Rozdział XXIX

206 15 72
                                    

*Yiuś*
tak wgl to kilka miesięcy potem:

-Widzę,że się wyspałeś.-Jaś zmierzył mnie wymownie ale też wesoło,a ja kiwnąłem głową,nalewając wody do szklanki.

-Dzięki,że dałeś mi spać.-Uśmiechnąłem się lekko i zwilżyłem gardło wodą.-Chyba słyszę płacz!-Poleciałem do kociodzieci,włączając dziewiczy bieg.
Zająłem się Floriankiem (tak wgl to ich bobo zwą się Ignis,Gae,Florian i Viseria )
Po czym wróciłem by dokończyć rozmowę z Jasiem.

-A tak wgl Luxi i jej gwiezdne psiapy zaprosiły mnie na wieczór.

-A kto się zajmie dziećmi?-Jaś zmierzył mnie pytająco.

-Właśnie...Ty zostajesz...-Uśmiechnąłem się niezręcznie.

-Myślisz,że pozwolę ci pójść samemu?Najebiesz się jak świnia i wyskoczysz z okna.

-Jestem dorosły i mogę robić co chcę!-Oburzyłem się jego słowami i skrzyżowałem ramiona.

-To czemu nie mogę iść?-Jaś zmierzył mnie stanowczo.

-Booo...-Trochę wstyd się przyznać.-Jinx zrezygnowała i stwierdziłem,że nadam się by...ją zastąpić...

-I jesteś gwiedzdną lolitką?

-Wolę określenie Czarodziej Gwiazd...-Zmierzyłem go wymownie.

-To najgorsze kłamstwo jakie od ciebie usłyszałem.-Yas posłał mi
zdenerwowane spojrzenie.

-Sądzisz,że kłamię!?-Zabiłem go wzrokiem,podpierajac się pod boki.-Myślałem,że bardziej mi ufasz...-Chciałem w nim wzbudzić wyrzuty sumienia.

-Wiesz...jakoś nie widzę cię jako brokatowa,cukierkowa czarodziejke...-Yas wzruszył ramionami,a ja prychnąłem urażony.

-To Czarodziej Gwiazd!-Naburmuszyłem się.-Mam ci pokazać jak się zmieniam!?

-Powiedzmy,że ci wierzę.To czemu nie mogę ci towarzyszyć?

-A jesteś jak to ujales "Gwiezdną Lolitką"?-Spojrzałem na niego chłodno,a on machnął tylko ręką.

-Nie mam zamiaru być.Co nie zmienia faktu,że beze mnie nie idziesz.

-Nie jestem twoim niewolnikiem!-Teraz naprawdę się zdenerwowałem.-Przestań mnie tatusiować!Może Lux ma rację.Może faktycznie muszę się od ciebie uniezależnić...

Jaś na chwilę zaniemowil,a potem zmarszczyl brwi i oparł się o blat.

-Rób co chcesz.Idź,z Bogiem.Tylko nie licz,że ci pomogę jak będziesz na lodzie.

-I tak przyjdziesz mi na ratunek.-Uśmiechnąłem się lekko.

Wie,że mam rację.

-Kurwa...-Westchnął przegranym tonem i zniknął w salonie.

******************************

-Jak ci idzie przemiana?-Luxi posłała mi delikatny uśmiech i ukroila ciasto.

-Całkiem dobrze...jednak do końca mi nie wychodzi...-Odparłem cicho.

-Jestem pewna,że ci się uda.A teraz bierz kawałek ciasta.-Podała mi czekoladowy tort.-Jak odmowisz to się pogniewam.

-Mmm...dziękuję.-Odparłem z grzeczności i wziąłem ciasto,na które zupełnie nie miałem ochoty.Ciekawe co robi Yas?Czemu jak wychodzę gdzieś sam,to ciągle o nim myślę...Uwiazał mnie na swój niewidzialny łańcuch i gdy go nie ma obok,to sprawia że wariuję.

-Yi?-Z rozmyślań wyrwała mnie lulu,która szarpala mnie za nogawki.-Pokaż jak się zmieniasz!

-Eee...nadal kiepsko mi to wychodzi...-Zarumieniłem się,a do Lulu dołączyła się Poppy.

Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz