25

78 14 6
                                    

* Yuri *

Wszystko mnie boli. Czuje się rozerwany.  Od kąt dzwoniłem do Victora minęły trzy dni.  Ten mężczyzna od tego czasu wiele razy mnie wykorzystał. Cały czas leżę na ziemi.  Nie mam na nic siły.  Na moim ciele jest masa ran.  Wszystkie miejsca w których ten gość mnie dotykał pieką.  Mam ochotę się zabić. Czuje się okropnie.  Przy życiu i zdrowym rozsądku podtrzymuje mnie nadzieja,  że Victor i policja mnie znajdą.  Aczkolwiek i na to tracę nadzieje. Skrzyp drzwi.  Ten facet znów przyszedł i znów to zrobił.  Kiedy skończył, wlał mi wszystko siłą do gardła.  Miałem ochotę zwymiotować.  Facet wyszedł a ja znów zacząłem płakać. Moja psychika już prawie przestała działać.  Obraz, dźwięk,  zapach wszytko jak przez mgłę. Chciałem już tylko żeby to się kończyło.  Zasnąłem. Jeszcze parę razy ten mężczyzna przychodził. Ale ja już nic nie czułem.  Już było mi wszystko jedno. Facet wziął mnie do góry za włosy. Do moich uszu doszedł bardzo rozmyty dźwięk strzałów.  Do pokoju wszedł jakiś facet z pistoletem w ręku.  Nic nie słyszałem. Mężczyzna, który mnie trzymał przyłożył do mojej szyi zimne ostrze.  Coś mówili.  Nie wiem co.  Strzał.  Zostałem wypuszczony.  Policjant w drzwiach zabrał faceta, który został postrzelony.  Leżałem na ziemi.  Cały w krwi mojego oprawcy.  Miałem dość. Nie chcę więcej.  Niech mnie zabiją i dadzą spokój.  Miałem coraz większe mroczki przed oczami.  Ktoś do mnie podszedł.  Nie wiem kto to był.
- Yuri - usłyszałem bardzo cicho.  Wszędzie rozpoznał bym ten głos. To był Victor.  Poczułem dłonie biorące mnie do góry.  Ten dotyk nie parzył.  Był przyjemny. Mimo,  że moja świadomość była prawie nikoma, to byłem szczęśliwy,  że znów słyszę Victora. Znów kilka strzałów. Niestety moja świadomość była na skraju wytrzymałości. Odzyskałem świadomość dopiero w szpitalu. Znów te białe ściany.  Nie wiem ile czasu byłem nieprzytomny.  Odwróciłem głowę.  Byłem zaskoczony,  gdyż koło mnie na krześle siedział Victor. Jego głowa leżała na materacu łóżka szpitalnego. Delikatnie się uśmiechnąłem.
- Victor - wypowiedziałem cicho.  Wiem,  że czeka mnie teraz ciężka rozmowa.  Victor podniósł głowę i dokładnie się mi przyjrzał.  W jego oczach zobaczyłem łzy.
- Yuri jak się cieszę.  - Victor delikatnie położył swoją dłoń na moim policzku.
- Złapali ich ? - spytałem cicho.
- Tak.  Ten cały P A to skrót od Pan Anonim. Jest już w więzieniu.  A ten drugi będzie miał proces o: porwanie,  pobicie i próbę zabójstwa.   - powiedział powoli Victor.  Muszę mu powiedzieć.
- Jeszcze powinien dostać jeden zarzut - powiedziałem jąkając się.
- Jaki ? - spytał zmartwiony Victor. 
- Wielokrotny....g..w..a..ł..t...- wychlipiałem cicho.

* Victor *

Ja się chyba przesłyszałem.  Zabije gościa.
- Yuriś zaraz wracam. 
Wyszedłem i poszedłem do policjantów.  Powiedzieli,  że gość dostanie 25 lat za kratkami plus jeszcze 5 lat zawiasów. Po tej rozmowie wróciłem do Yuriego. 
U mojego chłopaka był lekarz.  Ten widok był okropny.  Masa krwi, ran ciętych i kutych. Lekarz wyszedł.  Yuri wyglądał bardzo słabo. 
- Victor,  kiedy będę mógł wyjść ze szpitala ? - spytał ściszonym głosem.
- Nie wiem. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Mojego chłopaka chyba zmartwiła ta odpowiedź. 
- Yuri powinieneś się zdrzemnąć - stwierdziłem
- Nie chcę.  Boje się, że jeśli zamknę oczy to gdy je otworzę to okaże się, że to tylko sen i znów tam będę.  - łzy zebrały się w jego oczach.  Po części rozumiem jego strach.  Chłopak chwycił moją dłoń i już nic nie mówił. 
- Dobrze,  ale jak tylko cię wypuszczą z szpitala to masz to odespać - nakazałem.  Yuri w odpowiedzi mruknął coś na wzór "dobrze"

- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -

Czy tylko moim zdaniem ten sługus Pana Anonima powinien dostać dożywocie ?
( a najlepiej spalić go na stosie )

Mam nadzieje, że się podobało i dziękuję za komentarze. :-D

Nie opuszczaj mnieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz