❤ Dziewiąty Rozdział ❤

1.3K 84 4
                                    

Dzisiaj w końcu PIĄTEK!! Radujmy się wszyscy. Już i tak jestem myślami na imprezie Gunnarsenów. Tym bardziej, że dzisiaj po szkole miałam do nich wpaść, pomóc im z przygotowaniami.

Wstałam, przyszykowałam się, zjadłam śniadanie i wyszłam, gdy zobaczyłam że mama dobija się do mnie na komórkę musiałam odebrać:

- Cześć słonko, jak tam u ciebie?

- Wszystko jest ok, a u ciebie w pracy?

- Jestem mega zmęczona i chce już wracać do ciebie. - odparła kobieta. - robisz dzisiaj lub w weekend coś specjalnego u nas w domu?

- Nie, ale zamierzam iść do kogoś.

- Dobrze tylko uważaj na siebie. A no i pamiętaj że będę we wtorek. Kocham cię. PaPa

- Też kocham papa.

Schowałam telefon do kieszeni i ruszyłam w stronę szkoły.

- Diana, opowiadaj. Nie mogłaś mi tego wczoraj napisać, więc mów. - powiedziałam od razu gdy spotkałam dziewczynę.

- Dobrze, ale nie tak przy wszystkich.

Ruszyłyśmy w stronę łazienki.

- No słucham. Kto ci tak poprzewracał w głowie?

- Chodzi o jednego z bliźniaków.

- Nieeee! Naprawdę nie wiedziałam?! - zażartowałam.

- Ale nie złość się OK? - pokiwałam głową na znak że rozumiem. - Chodzi o Marcus'a.

- Na-naprawde? Powiedz mu o tym. Może zrozumie.

- No myślisz, że nie chciałam? Za każdym razem boję się, że mnie wyśmieje, albo upokorzy. - odrzekła ze smutkiem w oczach.

- Hey, nie mów tak o nim. On taki nie jest, chociaż znam go tylko zaledwie tydzień ale znam go jak własną kieszeń. Jak cię wyśmieje to później tego pożałuje i tyle do gadania. - odpowiedziałam. Uśmiechnęła się do mnie i przytuliła.

- Kiedy mu to powiesz?

- Postaram się jutro na imprezie. Mam nadzieję że mi w tym pomożesz.

- Pewnie że tak. - rzekłam.

Dziwnie się poczułam jak powiedziała o Marcusie.

Co z tym wczorajszym całusem? Marcus będzie wolał Dianę?

Magicznie szybko zleciał mi czas i od razu z chłopakami i Dianą, poszłam do ich domu.

Weszliśmy do ich domu, a Marcus pierwsze co zrobił to podłączył głośniki i puścił "Katchi - Ofenbach".

- No co? Żeby nam się lepiej pracowało - zaśmiał się. - Neska, pomożesz mi z rozwieszaniem ozdób? - poprosił Marcus.

- Pewnie. - odpowiedziałam.

- Ty nadmuchaj balony i zwiąż tą wstążką. - wskazał na wstążkę. - A ja idę po drabinkę i zaraz do ciebie wrócę.

- Ey, może ci pomóc Diana, bo jak widzę te dwie ciamajdy razem to obawiam się o wasz dom? - zapytałam.

- Nie dziękuj. Widziałam jak na mnie patrzysz. - szepnęłam do Diany.

Podeszłam do Martinusa w odpowiednim momencie, bo by spadł z kanapy.

Co za ciamajda.

- No to w czym panu pomóc? - zwróciłam się do Martinusa.

- Chodź przestawimy wszystkie meble, które są w salonie.

Gdy pchaliśmy największą kanapę, blondyn zrobił specjalnie tak, żebym upadała na podłogę, ale oczywiście wyszło mu to za dobrze i on też upadał.

- Nie no ale macie super sufit. - powiedziałam, gdy leżeliśmy na podłodze.

- Nie wierzę. Nawet sufit ci się u nas podoba? Fajnie masz. - powiedział i wstał, żeby podać mi rękę.

- A co macie na górze? - zaciekawiłam się.

- Pokoje.

- Nie no myślałam, że basen - sarkastycznie powiedziałam.

Ponownie zajęliśmy się układaniem mebli, a gdy skończyliśmy wyszliśmy na taras żeby rozłożyć krzesła i stoliki.

- Co tam jest? - zapytałam

- Tam jest miejsce święte.

- Chodźmy tam. - zawołałam.

Okazało się że to piękna, duża altanka o barwie białej.

- Pięknie tu. - zachwycałam się coraz bardziej, i bardziej.

- No wiem, głównie to był pomysł mojego taty, aby wybudować tutaj altankę. Bardzo często rodzice jedzą tutaj kolację przy świecach, gdy jest już ciemno.

- Ale romantycznie. - poparłam. - Mam pomysł, może postawimy tu kilka świec i rozłożymy jakiś obrus jutro, żeby ktoś mógł się tutaj komuś zwierzyć czy wygadać... - spojrzał na mnie podejrzanie.

- Tak no masz w tym dużo racji, zrobimy tak jak mówisz, ale już jutro. - odparł.

Wróciliśmy do pomieszczenia, gdzie znajdywała się reszta. Zdziwiliśmy się jak zobaczyliśmy że nikogo nie ma. Martinus wszedł na górę, a ja zaraz za nim.

- A co wy tutaj robicie? - wparował do pokoju Marcusa, Martinus.

- Jak to co? Prosiłam o picie, a ten zamiast mi podać to polał mnie nim. - powiedziała zdenerwowana Diana.

- Mówiłem ci już przecież, że to był tylko wypadek! - odrzekł Marcus.

- Piękna była by z nich para, prawda? - szepnął cicho Martinus, co usłyszał Marcus i spojrzał na mnie, a ja próbowałam zagrać najlepszą rolę w moim życiu.

- Ym.. nom... Nie znam się. - skierowałam głowę w podłogę.

Brawo Vanessa! Super rola!

- Teraz za karę musisz mi pożyczyć swoją jakaś bluzę lub bluzkę. - odprała.

- Żaden problem. - uśmiechał się Marcus spoglądając na mnie.

Zeszłam na dół.

- O nie późno jest. Wracam do domu. - postanowiłam.

- Może zostaniecie razem na noc? - spytał Marcus.

- Ale niby gdzie będziemy spać?

- No jak to gdzie? Na podłodze, a co ty sobie myślisz? Żebym cię do swojego łóżka wpuścił? - zażartował chłopak.

- Bardzo śmiesznie. - odpowiedziałam.

- Muszę iść do domu po jakieś czyste rzeczy na jutro czy ręcznik, a zresztą jutro jest ta wasza impreza i muszę tak czy tak pójść do domu.

- Pożyczę ci wszystko, jakąś bluzkę, spodnie, a nawet jak chcesz to mam bieliznę - poruszył śmiesznie brwiami. - A jutro mogę pójść z tobą do twojego domu i poczekać aż się wyszykujesz.

Nie chciałam, żeby tak do mnie mówił. Interesowało mnie to co myśli Diana.

- No to w takim razie mogę się zgodzić. - uległam mu.

Jejku 😱😱 dziękuję wam kochani za taką ilość odczytów i gwiazdek. ❤ Postaram się jutro trochę więcej dodać rozdziałów skoro aż tak was to wciąga. ❤💪

✓ Make You Believe In Love | M&MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz