XIV

1.2K 27 11
                                    

- No nie gadaj. - kręciłam głową z niedowierzaniem.
- Naprawdę chcę to zrobić.
- Znacie się dosyć krótko, to nie za szybko?
- Na co mamy czekać? Jedziesz ze mną? - Matt podrzucił kluczykami od auta i otworzył mi drzwi od strony pasażera. Właśnie dowiedziałam się, że chłopak chce oświadczyć się mojej przyjaciółce. Są w sobie zakochani na zabój, ale wydaję mi się że Matt zbyt bardzo się spieszy. Dojechaliśmy do najlepszego jubilera w mieście. Matt przepuścił mnie w drzwiach i udaliśmy się do lady.

- Dzień dobry, szukam pierścionka zaręczynowego, chciałbym żeby był skromny, a zarazem piękny. - brunet uśmiechnął się do ekspedientki.
- Zaraz czegoś poszukamy, rozumiem że pani jest przyjaciółką przyszłej panny młodej? - zapytała ruszając w stronę pierścionków.
- Tak.

Oglądamy pierścionki, widzę że Matt już nie wie co ma robić, nagle pani wyciąga z gablotki piękny srebrny pierścionek, jest skromny, ma diament średniej wielkości, pięknie się błyszczy.

- Ten jest idealny, spodoba się jej. Mogę? - nałożyłam pierścionek na palec i zaczęłam go oglądać.
- Myślisz? - Matt popatrzył na mnie niepewnie.
- Jest piękny. - zdjęłam go i oddałam kobiecie.
- Czyli jak bierzemy ten? - zapytała kobieta.
- Tak. - chłopak zaśmiał się nerwowo.

Wychodząc od jubilera kobieta krzyknęła Mattowi „powodzenia", a on odkrzyknął „nie dziękuje". Wsiedliśmy do auta, zapinając pasy zapytałam.

- Jak chcesz to zrobić?
- Mam urodziny za 2 dni, myślę że to będzie najlepszy moment i najlepszy prezent jeśli się zgodzi. Chciałbym to zrobić to przy Was wszystkich, a potem zabrać ją na Dominikanę. - uśmiechnął się do siebie oglądając pierścionek.
- Maddie to niezła szczęściara. - klepnęłam go w ramię.

Weszłam do mieszkania cały czas szczerząc się do siebie, Matt prosił mnie żebym zachowała to w tajemnicy i nikomu nie mówiła. Poczułam piękny zapach najprawdopodobniej wydobywający się w kuchni, zaglądam do niej, widok Geralda robiącego obiad jest szokiem dla moich oczu.

- G, stało się coś? - zaśmiałam się podchodząc bliżej.
- O nie! Miałaś być trochę później, ajjj. - wytarł ręce w ścierkę.
- A co to dobrego? - otwieram garnek.
- Makaron ze szpinakiem i serem. - uśmiechnął się i mieszając szpinak.
- W sumie co innego Ty byś ugotował, kocham Cię wiesz? - objęłam go.
- Ja Ciebie też kocham, a teraz idź sobie bo chcę dokończyć obiad.
- Spoko Gillum. - odchodząc klepnęłam go w tyłek i poszłam się przebrać w coś luźniejszego. Po 15 minutach Gerald zawołał mnie na dół, siedliśmy przed stołem i wzięliśmy się za makaron.

- Byłaś na zakupach i nic nie kupiłaś? - zapytał kręcąc widelcem w makaronie, a ja w tym czasie musiałam wymyślić jakieś dobre kłamstwo.
- Oj wiesz, akurat nic takiego nie potrzebuję, poza tym teraz nic nie ma w sklepach. - wzięłam łyk wody z cytryną.
- Rozumiem, wiesz że Matt ma urodziny za 2 dni? Nic mu jeszcze nie kupiłem, może pojedziemy wieczorem coś my kupić? - zapytał przełykając jedzenie.
- Pamiętam, a co masz w planach mu kupić?
- Zegarek? - skrzywił się lekko.
- Gerald... co rok kupujesz mu zegarek, ja myślałam o portfelu. - dzisiaj zerknęłam na portfel chłopaka był dosyć zniszczony. Myślę że taki prezent mu się spodoba.
- W sumie może być. Nie smakuje Ci? - zapytał patrząc na mój talerz.
- Jest pyszny, ale troszkę rozgotowałeś makaron. - uśmiechnęłam się do niego.
- Starałem się! - powiedział z oburzeniem.

Położyłam się na łóżku w sypialni i odpoczywam bo obiedzie, włączam Netflixa i grzebię w propozycjach. Moje poszukiwania przerywa dzwoniący telefon.
- Halo?  - unoszę się do pozycji siedzącej.
- Hej kochanie, nie odzywasz się do nas, co tam u Ciebie? - usłyszałam zatroskany głos mamy.
- Przepraszam ostatnio nie mam czasu. - skłamałam. U mnie wszystko w porządku, a u Was? - w tym czasie Gerald położył się obok mnie na łóżku i przysłuchiwał się rozmowie.
- Może być, może być przyjechała w końcu do nas? Bardzo chciałabym poznać Twojego chłopaka. - po tych słowach popatrzyłam na Geralda, a on z pytająca miną spojrzał na mnie.
- Emmm... Jutro mam zajęty cały dzień, a pojutrze mamy urodziny przyjaciela, nie wiem kiedy znajdę czas. Chciałabym was bardzo poznać ze sobą. - jeśli chodzi o jutro to znowu skłamałam, brunet uniósł się do pozycji siedzącej cały czas mi się przyglądając.
- Sophie dziecko, kiedy ja Cię widziałam? Nie rób mi tego. - posmutniała.
- Postaram się mamo Was odwiedzić jak najszybciej będę mogła.
- Mam nadzieję, bardzo za Tobą tęsknie. - zaśmiała się smutno, w tym momencie przypomniał mi się Brad, zamilkłam na chwilę.
- Sophie jesteś tam?
- Tak, przepraszam mamo muszę już kończyć. - rozłączyłam się i rzuciłam komórkę koło siebie.
- Czego ją okłamałaś? - zapytał.
- Nie mam ochoty ich odwiedzać. - spojrzałam na wielkie okno znajdujące się koło łóżka.
- Nie unikniesz spotkania z nimi, a poza tym ja też chciałbym poznać twoją matkę. - złapał mnie za ramię.
- Wiem. - wymamrotałam.
- Pojedziemy jutro? - spojrzał na mnie.
- Robię to tylko i wyłącznie dla Ciebie, ale zobaczysz będziesz żałować. - pokręciłam glową.

you are my babygirl  I g-eazy Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz