XLIV

392 16 4
                                    

Budzę się rano z potwornym bólem głowy, rozglądam się po pomieszczeniu i zdaję sobie sprawę, że nie jestem w swoim domu. Leżę na jakimś wielkim białym łóżku, dookoła mnie są wszędzie drewniane meble, sypialnia wygląda na bardzo zadbaną, ale gdzie ja jestem?

Dopiero teraz przypominają mi się wydarzenia z wczorajszego wieczora. Olivia leży koło mnie i ogląda na tablecie bajki, próbuję wstać z łóżka, ale dopiero teraz zauważam, że moja lewa noga jest przywiązana do łóżka metalowym sznurem.

- Kurwa mać. - mówię sama do siebie próbując zdjąć to gówno z nogi, jednak jak na moje moce nie jest to możliwe, jęczę z bólu gdy nagle drzwi od sypialni się otwierają.
- Wyspałaś się? - słyszę głos tego potwora i unoszę głowę do góry, stoi przede mną i uśmiecha się od ucha do ucha trzymając ręce w kieszeniach spodni.
- Wypuść nas. - patrzę na niego z pogardą i staram się nie pokazywać jak bardzo się go boję. - Czego chcesz?
- Zemsty. Myślisz, że możesz sobie ze mną tak pogrywać? - siada na łóżku koło mnie, staram się odsunąć, ale sznur bardziej się zaciska a ja syczę z bólu. - Uważaj, zrobisz sobie większą krzywdę.
- Błagam Cię Denis wypuść nas, weź sobie samochód, pieniądze, kartę, ale nie rób nam krzywdy, proszę Cię. - zaczynam płakać, a on udaje smutnego.
- Twój mąż nieźle się postarał. Taką ochronę widziałem tylko na filmach, a jakoś udało mi się ją pokonać. Myślę, że teraz szaleje ze złości i obwinia się za to co się stało. Zapewne jego goryle dostali niezły wpierdol. - zaczyna się śmiać.
- Co z Taylorem? Zabiłeś go? - pytam patrząc na niego z przerażeniem.
- Wystarczyło dać mu gruby plik pieniędzy i był już po mojej stronie, co za pierdolona lojalność. - zaczyna się znowu śmiać, a mi robi się niedobrze.
- Co chcesz z nami zrobić? - czekam niecierpliwie na odpowiedź.
- Jeszcze nie wiem, jesteś taka piękna, że szkoda mi Ciebie bardziej krzywdzić, a tą małą tym bardziej. - uśmiecha się do niej.
- Jesteś psychopatą. - zaczynam płakać.
- Psychopatą? Nie przesadzajmy. Wszyscy ze mną drwią, mam tego dosyć, serdecznie dosyć Sophie, mój własny ojciec szczególnie ma mnie za debila, poniżał mnie całe życie, a matka nic zawsze była tego samego zdania co on. - łapie moją brodę. - Nie dam się, zdobędę jego firmę, jego koncern alkoholowy i będę szefem, wypierdolę Twojego mężusia z tego i tylko ja będę rządzić. Nikt we mnie nie wierzy, nikt, a teraz się zdziwią. - cedzi przez zęby, a ja bez zastanowienia pluję mu centralnie w twarz. Chłopak uśmiecha się i zlizuje resztki mojej śliny z twarzy.
- Wchodzimy na wyższy poziom panno Gillum? - pyta wbijając we mnie zwierzęcy wzrok.
- Wypuść nas psycholu. Po co jestem Ci potrzebna? - zaczynam płakać, a on tylko uśmiecha się i patrzy na Olivię.
- Jest taka śliczna, nie chcesz raczej stracić? Uwierz, że jestem do tego zdolny. - gładzi moje włosy.
- Tknij ją to Cię zabiję rozumiesz. - mówię to z płaczem, a on tylko przelatuje mnie wzrokiem pełnym śmiechu i wychodzi z pokoju zamykając go na klucz.

Rzucam się na poduszkę, a mój płacz trwa dalej. Czuję się, że to film, pieprzony film. Żałuję wszystkiego, mogłam pojechać razem z Geraldem, a teraz znowu zostałam porwana.

Właśnie, znowu, czy jest jeszcze druga osoba na świecie, która przeżyła tyle rzeczy co ja?

Teraz zostałam porwana dla zysku, a wtedy przez psychicznie chorego chłopaka, nie wiem co gorsze, Mike raczej by mnie nie skrzywdził, nie wiem jak Denis. Chociaż wolę na ten moment nic nie zakładać. Jestem uwięziona.

- Kochanie jesteś głodna? - pytam córeczkę, a ona przeczy główką. - No dobrze, a daj mi tego tableta na chwilę.

Zabieram go od niej i próbuję zainstalować meesengera, jednak funkcja instalowania aplikacji jest zablokowana.

- Kurwa. - mówię sama do siebie opierając głowę o poduszkę.

Wchodzę w przeglądarkę i wpisuję Facebook, próbuję się zalogować ale tak samo funkcja jest zablokowana. Zaczynam płakać i oddaję córce tableta.

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz