*Jaś*
Obudziło mnie ciche skomlenie bobosiów.Yi nie było po drugiej stronie łóżka...Wstał tak wcześnie?
zająłem się bobosiami i dałem im zabawki,by mogły się pobawić.W tym czasie ogarnąłem siebie.Ciekawe gdzie jest Yi?Zabrałem bobosie na dół,by zrobić im i sobie jakieś śniadanko.Kto wie,może znajdzie się zguba?I tak też się stało.Yi siedział z moją mamą i pili razem herbatę.-Już wyjeżdżasz?-Spojrzałem na bagaże,leżące obok stolika.
-Trzeba kiedyś wrócić na stare śmieci,prawda?-Uśmiechnęła się lekko,a ja pokiwałem głową.Yi nie wyglądał na zadowolonego...Chyba się zaprzyjaźnili...
Gapiłem się tak w nich bez celu,aż moja mama znowu zaczęła mówić.
-Ale nie myśl,że tu nie wrócę synku.-Uśmiechnęła się do mnie.
-Nie rozbudziłem się jeszcze do końca...-Pokiwałem głową,przeciągając się leniwie.Moja mama ponownie się uśmiechnęła.
-W takim razie ją Cię rozbudzę.-Szarpnęła mnie za ucho,a ja odskoczyłem szybko.
-AŁA!
-O,przyprowadziłeś Mi wnuczki!-Podniosła jedno dziecko i zaczęła przytulać.Zrobila to z całą czwórka.Yi powoli popijał kawę.Nadal wyglądał na smutnego.
-No to chyba na mnie pora.-Wstała i skierowała się do mnie.-Trzymaj się synku.Nie zajedź Mi Yiusia i dzieciaczków.-Przytuliła mnie mocno,a ja lekko uśmiechnąłem się i rzuciłem okiem na Yi.Też lekko się uśmiechał,patrzac na nas.
Po chwili mama poszła również do Yi i usciskala.
-Pilnuj go tam Yiuś.-Zachichotała,a Yi zaczął płakać,wiec moment go pocieszała.
-Już ja Cię przypilnuję...-Spojrzał na mnie,ocierając łzy.Poprzytulali się jeszcze chwilę,a Yi zaproponował że podwiezie mamkę tam gdzie chciała.Ja zostałem z bobosiami i trochę się z nimi pobawiłem.
Po jakimś czasie Yi wrócił,zdejmując buty i mrucząc coś pod nosem.
-Zmarzłeś?-Spojrzałem na niego z troską.
-Może troszkę...-Zdjął płaszcz i strzepal się z zimna.
-No jak nosisz taką cienką szmatę to się nie dziwię,że Ci zimno...
-Nie przesadzaj...-Mruknął,a ja zmierzyłem go chłodno.
-Pochorujesz się od tego.Musisz sobie kupić cieplejsze ubrania...
-Po co?-Skrzywił się,a ja westchnąłem smutno.
-Yi...
-Idę zrobić herbaty...
-Najpierw zakupy.Potem pójdziemy na kawę.-Zmierzyłem go stanowczo.Miał odmówić ale spuścił powoli głowę.
-Skoro chcesz...
-Swietnie!-Wziąłem go za reke i zabrałem na zakupy.
************************************
-Ile jeszcze będziemy się z tym męczyć?-Yi stał skrzywiony,a ja szukałem ubrań dla niego.
-Jeszcze przymierz to.-Dałem mu ubrania do rąk.
-Yas...Po cholerę Mi tyle ubrań!?-Yi gapił się we mnie z kupą ciuchów w rękach.
-Bo nie masz nic ciepłego.Sam musiałem się tym zajac...Czekam słońce,wkładaj to.
Wybrał sweter,ktory najbardziej Mi się podobał.Wyglądał przeuroczo.
CZYTASZ
Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔
Krótkie Opowiadania*Uwaga to jest druga część tej oto pięknej historii,więc jak ktoś chce ogarniać o co chodzi,to pierwsza czeka otworem* Tracimy tak wiele rzeczy,ale zyskujemy tysiace innych... Delikatne muśięcia kociego ogona i wyrafinowane spojrzenie na zawsze zapa...