Rozdział LI

195 11 306
                                    

*Yasu*

-No widzisz Zedziu.-Upiłem herbatkę i spojrzałem na niego.-Fajny sweter,co żeś kupił na przecenie.

-No fajny...-Westchnął.-Tylko ma jedną wadę...

-Jaką?-Spytałem z zaskoczeniem.Prezentował się nawet w porządku.Sam bym ubrał...

-Strasznie się mechaci...-Pokiwał głową.-Okropność...

-Ty zamiast swetra sobie garnitur kup...-Uśmiechnąłem się lekko.

-Po co?-Zedo utkwił we mnie spojrzenie.Probował wszytko wyczytać z mojej twarzy.

-No wesele niedługo będzie,co w dresie pójdziesz?

Zed upił kawusię i popatrzył na mnie z zaciekawieniem.

-Czyje znowu wesele?-Zed był wyraźnie zaskoczony.

-No jak to czyje?!No wiesz co Zedo...

Zed zmierzył mnie z rozbawieniem i poklepał po plecach.

-Ja wiedziałem,że to kiedyś nastąpi...To co?Wkładasz sukienusię?

-Zaraz ty ją włożysz,brzydalu.-Kiwnąłem głową,a Zedo roześmiał się.

Nagle Irelka wyleciała zza drzwi z wielkim uśmiechem.

-No ja nie mogę!?Jasiek się żeni!

-No kiedyś trzeba...-Kiwnąłem głowa,patrzac na Zedo.

-Jakie to słodkie!-Irelka rozweseliła się.-Jasiutek na ślubnym kobiercu!

-Dobra,dobra...-Mruknąłem lekko speszony.-Jeszcze dużo czasu do tego wesela...

-Ale to już trzeba wszystko planować Fryzjera masz!?Tak o chyba nie pójdziesz?!-Złapała mnie za kitę,a ja Zmierzyłem ją wymownie.

-A czemu nie?Co jest nie tak z moimi włosami?
-Nie no,Zed słyszałeś go!?-Oburzyła się.-Pójdziesz z taką szopą na własne wesele?!Co by Yi powiedział!?

-On też marudził...-Odparłem z zażenowaniem.

-No właśnie.I widzisz!

-Dobrze,spokojnie...-Jest jeszcze czas...-Zmierzyłem ją uspokajająco.

Pogadaliśmy jeszcze chwilę o głupotach.

-Chyba powinienem już się zbierać.-Spojrzałem na zegarek.-Yi znowu będzie marudził,że spóźniłem się na obiad.-Kiwneli głowami,więc pożegnałem się i wyszedłem.

Ogólnie jakiś czas później,Yas ma kawalerski u Zedo,a Yiusia chce Irelka wyciągnąć.

*Yi*

-Yiuś!-Irelka wpadła do pokoju i złapała mnie za rękę.-Idziesz się pobawić!

-Wolałbym poczytać...-Speszyłem się.

-Nie ma mowy!Idziesz ze mną!No jak to tak,Yi nie załamuj mnie...

-No dobra...-Westchnąłem przegrany.Mam jakieś wyjście?Nie.

Siedziałem między babami jakieś pół wieczora,uśmiechając się grzecznie i marząc o książce i ciepłym łóżku.Chciało mi się spać...W końcu nie wytrzymałem i usnąłem,opierając się o ścianę...

*Yas*

-No patrz no!-Irelka oburzyła się.-Zasnął...

Lekko się uśmiechnąłem,widząc uśpionego Yi pod ścianą.

-Zostaw go już...-Kucnąłem nad nim i podniosłem w ramiona.-Niech się wyśpi...

Irelka kiwnela głową,a ja zabrałem Yi do domu...Tak słodko spał...Położyłem go do łóżka i lekko się uśmiechnąłem.

Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz