Obudziłam się, a tuż obok mnie dostrzegłam twarz Marcusa.
- Mmm... Ale mam piękny widok z rana. - złapałam go za policzek i pocałowałam w usta, aby się obudził, ale nic z tego, nadal spał jak zabity.
Nie budziłam go już później, tylko poszłam do łazienki, umyłam się i ubrałam. Po porannej rutynie, gdy nadal każdy spał, poszłam do kuchni na dół po śniadanie. Nie chciałam zgrywać samolubnej i tylko mieć to dla siebie, więc wzięłam taki wózek na jedzenie, napakowałam tam potrzebnych rzeczy i pojechałam windą na piętro, gdzie mamy pokój. Weszłam do pokoju i nadal zastałam każdego śpiącego, oprócz Tinus'a.
- Jak się spało? Diana cię w nocy nie skopała? - spytałam.
- Fajnie było, trochę mnie tylko żebra bolą.. - złapał się za bolące miejsce.
- Masz tutaj śniadanie i jedz. - pokazałam na wózek z jedzeniem.
- Mam pytanie. Diana wczoraj na tym koncercie była chociaż trochę zazdrosna? - ściszył ton głosu.
- "trochę" to mało powiedziane. Robiła się cała czerwona, za każdym razem jak robiłeś sobie fotkę z jakąś fanką. - opowiedziałam.
- A ty? Jesteś zazdrosna o mojego brata?
- Wiesz.. sama nie wiem.. kocham go i to najbardziej na świecie, bo jest najwspanialszą osobą jaką poznałam, ale aż tak bardzo zazdrosna o niego nie jestem, ponieważ wiem, że mnie kocha i nigdy by mnie nie zdradził.
- Ooo.. dziękuję, kotku! Też cię bardzo kocham. Słucham dalej... - odezwał się Marcus, a ja natychmiast zrobiłam się cała czerwona i nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, więc jadłam kanapkę dalej.
- Tak w ogóle to chciałam cię obudzić, ale spałeś jak zabity. - oznajmiłam mu.
- Naprawdę? Śnił mi się super sen i nie chciałem się budzić.
- Pewnie jakaś ładna fanka. - burknęłam pod nosem.
- Zgodzę się tylko, że jest ładna, a czy jest moją fanką to nie wiem.
- Przecież wiem, że to ja. - zaśmiałam się.
Gdy zjedliśmy śniadanie, Marcus powiedział, że dzisiaj aż tak nie musimy się śpieszyć, bo mamy być tam dopiero wieczorem, więc pójdziemy sobie pozwiedzać miasto.
- Mamo!? Tato?! - zapukał do drzwi, po czym wszedł do środka. - Uf! Jak dobrze, że nie śpicie. Idziemy razem z Vanessą na miasto. Przejść się, pogadać, zobaczyć co nieco.
- No już dobrze, tylko mówi się od razu, że chcecie iść sobie razem na randkę, a nie się tak to wszystko przedłuża. - uśmiechnął się ojciec.
Wyszliśmy z budynku i poszliśmy w stronę miasta. Chłopak nie chciał się ukrywać, choć na pewno ktoś go zobaczy, bo tam jest dużo tych jego fanek.
- Idziemy do Starbucks? - zaproponował Mac.
- Możemy iść, ale ja potrzebuję trochę kofeiny w swoim ciele, więc wezmę jakąś kawę mrożoną.
- Nie ma sprawy.
Marcus złożył zamówienie i chciał zapłacić, ale go wyprzedziłam.
- Tym razem ja. Nie pamiętasz? - odezwałam się do niego.
- No niech będzie. - schował portfel do tylnej kieszeni spodni.
Wzięliśmy kubki i znów chodziliśmy po takim jakby "ryneczku". Blondyn chciał mi zaimponować i kupił mi prześliczną różę. Udało mu się. Zrobiłam się cała czerwona, zresztą jak zawsze, i podziękowałam mu całusem. Poszliśmy nawet na jakieś naleśniki, które mega mi zasmakowały.
CZYTASZ
✓ Make You Believe In Love | M&M
Fanfiction- Jakiś problem? - Problemem jest ta dziewczyna. - O, a moim problemem jest to, że tu stoisz i mnie wkurwiasz - prychnął chamsko. #280 w FANFICTION - 11 grudnia 2017