*Jaś*
Obudził mnie cichy dziecięcy płacz.Podniosłem się z łóżka i spojrzałem na śpiącego Yiusia.Mimowolnie się uśmiechnąłem i pogłaskałem go po głowie.Potem zająłem się bobo,które również się rozbudziły i wyjąłem je z łóżeczka aby chwilę się pozbawiły.Zrobiłem śniadanie dla siebie i Yiusia.Potem poleciałem na górę by go obudzić.
-Wstawaj kocie!-Pocałowałem go w czoło,a on skrzywił się lekko.
-Jeszcze chwila...-Przeciagnal się i uśmiechnął.
-Wstawaj i się ubieraj!-Zsunąłem z niego kołdrę,a Yiuś westchnął i podniósł się z łóżka.Owinal ciałko swetrem i poszedł wygrzebać z szafy jakieś ubrania.
-Już,już...-Rzucił wkładając koszulkę.
-Mam dla ciebie śniadanie.-Posłałem mu lekki uśmiech.
-Mniam...-Ziewnal cicho.
Poszliśmy na śniadanie,które po chwili zniknęło.
-Poszedlbys po sok pomarańczowy...-Yiuś westchnął,opierając się o stół.
-Nie możesz napić się herbaty?-Wzruszyłem ramionami.
-Proszę...-Zrobił oczy szczeniaczka.
-Dobrze...-Mruknąłem,kończąc kawę.-Przy okazji kupię jakieś ciasto czy cuś...
-Jej,jakiś ty kochany.-Yiuś lekko się uśmiechnął.
-No wiem.-Puściłem mu oczko.-Dlatego oczekuję nagrody.
-Chyba obiecałem ci coś,co bardzo lubisz...-Lekko się oblizał.
-Brzmi ciekawie.-Przyciągnąłem go do siebie i pocałowałem.
-I będzie ciekawie.-Uśmiechnął się szelmowsko.
-Nie mogę się doczekać.-Szepnąłem mu do ucha.-To ja się zbieram po twój soczek.
-Czekam cierpliwie.-Znów oparł się o stół.
Wyszedłem z domu i ruszyłem po sok i coś słodkiego.Że tez Yi musi mieszkać na totalnym zadupiu i do sklepu mam jakiś kilometr...Dotknęło mnie uczucie,że jestem obserwowany.Odruchowo wyjalem miecz.Kto wie?Przezorny zawsze ubezpieczony.Coś zaszelesciło w drzewach.Rozejrzałem się kilka razy.Nic.
-To nie jest zabawne.-Rzuciłem,na chwilę się zatrzymując.Znów coś zaszeleściło...Dziwne...Wzruszyłem ramionami i kontynuowałem drogę.Może przesadzam?To pewnie jakąś wiewiórka...Po chwili poczułem jak pode mną uginają się nogi...Co się do cholery dzieje!?Drzewa przestają już szeleścić. (Jak coś,to dostał strzałka usypiającą xD)
*Yiuś*
Jasia nie było przez dłuższy czas.W końcu usłyszałem drzwi wejściowe.
-Nareszcie!Myślałem,że coś ci się stało!-Otworzyłem drzwi i przywitałem Jasia,który patrzył na mnie jakoś dziwnie.Wzruszyłem ramionami.-A sok?-Spojrzałem na niego oczekująco.
Zawahał się na chwilę...
-Nie mogłem znaleźć.Przepraszam...
Kiwnąłem głowa.
-Rozumiem.Szkoda.-Zachowuje się jakoś dziwnie...A może to ja wydziwiam?
-Ale kupiłem ci paczuszka...-Uśmiechnął się lekko.
-Jak to miło z twojej strony!-Odrobinę się rozpromieniłem.-Już chyba wiem jak ci podziękuję...Pamiętasz o naszej obietnicy?-Uśmiechnąłem się zalotnie i objąłem Jasia.Ale on...odsunął moje ręce i trochę się skrzywił.To do niego niepodobne...
CZYTASZ
Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔
Short Story*Uwaga to jest druga część tej oto pięknej historii,więc jak ktoś chce ogarniać o co chodzi,to pierwsza czeka otworem* Tracimy tak wiele rzeczy,ale zyskujemy tysiace innych... Delikatne muśięcia kociego ogona i wyrafinowane spojrzenie na zawsze zapa...