*Yiuś*
Jakieś dwa tygodnie później:
-Gdzie ty jesteś!?-Zacząłem rozglądać się w poszukiwaniu Jasia.
Wystawił łeb z kuchni i szybciutko do mnie poszedł.
-Co się stało Yiuś?
-Nic.Potrzebuję towarzystwa.-Skinalem głowa i zmierzyłem jego zdziwiony wyraz twarzy.
-Wgl,co mam zrobić z tym?-Wskazał na nieuczesana szope włosów.-Może jakiś warkocz?
-Może je rozpuścisz?-Uśmiechnąłem się lekko.-Tak rzadko to robisz...
-Robię to co wieczór.-Jaś zmierzył mnie z ironiczna miną.
-Nie w tym kontekście.-Przewróciłem oczami.-Może Irelka rzuci wtedy w ciebie bukietem?
-A ty co powiesz?-Jaś zmierzył mnie szelmowsko.
-Ocenię jak zobaczę.-Posłałem mu "swój uśmieszek.
-Mmm...Cóż...chyba muszę się postarać.-Poleciał pędem w stronę łazienki,a ja zaparzyłem poranną herbatkę.Po dłuższym czasie Jaś wystawił zakłopotany łeb z łazienki.
-Yiuś..Mamy problem...
-Co znowu?-Odłożyłem gazetę i poszedłem w stronę Jasia.
-Chyba zabiłem prostownicę...-Westchnął,trzymając w ręce to biedne urządzenie.
-Pokaż.-Odparłem,a on podał mi poszkodowana prostownice.-No przepaliłeś,głupku.-Oddałem mu ją,a on spojrzał na mnie smutno i rzucił nią w kąt.
-Przykro mi...
-Poczekaj.-Udałem się do szafki.-Mam drugą...Ale pozwól,że będę jej używał osobiście.-Włączyłem urządzenie,czekając aż się nagrzeje.
-I pomyśleć,że nasza Irelka wychodzi za mąż...-Jasiek zaczął temat,kiedy ja męczyłem się z jego włosami.
-To dobrze.Może będzie mniej gwałcić.-Uśmiechnąłem się lekko,a Jaś pokrecil głowa.
-To Irelka.Ona nigdy nie przestanie.
-Nie ruszaj się.-Poleciłem.-Jak ty sobie dajesz radę z tymi kłakami?Ja już bym dawno ściął albo chociaż podcial...
-Już mi ostatnio podciąłem z tobą,to mi pięć centymetrów uchlastałeś!-Zabił mnie wzrokiem,a ja rozesmialem się głośno.
-Bo miałeś zniszczone końcówki.
-Nie miałem.Przywiązałeś mnie do krzesła i starałeś się mi to wmówić!
Znowu się roześmiałem,a Jaś mruknął urażony.
-Chciałem ci je ściąć do ramion ale jak zobaczyłem twój wyraz twarzy,to miałem obawy o własne życie...
-No i bardzo dobrze.-Zmierzył mnie zabójczo,a ja odłożyłem prostownice.
-Skończyłem.-Odparłem,stojąc nad swoim dziełem.-Chyba mam pomysł,poczekaj.-Zabrałem się za realizację tego pomysłu,a Jaś przewrócił oczami.
-Co ty znowu robisz?
-Popatrz.-Wskazałem na lustro.-Podoba ci się.
-Całkiem,całkiem.-Jaś pochwalił moje malutkie warkoczyki (te co się zaplata z pasm w okolicach skroni i zaplata do tyłu.Te takie malutkie xD)
-Byś się ogolił.
-Nie ma mowy.-Yasou zmierzył mnie zabójczo,a ja zrobiłem blagalna minę.-Co?Nie podobam się?
CZYTASZ
Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔
Kısa Hikaye*Uwaga to jest druga część tej oto pięknej historii,więc jak ktoś chce ogarniać o co chodzi,to pierwsza czeka otworem* Tracimy tak wiele rzeczy,ale zyskujemy tysiace innych... Delikatne muśięcia kociego ogona i wyrafinowane spojrzenie na zawsze zapa...