*Jaś*
-No nie bój się.-Objąłem Yi ramieniem,a on stał rozgorączkowany,trzymając w ręce słoiczki.
-Irelko tylko pamiętaj...Muszą dostać kaszkę przed snem i...nie napychaj ich cukrem,bo po cukrze szaleją...
-Spokojnie.-Irelia machnęła ręka i wzięła od Yi słoiczki z dziecięcym jedzeniem.-Zajmę się nimi.I nie martw się,nie dam im słodyczy.-Uśmiechnęła się lekko do zdenerwowanego Yi.
-Widzisz Yiuś.-Pogłaskałem go po głowie.-Spokojnie,Irelka wie co robi.
-No dobrze...Tylko się pożegnam.-Poszedł do bobo i zaczął je przytulać.To słodkie.Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Chodź,Yiuś.-Złapałem go za rękę i skierowałem się do drzwi.
TAK CHŁOPCY POJECHALI NA MIESIAC MIODOWY XD
************************************
-uhuhu...Ale ty gorąco...-Yi westchnął,gdy dotarliśmy na miejsce.
-To po co żeś się tak ubrał?-Zmierzyłem go wymownie,gdy otwierał drzwi.
-Bo było mi zimno...-Pokiwał głową i otworzył drzwi.
Dość przytulnie wyglądające mieszkanko...
-Może pójdziemy na spacer?-Yiuś uśmiechnął się lekko,odkładając nasze rzeczy.
-Najpierw coś zjedzmy.-Usiadłem na krześle i Zmierzyłem go wymownie.-Mój brzuszek domaga się jedzonka...
-Zjedzmy na mieście.-Yiuś pokiwał głową.-Chyba,że bardzo chcesz wziąć się za gotowanie...
-A wyglądam na takiego?-Zmierzyłem go jak debila.
-Świetnie.-Yiuś wyszczerzył się i wziął w ręce starannie złożone ubrania.-Poczekaj chwilę,tylko się przebiorę.
-Szybko,bo burczy mi w brzuchu.-Pogłaskałem brzuszek jakbym był w ciąży i pokazałem Yi język.
-To napij się wody.-Zachichotał.
-Zaraz Ciebie wrzucę do morza...-Zagroziłem,obserwując jego ciało gdy się przebierał.
-Dobra,dobra.-Machnął ręka,poprawiając koszulkę.-Możemy już iść.
-Mmmm...Brzmi apetycznie...-Uśmiechnąłem się i zacząłem szukać ręki Yiusia.Szybko ją znalazłem i chwyciłem.Yi lekko się zarumienił.To słodkie...
Yiuś napalił się na jakaś francuską knajpkę z naprzeciwka,więc nie miałem serca mu odmówić.Wystrój był całkiem ładny ale to nie jest mój gust...
-Mmm...Ale jestem głodny...-Westchnąłem,patrząc w okno.
-Może weźmiemy naleśniki?-Yiś uśmiechnął się do mnie,a ja wzruszyłem ramionami.
-Czemu nie...Chociaż wolałbym kotleta...
Yi lekko się uśmiechnął gdy wspomniałem o kotlecie.
-A ty zawsze tylko o mięsie...
-Bo mięso jest dobre...
Yi zaśmiał się,a ja Popatrzyłem na niego z zakłopotaniem.
-No co?
-Nie samym mięsem człowiek żyje.-Zachichotał po raz kolejny,a ja zupełnie go nie rozumiałem.-Możesz zjeść naleśnika,tak od święta...
-Skoro władza tak mówi...-Kiwnąłem głowa z lekkim uśmiechem.
Wolałem mieć jedzenie na stole i skończyć tą dyskusję...Zamówiliśmy posiłek,a Yiś chyba był w dobrym humorze.Cały czas się śmiał,uśmiechał.To słodziutkie.
Złapałem go pod stołem za rękę i spojrzałem w okno.
CZYTASZ
Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔
Historia Corta*Uwaga to jest druga część tej oto pięknej historii,więc jak ktoś chce ogarniać o co chodzi,to pierwsza czeka otworem* Tracimy tak wiele rzeczy,ale zyskujemy tysiace innych... Delikatne muśięcia kociego ogona i wyrafinowane spojrzenie na zawsze zapa...