* Yuri *
Jesteśmy z Victorem małżeństwem już rok. Dziś jedziemy do ośrodka adopcyjnego. Długo o tym myśleliśmy i decyzja zapadła. Pomyślnie przeszliśmy wszystkie testy i dziś jedziemy po nasze dziecko. Jestem mega podekscytowany.
- Gotowy ? - spytał mój mąż gdy przekraczałem próg średnica.
- Tak - odpowiedziałem uśmiechnięty.
W drzwiach przywitała nas opiekunka.
- Witam panów. Mają panowie jakieś wymagania wobec dziecka? - spytała uśmiechnięta
- Nie - odpowiedzieliśmy zgodnie.
- Dobrze, zaraz kogoś przeprowadze. - powiedziała i wyszła z pokoju. Już po chwili wróciła z małą na oko 6 letnią dziewczynką. Mała była śliczna. Jasne prawie białe włosy, czekoladowe oczy. Ubrana w różowy sweterek i granatową spódniczkę.
- Dzień dobry - powiedziała cichutko.
- Słonko to są twoi nowi rodzice - powiedziała do niej opiekunka
Dziewczynka podeszła do nas. Cała rozpromieniona.
- Nazywam się Yume* - wyciągnęła do nas rączkę.
- Ja jestem Yuri a to Victor - powiedziałem kucając do jej poziomu.
- Wiem i nie mogę uwierzyć, że będę waszą córką - odpowiedziała śmiertelnie poważna.
- Dobrze podpiszą państwo dokumenty i wszystko będzie załatwione - dopowiedziała opiekunka dziecka. Szybko dopełniliśmy formalności a dziewczynka w tym czasie miała się spakować.
- Gotowa ? - spytał Victor gdy poszliśmy po Yume.
- Tak - odpowiedziała biorąc do rączek średniej wielkości torbę podróżną. Zeszliśmy do samochodu.
- Dobrze zapnij pasy. Jedziemy do domu - powiedział Victor oddalając samochód.
Yume dostała mój stary pokój.
My z Victorem już dawno mieliśmy nową sypialnię.
- Jak ślicznie - prawie krzyknęła na widok pokoju. Od kąt tu mieszkałem był mały remont. Nowe meble. Aczkolwiek ściany były takie jak wcześniej.
- Jeśli wybierzesz sobie kolor to pomalujemy ściany - powiedziałem z satysfakcją patrząc na radość dziewczynki.
- Nie ten jest śliczny - powiedziała.
- Dobrze rozpakój się zaraz cię oprowadzimy - dodał Victor.
Yume szybko wzięła się za wypakowywanie ubrań do szafy.
- A jak mam was nazywać? - spytała po chwili.
- Jak chcesz - odpowiedziałem.
- E....może "Tato Yuri" i "Tato Victorze" ? - spytała po krótkiej chwili namysłu. Zrobiło mi się cieplej na sercu.
- Świetnie - powiedział mój mąż* Victor *
Gdy dziewczynka skończyła wypakowywanie, od razu wzięliśmy się za odprowadzanie jej.
- Victor może ja oprowadzę ją a ty zrobisz obiad - spytał uroczo mój mąż
- Co byś chciała ? - spytałem córeczki.
- Naleśniki z czekoladą - odpowiedziała wesoło. Widziałem jak Yuri na słowa dziewczynki się rozpromienił. Ledwo powstrzymałem się od śmiechu. Coś czuje, że oni się dogadają. W sumie dla mnie to lepiej.
- Świetnie- powiedziałem. Yuri zabrał dziecko w głąb domu. Wziąłem się za robienie jedzenia. Przy nakładaniu posiłku usłyszałem kroki i po chwili w kuchni pojawił się mój mąż z naszą córeczką.
- Jak ślicznie pachnie - powiedziała dziewczynka siadając do stołu. Po chwili w jej ustach znalazł się cały naleśnik.
- Po woli, bo się zakrztusisz- upomniał ją Yuri.
- Przepraszam tatusiu Yuri - powiedziała już powolutku jedząc resztę obiadu.
Po zjedzeniu postanowiliśmy, że całą rodziną obejrzymy film.
Nasza córeczka leżała pomiędzy nami.
- Dziękuję wam, że zdecydowaliście się mnie adoptować. - powiedziała.
Z mężem przytuliliśmy ją.
Rodzina w kąplecie i żadnych problemów.
Po około godzinie filmu Yume zasnęła. Zaniosłem ją na górę i wróciłem do mojego misia.
- Tak się cieszę. Mam córkę, męża. - Yuri wtulił się we mnie gdy tylko wszedłem do łóżka.
- Ja też kochanie. - przytuliłem go i zasneliśmy.
Kochająca rodzina, zero zmartwień to brzmi tak cudownie.- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
*Yume - z jap. sen/marzenie
CZYTASZ
Nie opuszczaj mnie
Short StoryAkcja rozgrywa się po finale. Yuri poprosił Victoria aby był jego trenerem. Ta dwójka mieszka teraz razem i spędza każdą wolną chwilę. Co jeżeli ich relacja trener zawodnik pójdzie o krok (albo kilka) dalej. ( uwaga niektóre żeczy mogą nie zgadz...