*Jaś*
Odłożyłem telefon,kończąc konwersacje z Zedem i spojrzałem na Yiusia,który krzątał się nerwowo po kuchni.-Co tam masz?-Złapałem go za biodra,a on odskoczył przerażony,prawie wytrącając z dłoni wszystkie naczynia.Jeden talerz wyleciał mu z rąk i stłukł się na kafelkach.
-Patrz co narobiłem...-Spojrzał pochmurnie na kawałki ceramiki,rozrzucone po podłodze.-Mój ulubiony...
Zrobiło mi się trochę przykro.
-Przepraszam Yiuś.-Objąłem go w pasie i przytuliłem.-Może spróbuję go jakoś naprawić?
-Po prostu go pozamiataj.-Westchnął.-Mam jeszcze dużo roboty,a rozrzucona porcelana będzie mi w tym przeszkadzać.
Kiwnąłem głową i zrobiłem tak jak kazał.
-Nadal jestem ciekaw co tam masz.-Położyłem głowę na jego szyi,patrząc na gotujące się warzywa.-Ładnie pachnie.
Yiuś skończył ciumkać coś z łyżeczki i spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem.
-Postanowiłem,że się pomecze i zrobię wam trochę trochę moich pierożków.
-Tych pierozkow?Mniam mniam.-Bardzo spodobał mi się ten pomysł.
Jego pierożki są naprawdę bardzo dobre,a zazwyczaj gotuje jakby chciał a nie mógł.Naprawdę nie wiem jak on się żywił bez mojej kulinarnej ręki...
-Więc jak chcesz ich sobie pojeść,to mi nie przeszkadzaj.-Wygonił mnie i zaczął mieszać coś z sercem,drewnianą łyżką.
-Nie mogę ci pomóc?-Trochę się zasmuciłem,bo chciałem dostać przepis na te pierogi.
-Zajmij się dziećmi,bo aż tu słyszę jak harcują.-Wrócił do gotowania,a ja kiwnąłem poddańczo głową i usiadłem na dywanie z bobosiami,które wesoło się bawiły.W towarzystwie dzieci czas naprawdę szybko ucieka.
-Uroczy widok.-W drzwiach stał Yi w fartuszku,dzierżąc drewnianą łyżkę.
-Te małe demony szarpia mnie za włosy.-Próbowałem zdjąć z siebie jedno bobo,ktore było uradowane faktem molestowania moich biednych włosów.Potem dołączyła się jeszcze trójka,a tym gangiem był już lekki problem.-Jeszcze przedwcześnie wyłysieję.Nie możesz się trochę pospieszyć.
Yi uśmiechnął się lekko.
-Nie usiade na piecyku i nie każe mu szybciej pracować...
-Długo będę musiał nianczyc twoje potomstwo?-Te dzieciaki naprawdę zauroczyły się w moich włosach.
-To też twoje potomstwo.-Posłał mi kolejny uśmiech.-Opowiedz im jakąś bajkę,może się zmęczą i na chwilę usną?Ja mam jeszcze jedną partię pierozkow i muszę posprzątać w kuchni.
-To chyba dobry pomysł.-Wziąłem bobosie na kolanka i próbowałem na prędce wymyślić jakąś historię.Mak dziwne wrażenie,że sam od niej usnę...
******************************
-Takiego widoku nie ma codziennie.-Usłyszałem wesoły chichot i otworzyłem jedno oko,rozgladajac się po pomieszczeniu.Bobosie spały wtulone we mnie,a Yi siedział obok uśmiechnięty.Uroczo...-Zasnąłem?-Spojrzałem na niego z zaskoczeniem i cicho się podniosłem.
-Słodko spales.-Zachichotał.-Aż nie chciałem was budzić ale pierożki są już gotowe.Irelka dzwoniła i pytała czemu nas nie ma,bo już myślała że się pierdolimy czy coś...
-Zaraz ja jej przypierdolę...-Wziąłem bobosie,tak żeby ich nie obudzić.-Cieszę się,że w końcu skończyłeś.
Gdy dotarliśmy do Zeda,najwyraźniej czekano tylko na nas.Spojrzałem na wkurwioną Irelkę.
CZYTASZ
Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔
Short Story*Uwaga to jest druga część tej oto pięknej historii,więc jak ktoś chce ogarniać o co chodzi,to pierwsza czeka otworem* Tracimy tak wiele rzeczy,ale zyskujemy tysiace innych... Delikatne muśięcia kociego ogona i wyrafinowane spojrzenie na zawsze zapa...