Rozdział XIII

237 17 112
                                    

*Yasu*

-Więcej książeczek tu nie mialas?-Skarcilem elfke,porzadkujac jej zbiór literacki.

-To i tak niewiele.Poczekaj na główną bibliotekę-Kobieta skinela radośnie,a ja zmierzylem ja spojrzeniem,dającym znak,że umieram od środka.

-Żebym jeszcze mógł chociaż poczytać...-Westchnalem z rozczarowaniem-A tak to...

-Mam kilka książek w jezyku powszechnym.Myślę,że znajdziesz coś dla siebie.

-O bogowie!Doczekalem się.No chyba,że to slowniki...wtedy nie będzie tak kolorowo...-Mruknalem z zazenowaniem,a kobieta zachichotala.

Gdy dotarliśmy do glownej biblioteki,stwierdzilem że chyba się załamie,bo to pomieszczenie było jednym wielkim STOSEM książek.I ja mam w tym grzebać!?

-No to do pracy!-Elfka skinela na mnie z uśmiechem-Ja idę zrobić ogolne porzadki i coś do jedzenia.Krzycz,jak będziesz potrzebował pomocy.

-To ja mam sam to wszystko ogarnąć!?-Zmierzylem ja zabójczo.

-Nie wszystko,tylko to co jest w języku powszechnym.Uwierz,znaczna mniejszość.

-Swietna zabawa-Syknalem,biorąc się do pracy-Idź rób to jedzenie,bo ja nie zyje z powietrza.

Elfka odeszła z usmiechem,a ja zaczalem kartkowac książki leżące obok.Jakis czas potem stwierdzilem,że zrobię sobie krótka przerwę i poczytam coś.Jednak z mojego czytania wyszło tyle,że scielo mnie jak gilotyna Ludwika VI (żarcik historyczny xD).

******************************
Chyba znów męczą mnie te "prorocze" sny,bo po raz kolejny widzę to cholerne drzewo ale tym razem jest...zwyczajne.Niby nie wyróżnia się niczym szczególnym,emanuje zas od niego jakąś aura...dość,z resztą dziwna.Jakby znajomy dotyk.

-Któż tym razem zaszczyci mnie swoją obecnością?-Mruknalem sam do siebie,obchodzac drzewo,by po chwili usiąść na kamieniu.

-Bu.-Zaskoczyl mnie znajomy głos,sprawiajac,że odsunalem się na pare dobrych metrów.-Coś ty taki plochliwy?

Kogo zobaczę gdy odwroce wzrok?Kota?Człowieka?

-Yi...-Spojrzalem tęsknie na tak drogą mi postac,siedzaca sobie obok,jakby nigdy nic.

-Tak,ja.Kogo wolałbyś zobaczyć?Irelke?Sorake?-Wydal usta w tym swoim urazonym grymasie,a ja dopiero teraz zaczalem dostrzegac jego pełne wargi.Teraz sa jeszcze bardziej seksowne.

-Mimo to wybrałbym ciebie-Usmiechnalem sie ciepło-Nie powinieneś być kotem?

-Nadal jestem.Ale racz mi nie uswiadamiac tego faktu,nawet podczas drzemki.

-Intrygujące...-Mruknalem,patrzac na Yiusia-To ty jestes psychiczny,czy tylko mnie popierdolilo?

-Cóż...koty zawsze miały szerokie...zdolności...

-Ja nie jestem kotem...-Zmierzylem go z uśmiechem.

-A ty to zawsze byłeś pojebany i tyle-Skinal ma mnie ze zlosliwym usmieszkiem.

-To co robimy?-Wzialem jego dłoń w ręce i spojrzałem wymownie.

-To sen.Możesz sobie wyobrazić co chcesz...

I w tym momencie do głosu doszedł mój fantazyjny styl i gust(Nie drogie dzieci NIE ten gust xDD)

-Piknik?-Yius spojrzał na wprost z nieudawanym zdziwieniem-No proszę,potrafisz być romantyczny.

-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz-Skinalem głowa z uśmiechem.

-O,cóż za niespodzianka-Położył mi głowę na ramieniu-Château Les Reuilles Bordeaux...(francuskie wina sa genialne xD) świetny gust.Miłe zaskoczenie.

Ja,Koty i Assassyni |Yasuo ✖Master Yi |ZAKOŃCZONE✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz