11

145 15 4
                                    

* Yuri *

- To bardzo poważny problem. - wykłucałem się
- Tak tak Yuri. Brak zielonej herbaty to poważny problem.  - odpowiedział mi z ironią Victor.  On sobie chyba nie zdaje sprawy jak moi rodzice zareagują na wiadomość, że nie ma zielonej herbaty.  Przecież oni oszaleją.
- Victor pilnuj domu ja idę do sklepu - powiedziałem szybko wychodząc.  Chyba Victor chciał coś jeszcze powiedzieć, ale go nie usłyszałem. Niestety musze iść do całodobowego bo jest 23:30. Wszedłem do kiosku i poprosiłem sprzedawczynię o herbatę.  Idąc do domu usłyszałem dziwny dźwięk odwróciłem się ale nikogo nie zauważyłem.  Wszedłem do domu i zobaczyłem jak Victor rozmawia z moimi rodzicami.
- O Yuri jesteś. Gdzie byłeś tak późno ? - spytała moja mama
- Byłem kupić herbatę.  - odpowiedziałem zgodnie z prawdą.
- Yuri o tej godzinie przecież to niebezpieczne.  Victor czemu go puściłeś ? - narzekała
- Uparł się.  Co miałem zrobić ? - do rozmowy dodał się Victor
- Nie wiem.  Przywiązać go sobie do ręki. ... A teraz Yuri parz tą herbatę - powiedziała.  Od razu poszedłem wykonać jej polecenie.  Szybko wróciłem do nich z czterema szklankami najlepszej zielonej herbaty w Japonii.  Chyba cała moja rodzina ją uwielbia. 
- Dobrze Yuri to opowiadaj co u was.  - pytała moja mama.
- Eeeee....nnic ciekawego - odpowiedziałem speszony.
Moja mama przyjrzała mi się podejrzliwie . Oby się niczego nie domyśliła
- Szkoda, że  się nudziliście - stwierdziła. Cicho odetchnąłem z ulgą. 
- Dobrze idźcie już spać.  My też idziemy.  - powiedzieli moi rodzice.  Razem z Victorem zgodziliśmy się.
Leżeliśmy w łóżku.
-  Victor za dwa dni zaczynamy treningi tak ? - spytałem zaciekawiony
- Dokładnie Yuri.  Zaczniemy od kroków,  potem skoki i potem stworzymy układy.  Dobrze ? - odpowiedział
- Zgoda - odpowiedziałem ziewając. Victor widząc,  że jestem zmęczony przytulił mnie i okrył nas kołudrą.  Złączyłem nasze dłonie i wtuliłem się w Victoria szybko zasypiając...

Obudziły mnie ostre promienie słoneczne.  Otwarłem zmęczony oczy.  Victor nadal leżał obok mnie. Odgarnąłem włosy z jego policzka.  Uśmiechnąłem się delikatnie patrząc na jego twarz pogrążoną we śnie. 
Victor otworzył oczy i popatrzył na mnie z zainteresowaniem.
- Przepraszam nie chciałem cię obudzić - powiedziałem szeptem
- Nie szkodzi. Taka pobudka jest miła. - stwierdził całując mnie delikatnie w usta. 
- Dzisiaj idę pobiegać.  A jutro zaczniemy ćwiczenia. - powiedziałem zwlekając się z łóżka. 
- Yuri zostań jeszcze w łóżku.  - poprosił
- Nie mogę - odpowiedziałem biorąc rzeczy z szafy.  Udałem się do łazienki aby się przebrać. Po ubraniu dresów i szarego sfetra założyłem buty i wyszedłem z domu.  Znów usłyszałem niezidentyfikowany dźwięk, ale nikogo nie było w pobliżu.  Zacząłem biegać po okolicy.  W okolicach południa poszedłem do pobliskiej restauracji na szybki obiad.  Planowałem cały dzień spędzić poza domem. Po obiedzie znów zacząłem biegać.  Dotarłem do starej drogi koło plaży. Chwilę odpocząłem, aż znów usłyszałem ten podejrzany dźwięk. Powoli zacząłem wracać do domu.  Znów ten dźwięk.  Coś mignęło mi przed oczami. Poczułem uderzenie w tył głowy.  Upadłem na ziemię.  Zobaczyłem przed oczami postać w kapturze. Po chwili znów zostałem uderzony.  Obraz zaczął mi się rozmywać. 
- Słodkich snów - usłyszałem głos jak przez mgłę.  Znów dostałem kilka uderzeń. Powoli zaczynałem tracić świadomość.  Bałem się.  Co ze mną będzie.  Już tylko ciemno...

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Co się stało?  Tego nie wie nikt?

Jest i kolejny rozdział. Mam nadzieje, że się podobało i bardzo dziękuję za komentarze pod poprzednią częścią.  :-D

Nie opuszczaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz