję. - dostaję od niej buziaka w policzek.
- Chodź do salonu, mam coś dla Ciebie. - łapie moją dłoń i ciągnie do salonu.
- Prezent urodzinowy? - pytam z ironią.
- No pewnie, że tak. - podaje mi średnie, różowe pudełko.
- Nie musiałaś Maddie. - siadam na kanapie i odrazu otwieram pudełko. - Ja Cię zabiję.
- Musiałam, Sophie musiałam. - siada obok mnie.
- Serio wibrator na pilota? - wyciągam różowe urządzanie z pudełeczka.
- No co? Zajebista opcja! - patrzy na mnie podniecona. - Jest malutki, możesz używać go kiedy chcesz. A co najlepsze nawet w aucie i na zakupach. No co? dawno miałaś „coś" w sobie.
- Tak już widzę jak odpalam wibrator w sklepie. - pukam się urządzeniem w czoło.
- Zajebista sprawa, musisz mi go kiedyś pożyczyć. - klepie mnie po ramieniu.
- Jasne. Co Ty jeszcze kupiłaś? - zaglądam do pudełka i dostrzegam zestaw kosmetyków od Victoria's Secret, klasycznie. Dostaję to co roku od Maddie, uwielbiam tą markę. - Tej serii jeszcze nie miałam, dziękuję.
- Jest coś jeszcze. - bawi się wibratorem.
- Gdzie? - pytam nieco zdziwiona, w pudełku został różowy Moët i słodycze.
- Chodź. - idzie na górę.
- Maddie co Ty wymyśliłaś? Jeśli dasz mi dmuchaną lalkę jak w licem to Cię zabiję. - biegnę za nią po schodach. - To mi wystarczy.
- Zamknij się i chodź. - wchodzi do swojej sypialni. - Nie zmieściłaby się do pudełka.
- Maddie czy Ty oszalałaś? - patrzę na nią w szoku, przede mną stoi pudło z logiem Chanel.
- No co? Mówiłaś, że to chcesz. Gerald nie chciał Ci jej kupić, bo nie cierpi Chanel. - wzrusza ramionami. - Otwieraj, a nie się tak gapisz.
- Jesteś powalona do reszty. - otwieram pudło, a w nim jest czarny woreczek z logiem firmy, domyślam się co to jest. Wyciągam ostrożnie czarną torebkę Chanel „boy" i autentycznie zaczynam płakać. - Maddie nie musiałaś, to tyle kosztowało. Dziękuję. - rzucam się na nią z uściskami.
- Przestań, Ty mi kupiłaś torebkę Gucci i kozaki od Valentino. - całuje mnie w policzek.
- Ja i Gerald, tak dokładniej to on. Mnie byłoby stać na jednego buta od Valentino. - zaczynam się śmiać.
- Mamo chodź. - odwracam się, a za nami stoi Olivia, która właśnie skończyła swoją poranną drzemkę.
- Siku? - pytam uśmiechając się do niej.
- Tak. - wyciąga do mnie rączkę.
- Jak dobrze, że już sama chce iść siku. Mam dosyć pampersów. - wywracam oczami.
- W sumie to dosyć szybko się nauczyła. - Maddie bawi się torebką.
- Czy ja wiem, Gerald mówił że przy nim nie chce robić siku samodzielnie. - wzdycham. - Chodź, bo zaraz będzie plama.

Olivia załatwia swoje sprawy, a potem myjemy wspólnie ręce.

- Wiesz, że mama ma dziś urodziny? - wycieram jej rączki.
- A tata? - patrzy na mnie.
- Nie, tata ma urodziny za dwa miesiące. Dzisiaj są moje urodziny. - uśmiecham się do niej.
- Czemu? - pyta nieco zdezorientowana, zaczął się etap, w którym Olivia ciagle pyta „czemu", „czego". Powiem jej, że idziemy spać to zapyta „czemu" i tak w kółko. Czasem jest to męczące, ale przebrniemy przez to, najgorsze i tak było ząbkowanie.
- Raz w roku, każdy ma urodziny i jest po prostu starszy. Nie mam pojęcia jak Ci to wytłumaczyć. - zaczynam się śmiać. - Chodź sprawdzimy czy co robi mała Sophie.

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz