Zimne poty, dreszcze, motylki w brzuchu i drgawki. To wszystko odczuwałam w tej jednej chwili, w jednej sekundzie, kiedy Marcus zetknął nasze usta i złożył na moich pocałunek.
- Ym... T-t-tak, pięknie tu. - powtórzyłam się, aby przerwać niezręczna ciszę zaraz po pocałunku.
Chłopak uśmiechnął się, lekko zarumieniony, po czym wzrok skierował w stronę widoków przed nami. Dalej siedzieliśmy w wagoniku w zupełnej ciszy.
W momencie gdy wysiadaliśmy, blondyn podał mi dłoń. Jaki dżentelmen się z niego zrobił. Tylko dlaczego mnie pocałował? Chce coś więcej?! Zaraz, zaraz, czy ja myślę o nim jako ktoś więcej niż tylko przyjaciel? Nieee. No i po co to wszystko.
- Oo.. tu was wkońcu znalazłem. - krzyknął z daleka Martinus.
- A po co ci byliśmy potrzebni? - wymamrotał Marcus.
- No wiecie... Jest już 1:00 w nocy i jestem zmęczony tym zarywaniem do lasek. - zaśmiał się.
- Aha.. a po co nas o tym uświadamiasz? - zapytał Mac.
- Boo.. myślałem, że wy też byście ze mną poszli? - powiedział bardziej pytając.
- Ale może my nie chcemy? - sprzeciwił się, po czym podszedł krok bliżej Martinusa.
- To ja w takim razie wracam do domu. - pożegnał się i zniknął gdzieś pomiędzy ludźmi.
- Budka fotograficzna. - krzyknął Marcus. - Pójdziesz ze mną zrobić pamiątkowe zdjęcia?
- No w sumie czemu nie? - ruszyliśmy w stronę tej budki.
Zrobiliśmy chyba z 5 zdjęć. Wyszło całkiem spoko. Pierwsze jest takie typowe, drugie głupie miny, trzecie dziubki jak te laski co chcą sobie powiększyć usta, czwarte przytulamy się, a ostatnie nasze ręce tworzą wspólne serce.
- Masz, jedno dla ciebie, jedno dla mnie - wziął zdjęcia i porozdzielał.
- Dzięki, fajna taka pamiątka. - uśmiechnęłam się.
- Raczej tego co się stało tam na górze też nie zapomnisz. - odezwał się wskazując palcem, na miejsce gdzie doszło do pocałunku.
- No niestety nie. - odrzekłam chamsko.
- Czemu niestety? - zmartwił się chłopak.
- Nie to, że cię nie lubię, ale nie musiałeś tego robić, żebym sobie zapamiętała ten dzień szczególnie. - powiedziałam.
- Nie zrobiłem tego z przymusu tylko...
- Ey, bracie daj mi klucze bo ja gdzieś je zgubiłem. - przerwał w odpowiednim momencie Tinus.
- Jak to je zgubiłeś? - zdenerwował się lekko Marcus.
- No nie wiem, może są w domu. Zapomniałem. - odrzekł Martinus.
- Lepiej żeby tam były bo matka cię na strzępy rozerwie - rzucił mu klucze.
- Dobra, dobra, nie strasz - prychnął Tinus bardziej do siebie.
- Ugh... Ten mój brat to naprawdę z dupą na mózgi się pozamieniał. - zaśmiał się Mac. - Zmęczona już jesteś?
- Ym... Tak wiesz, no może trochę ale wytrzymam jeszcze. - uśmiechnęłam się do niego.
Wziął mnie za rękę ponownie i zaczęliśmy bez sensu spacerować alejką.- A no to co ci chciałem powiedzieć to... - kontynuował chłopak.
- Nie mów - przerwałam. - Po prostu niech zostanie między nami tak jak jest i to mi wystarczy.
Widać było jak chłopak się zasmucił po tym co powiedziałam, ale taka jest prawda, nie chcę żeby pomiędzy nami cokolwiek się zmieniło. Zresztą znamy się tylko z jakiś miesiąc? Może trochę więcej, ale dopiero zaczęliśmy gadać ze sobą kilka tygodni temu. Nie wiem czy czuję coś do niego, ale wiem że nie można nazwać tego miłością. Być może to jest tylko takie przelotne zauroczenie, chociaż nawet tego nie umiem określić. Tylko jedno mnie dręczy, po jaką cholerę on mnie pocałował? I to już drugi raz! No wiem mogłam dać mu dokończyć zdanie, ale po prostu nie chciałam słuchać różnych bzdur.
- Ja już chyba pójdę do domu. - zwróciłam się do Marcusa.
- Odprowadzić cię do domu? - spytał troskliwie blondyn.
- Nie trzeba. - pokręciłam głową.
Odeszłam kawałek, ale przypomniałam sobie, że nie mam przy sobie telefonu bo nie miałam żadnych kieszeni i dałam go Marcusowi.
Odwróciłam się, żeby oznajmić mu że ma mój telefon, ale zobaczyłam go z inną dziewczyną, która akurat widać było że z nim rozmawiała. W sercu poczułam jakby ktoś próbował mi je przebić, w brzuchu znów te głupie motylki, no i dreszcze na całym ciele. Po policzku spłynęła mi jedna łza. Włożyłam ręce do bluzy, okryłam się bardziej szczelniej i powędrowałam w stronę mojego domu.
Otworzyłam drzwi. Były zamknięte na wszystkie zamki więc to raczej logiczne że mama jeszcze nie wróciła.
- Godzina prawie trzecia, pójdę się umyć i zapierdzielam spać. - powiedziałam sama do siebie.
Zdjęłam zbędne ubrania i weszłam do kabiny prysznicowej. Każda kropla zmywała wszystko. Od brudu na moim ciele, po myśli o Marcusie.
Wytarłam się w ręcznik i chciałam się ubierać w pidżamę, ale najwidoczniej jej nie wzięłam z pokoju. Otworzyłam drzwi od łazienki i oczy zrobiły mi się mega wielkie, a serce zaczęło mocniej bić, gdy akurat zobaczyłam Marcusa.
- Co ty tu robisz? - stałam w samym ręczniku.
- Ym... Zapomniałaś telefonu i ci go przyniosłem. To źle? - próbował utrzymać kontakt wzrokowy.
- Nie, no jasne, że nie. - zrobiłam krok do przodu i wzięłam z jego ręki moją komórkę.
Położyłam telefon na biurku i sięgnęłam do szafy.
- Okey, to ja już sobie pójdę - pożegnał się blondyn, łapiąc ręką wokół mojej tali i całując mnie w policzek pozostawiając mokry ślad.
- Papa - odezwałam się, kierując w stronę łazienki.
Przebrałam się i poszła. prosto do łóżka.
Przeglądnęłam wszystkie portale społecznościowe, ale nic ciekawego nie było, więc szybko poszłam spać.
Jak się podoba? Pisać!! Aktywność to podstawa. ❤💥
CZYTASZ
✓ Make You Believe In Love | M&M
Fiksi Penggemar- Jakiś problem? - Problemem jest ta dziewczyna. - O, a moim problemem jest to, że tu stoisz i mnie wkurwiasz - prychnął chamsko. #280 w FANFICTION - 11 grudnia 2017