Rozdział XLVIII

137 9 23
                                    

*Yasuo*

Przebudziłem się,bo światło słońca lekko raziło mnie w oczy.Dłonią szukałem Yi,ale druga część łóżka była pusta.Wstał tak szybko?
Wczoraj wyglądał na zmęczonego...

Zwlokłem się z łóżka i poszedłem go poszukać.Przeczesałem dom ale był całkowicie pusty.
Wyszedł?Niemożliwe...

Ale przecież go tutaj nie ma...

Więc wyszedł...

Tylko gdzie?

I po co?

Postanowiłem do niego zadzwonić.Na szczęście odebrał.

-Może powiesz mi gdzie jesteś,a nie tak wychodzisz bez słowa...-Chyba trochę zacząłem robić mu wyrzuty.

-Jestem odrobinę zajęty,pozniej porozmawiamy.

-Jak to jesteś zajęty?

-Toczę walkę.Do zobaczenia.

-Walkę?Z kim?-Rozłączył się,bez odpowiedzi.Jaka walka?A co jak mu się coś stanie...

Znów zacząłem układać czarne scenariusze,chodząc nerwowo po pokoju.W końcu nie wytrzymałem i zacząłem się szykować do poszukiwań.Po chwili drzwi otworzyły się cicho i w nich pojawił się Yi,w tym swoim komórkowym mundurku.Zerwałem się i podleciałem do niego.

-Nic Ci nie jest?-Zacząłem go uważnie oglądać.

Odepchnął moją dłoń i uśmiechnął się lekko.

-Nic.Nie martw się.

-Byś chociaż powiedział co zamierzasz...-Wziąłem się smutno pod boki.

-Przepraszam...To wszystko było takie nagłe...

-Najważniejsze,ze nic Ci nie jest.

Yi zaczął mi się uważnie przyglądać.

-Wybierasz się gdzieś?-Wzruszył ramionami.

-Chciałem iść po Ciebie ale znalazłeś się sam.

-Słodki jesteś.-Lekko się uśmiechnął.-Chyba wezmę prysznic.

-Potrzebujesz towarzystwa?-Pragnąłem teraz się w niego wtulić i tak trwać,bez końca...

-Wolę nie.-Speszył się lekko.

-W porządku.-Pokiwałem głową.Nie chciałem na niego naciskać.Nie po tym co przeżył.-Zrobię coś do zjedzenia.

Przygotowałem dla nas śniadanko i rozsiedliśmy się przy stole.

-Coś czuję,że coraz częściej będę znikał.Wiesz...

-Tak,lolitkować.-Machnałem ręka.

-Jesteś o to zły?-Zrobił lekko smutną minę.

-Nie,skad.Po prostu nie lubię,jak mnie zostawiasz...-Poczułem się trochę samotny.

-Możesz iść ze mną.-Kiwnal głową,popijając kawę.

-I mam zostać gwiezdną lolitką?-Trochę rozbawił mnie jego pomysł.-To nie jest zajęcie dla mnie.

-Pewnie tak.-Yi zaśmiał się.-Gracji to ty nie masz.-Zadrapania na jego twarzy lekko zbladły i wygląda coraz lepiej.Trochę się uśmiechnąłem ale nadal byłem przygnębiony.Ile razy będzie tak znikał?Jak długo go nie będzie?

Zjedliśmy śniadanie i wziąłem się za ogólne sprzątanie.Yi poleciał do bobosiów.Zastanawiam się kiedy znów gwiezdne kolorki będą go wzywać...Ogólnie dzień spędziliśmy na nic nierobieniu,lampiliśmy się bez celu w telewizor i rozmawialiśmy.Nagle Yi spojrzał na mnie przepraszajaco,wychodzac z kuchni.

Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz