*Irelka*(Tego jeszcze nie było xd)
Tak się czasem zastanawiam czy tylko ja tu jestem normalna.
-Przestań wyć.-Zganiłam tego oszołoma.-Zachowuj się jak mężczyzna.
-Łatwo ci mówić.-Otarł łzy ale po chwili znowu się rozpłakał.
-Uspokój się.-Złapałam go za brodę,żeby spojrzał mi w oczy.-Nie wiem co w niego wstąpiło ale on cię kocha.Uwierz mi.I tak się z nim potem policzę...-Starałam się pocieszyć Yi,tym że potem najebię jego chłoptasiowi.-Uspokoj sie.Ale już.
Otarł oczy ale dalej chciało mu się płakać.
-Zaraz pojde mu najebać,bo widzę że się ledwo trzymasz.-Uśmiechnęłam się.Poza tym nie widziałam tego drugiego oszołoma od dwóch dni.
-Tylko...-Nie zrób mu krzywdy...Mimo wszystko.-Yi spojrzał za mną,kiedy dryptałam sobie do drzwi.
-Dobra.Najebię mu tak,że jeszcze będzie żył.-Machnęłam ręką i wyszłam.
Ciekawe co ten rak teraz robi...
******************************
-Cześć.-Przywitałam się i zastałam Jasia,leżącego na kanapie.-Przyszłam ci najebać.
-Świetnie.-Uśmiechnął się smutno.-Ale już nie musisz.Możesz mi pomóc,zamiast mnie lać.
-Coś ty zrobił?-Przysiadłam się obok i wskazałam na jego powykrzywianego przeszepa.-Tę łapę na pewno masz złamaną...
-Ah.To nic takiego...Po prostu miałem drobny wypadek...-Machnął tą zdrową łapa i skrzywił się z bólu.
-Drobny?-Podniosłam pytająco brew.Na drobnostke to nie wygląda.-Powiedz co zrobiłeś.
-Chciałem popatrzeć w gwiazdy,wiesz...-Chyba się trochę zazenowal.
-Zjebałeś się z dachu?-Westchnęłam.-To było do przewidzenia.
-Skąd ty...
-Zawsze kiedy masz doła,to siedzisz na dachu i gapisz się w niebo.
-Dobrze mnie znasz...
-Ktoś cię musi poskładać.Nie możesz tu tak leżeć.-Spojrzałem na tego debila stanowczo.
Nie odpowiedział.Rzucił tylko na mnie okiem.Jak zawsze muszę wszystkim ratować dupę.
******************************
-Co cię tak długo nie było?-Zedi łypnął na mnie okiem,pijąc herbatę.-Ile można komuś suszyć łeb?-No jak to rakowisko się połamało,to co miałam zrobic?Co ja będę biła prawie dobitego.To niehonorowe.-Wzięłam się pod boki i rzuciłam okiem na zdziwionego Yi.
-Jak to połamanego?
-E,tam.Połamał sobie to i owo.Soraka nie da rady go poskładać,bo nie ma sprzętu,więc wywiozłam go do Akali i reszty.
-Co?-Yi zmierzył mnie z zakłopotaniem.-Nie rozumiem...
-No czego ty nie rozumiesz?Łapę ma na sto procent połamaną w kilku miejscach,więc...
Nagle Yiusiowi się chyba taśma urwała ale Zed w ostatniej chwili go złapał.
-Irelko,jakaś ty romantyczna.Sprawiasz,że ludzie schodzą.-Zed zachichotał,kładąc nieprzytomnego Yi na kanapie.
-Spierdalaj.-Syknęłam i zaczęłam cucic tego debila.
-Wstawaj!-Męczyłam go tak długo,aż w końcu otworzył oczy.
CZYTASZ
Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔
Historia Corta*Uwaga to jest druga część tej oto pięknej historii,więc jak ktoś chce ogarniać o co chodzi,to pierwsza czeka otworem* Tracimy tak wiele rzeczy,ale zyskujemy tysiace innych... Delikatne muśięcia kociego ogona i wyrafinowane spojrzenie na zawsze zapa...