Minęły 3 dni od kiedy dowiedziałam się prawdy o tym co zrobił Gerald. Między nami jest dosyć napięta atmosfera, staram się jakoś rozluźnić to wszystko ale nie potrafię. Siedzę przez laptopem i sprawdzam różne oferty pracy, a chłopak siedzi w swoim „gabinecie" od rana, robił tylko przerwy na siku nie zwracając na mnie uwagi. Przeglądam już 56 stronę i dalej nic mi nie pasuje.
- Boże. - mówię sama do siebie i szukam dalej. Stać mnie na coś lepszego niż sprzątaczka w firmach, do kawiarni nie chcę już wracać, hosstesa też mi nie pasuje, striptizerka też. Zamykam laptopa, poszukam później czegoś innego, podchodzę do lodówki i ją otwieram. Zwykle jest ona pełna, a teraz pusta, od tych 3 dni nie mam ochoty nic jeść, dopiero teraz naszła mnie na coś ochota. Wyjmuję mleko i zalewam nim płatki. Siadam z powrotem na kanapę i włączam telewizor program randkowy jak fajnie. Po jakimś czasie słyszę na górze jak Gerald wychodzi z pokoju i idzie na dół. Podchodzi on do lodówki i wzdycha tylko na widok pustego wnętrza, a po chwili zerka na mnie.
- Możesz sobie zrobić płatki jak ja. - lekko unoszę już pustą miskę.
- Nie, nie lubię, zamówię coś, co chcesz? - wyciągnął komórkę i wszedł w wyszukiwarkę.
- Szczerze to wolałabym zrobić jakieś zakupy, co z tego że teraz coś zjemy, a jutro co zjesz na śniadanie? Nic, bo lodówka jest pusta. - wstałam z kanapy i zaniosłam miskę do zmywarki.
- W takim razie jedziesz ze mną? - zapytał zabierając kluczyki z szafki.
- Tak. - podeszłam do szafy wyciągnęłam na szybko jakąś bluzę przekładaną przez głowę, zarzuciłam na plecy mój mały czarny plecak i nałożyłam buty. Wsiedliśmy do auta i jechaliśmy w stronę supermarketu.- Sophie długo jeszcze będziemy w takiej relacji? - zapytał stając na pasach.
- To ty mnie unikasz, albo gdy coś do ciebie mówię to mnie ignorujesz. - spojrzałam na niego.
- Wiem, poprostu nie sądziłem że dowiesz się o tym tak szybko...
- Nie rozmawiajmy już o tym Gerald. - uśmiechnęłam się do niego i złapałam jego dłoń.- Sophie nie uważasz, że przesadzasz? - Gerald patrzył na mnie jak na nienormalną gdy wsadzałam już 5 opakowanie bananów.
- Kocham banany. - chwyciłam wózek i poszliśmy do innej alejki.
- Może ugotujemy coś razem na wieczór i wypijemy jakieś wino? - zapytał mnie przyglądając się półce z alkoholem.
- Chyba chciałeś powiedzieć ugotujesz coś Sophie i będziemy pić wino, którego ty nie znosisz i pijesz ze względu na mnie. - zaśmiałam się.
- Widzisz jaki jestem kochany. - Chwycił butelkę czerwonego wina.Po udanych zakupach ruszyliśmy w stronę auta, zapakowałyśmy wszystko do bagażnika, gdy szlam już otworzyć drzwi na parkingu ujrzałam dobrze znaną mi postać, to znowu Brad, bałam się że mam jakieś zwidy, ale nie to naprawdę znowu on.
- Gerald zobacz to Brad. - pokazałam palcem na chłopaka, a Gerald przyznał mi rację. Ruszyłam biegiem w stronę brata, a Gerald przyspieszył w moją stronę.
- Soph zastanów się. - krzyknął.
- Brad. - szarpnęłam go za kurtkę. Nie udawaj że mnie nie znasz!
- Czego Ty ode mnie chcesz dziewczyno? - był nieco w szoku, że znowu mnie zobaczył.
- Czego od Ciebie chcę? Człowieku 2 lata nie dajesz znaku życia! Zapomniałeś, że masz rodzinę? Matkę, która tyle wycierpiała? - rozpłakałam się, po chwili poczułam dotyk na ramieniu.
- Sophie wszystko okej? - Gerald zmierzył wzrokiem Brada.
- Rodzinę? Jesteś śmieszna! Matka przeze mnie wycierpiała? Ile ja wycierpiałem przez nich! Niech się pierdolą, nigdy nie wrócę do domu, nie jesteście już moją rodziną. - wysyczał.
- Jak możesz tak mówić, a co ze mną? - szlochałam.
- Z tobą? Czy ty mi kiedyś pomogłaś? Wielka córeczka mamusi i tatusia, nie mogę na ciebie patrzeć, a Ty co jesteś jej chłopakiem, radzę ci zostaw ją, mam nadzieje że nie poznałeś swoich przyszłych teściów, po za tym moja siostra jest fałszywą, przebiegłą suką! - wykrzyczał.
- Dosyć tego. - Gerald wymierzył w Brada, a on upadł na ziemię z zakrwawionym nosem. Nie waż się tak mówić o niej.
- Nie wiesz jak teraz jest, on też teraz mnie nienawidzi, Brad proszę cię powiedz mi co się dzieje? - sturchałam nim.
- Daj mi spokój! - wyrwał się i poszedł chwiejnym krokiem w stronę ulicy. Stałam przez chwile w totalnym szoku, aż poczułam siły uścisk.
- Nie wierzę. - powiedziałam sama do siebie stojąc w objęciach Geralda.
- Nie możesz robić nic na siłę skarbie. - pocałował mnie w czoło i zaprowadził do auta.
- Wiesz co mogliśmy kupić dwa wina, mam ochotę wypić całe wino na raz. - zapięłam pasy i założyłam kosmyk włosów za ucho.
CZYTASZ
you are my babygirl I g-eazy
FanficCzy normalna, grzeczna i poukładana 23 latka z dobrej, bogatej rodziny zakocha się w przystojnym i wysokim 28 latku, który był jej wielkim przeciwieństwem, szemrane interesy, tajemnice, a przede wszystkim zaliczanie lasek to była jego pasja, praca...