Rozdział XLI

190 11 251
                                    

*Jasuho*

-Już skończyłeś płakać?-Pogłaskałem Yiusia po głowie.Kiwnął głowa i otarł oczy,a ja posadziłem go na kanapie i okryłem kocem.Chyba byłem trochę za ostry...

-Może...

Nagle rozległ się dzwonek do drzwi.Kto to kurwa znowu?

-Ech...-Wziąłem szybko ubrania z podłogi i ubrałem na siebie.-Kogo tu sprowadza?

Znowu dobiegło pukanie do drzwi.

-No,idę,idę...-Skrzywiłem się i otworzyłem drzwi.W nich stała Irelka.

-Długo was nie było...-Zmierzyła mnie z zaskoczeniem.W sumie...Ubrałem się na odwal,a do tego byłem cały w kisielku...

-Emm...Wiesz...Miałem drobny wypadek z kisielkiem...-Zasmiałem się nerwowo.

-Biedny Yi.-Zmierzyła mnie wesoło i odepchnęła,przechodząc przez próg.

-Skąd ty...

-Co innego mogliście robić?-Puściła mi oczko.-Hej Yi.-Pomachała Yiusiowi,siedzącemu pod kocem.

-Cześć.-Odparł słabo,układając się na poduszce.

-Jasiek cię wykorzystał,co?-Zarechotała,a ja miałem ochotę ją trzasnąć w łeb.Co to za zachowanie!?

-Troszeczkę...-Yi uśmiechnął się lekko.Chyba mu się podobało.To dobrze.Nie będzie marudził...chyba.

-To chyba nie jest temat do rozmowy,prawda Irelko?-Wziąłem się pod boki i spojrzałem wymownie na Irelkę,która chichotała wesoło.

-E,tam.-Usiadła na kanapie.-Ej ty.Pochwal się co tam masz za tym kocem.

Yi się zarumienił,a ja zmierzyłem ją zabójczo.Może jednak warto ją zabić stołem...

-Mam nadzieję,że się przesłyszałem...-Stanąłem między nimi i oburzyłem się.

-Pewnie ma większego niż ty.-Zachichotała.

-Tyle ile ja mam centymetrów,to do tylu nawet policzyć nie umiesz.-Zripostowałem ją wymownie.

-Ja jakoś dałem radę.-Yi uśmiechnął się lekko.

-A ty się nie odzywaj,bo już go więcej nie zobaczysz.-Posłałem mu mordercze spojrzenie.

-Za to ja zobaczę jego.-Irelka zachichotała,a Yi zawinął się kocem,patrząc na nią z zażenowaniem.

-Irelko...

-No ja chcę tylko zobaczyć czy ma mniejszego czy większego...

-Może lepiej nie...-Yi był już tak zażenowany,że nawet na nią nie patrzył.

-Irelko,czuję się jakbyś mnie z nim zdradzała...-Oburzyłem się i odwróciłem do niej plecami.

-Dobra,kurwa.Chciałam zobaczyć.Nie to nie.I tak to zrobię.-Zmierzyła mnie wymownie,a ja zabiłem ją wzrokiem.

-Jesteś okropna.-Prychnąłem i usiadłem obok Yiusia.

-Etam,zaraz okropna...ciekawska...

-Pierdol się.

-Zrobisz mi herbaty?-Yi zmierzył mnie,a ja pokiwałem głową.

-Mhm.

-Ja też chcę.-Irelka machnęła ręką.

-To rusz dupę i sobie zrób.-Pokazałem jej język.

Po chwili wróciłem z kubkiem dla niej i dla Yi.I tak co chwilę zaglądałem,czy się do niego nie dobiera.

Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz