Rozdział LII

178 10 144
                                    

*Jaś*

-No nie bój się.-Objąłem Yi ramieniem,a on stał rozgorączkowany,trzymając w ręce słoiczki.

-Irelko tylko pamiętaj...Muszą dostać kaszkę przed snem i...nie napychaj ich cukrem,bo po cukrze szaleją...

-Spokojnie.-Irelia machnęła ręka i wzięła od Yi słoiczki z dziecięcym jedzeniem.-Zajmę się nimi.I nie martw się,nie dam im słodyczy.-Uśmiechnęła się lekko do zdenerwowanego Yi.

-Widzisz Yiuś.-Pogłaskałem go po głowie.-Spokojnie,Irelka wie co robi.

-No dobrze...Tylko się pożegnam.-Poszedł do bobo i zaczął je przytulać.To słodkie.Mimowolnie się uśmiechnąłem.

-Chodź,Yiuś.-Złapałem go za rękę i skierowałem się do drzwi.

TAK CHŁOPCY POJECHALI NA MIESIAC MIODOWY XD

************************************

-uhuhu...Ale ty gorąco...-Yi westchnął,gdy dotarliśmy na miejsce.

-To po co żeś się tak ubrał?-Zmierzyłem go wymownie,gdy otwierał drzwi.

-Bo było mi zimno...-Pokiwał głową i otworzył drzwi.

Dość przytulnie wyglądające mieszkanko...

-Może pójdziemy na spacer?-Yiuś uśmiechnął się lekko,odkładając nasze rzeczy.

-Najpierw coś zjedzmy.-Usiadłem na krześle i Zmierzyłem go wymownie.-Mój brzuszek domaga się jedzonka...

-Zjedzmy na mieście.-Yiuś pokiwał głową.-Chyba,że bardzo chcesz wziąć się za gotowanie...

-A wyglądam na takiego?-Zmierzyłem go jak debila.

-Świetnie.-Yiuś wyszczerzył się i wziął w ręce starannie złożone ubrania.-Poczekaj chwilę,tylko się przebiorę.

-Szybko,bo burczy mi w brzuchu.-Pogłaskałem brzuszek jakbym był w ciąży i pokazałem Yi język.

-To napij się wody.-Zachichotał.

-Zaraz Ciebie wrzucę do morza...-Zagroziłem,obserwując jego ciało gdy się przebierał.

-Dobra,dobra.-Machnął ręka,poprawiając koszulkę.-Możemy już iść.

-Mmmm...Brzmi apetycznie...-Uśmiechnąłem się i zacząłem szukać ręki Yiusia.Szybko ją znalazłem i chwyciłem.Yi lekko się zarumienił.To słodkie...

Yiuś napalił się na jakaś francuską knajpkę z naprzeciwka,więc nie miałem serca mu odmówić.Wystrój był całkiem ładny ale to nie jest mój gust...

-Mmm...Ale jestem głodny...-Westchnąłem,patrząc w okno.

-Może weźmiemy naleśniki?-Yiś uśmiechnął się do mnie,a ja wzruszyłem ramionami.

-Czemu nie...Chociaż wolałbym kotleta...

Yi lekko się uśmiechnął gdy wspomniałem o kotlecie.

-A ty zawsze tylko o mięsie...

-Bo mięso jest dobre...

Yi zaśmiał się,a ja Popatrzyłem na niego z zakłopotaniem.

-No co?

-Nie samym mięsem człowiek żyje.-Zachichotał po raz kolejny,a ja zupełnie go nie rozumiałem.-Możesz zjeść naleśnika,tak od święta...

-Skoro władza tak mówi...-Kiwnąłem głowa z lekkim uśmiechem.

Wolałem mieć jedzenie na stole i skończyć tą dyskusję...Zamówiliśmy posiłek,a Yiś chyba był w dobrym humorze.Cały czas się śmiał,uśmiechał.To słodziutkie.
Złapałem go pod stołem za rękę i spojrzałem w okno.

Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz