... przytulił mnie i powiedział, że nie ma się czego bać. Posłuchałam go, chociaż to było trudne.
Usiadłam na wyznaczonym miejscu, u góry było takie zabezpieczenie na tułów, żeby nie wypaść. Zapięłam wszystkie potrzebne pasy. Po chwili ruszyliśmy. To była taka prędkość że nie mogłam nawet oczu otworzyć, ale warto było dla usłyszenia jak Marcus piszczy. - No i jak ci się podobało? - zapytał od razu jak zeszliśmy z tej maszyny.
- Było nawet spoko, tylko szkoda że miałam oczy zamknięte i niczego nie widziłam. - odrzekłam.
- To mogłaś otworzyć. - zaśmiał się.
- Ale plusem jest to, że słuchałam jak piszczysz. - odwzajemniłam śmiech.
Poszliśmy na miejsce, gdzie ostatni raz widzieliśmy Martinusa, ale nie mogliśmy go znaleźć. Nie przejęliśmy się tym, tylko szliśmy drogą, która prowadziła do różnych sklepów z watą cukrową, cukierkami czy do jakiś innych atrakcji.
- Poproszę jedną dużą watę cukrową. - chłopak podszedł do jednego ze sklepiku.
- Dziękuję. - zarumieniłam się, gdy mi ją podarował.
- Nie ma za co. - uśmiechnął się i wziął za zjadanie waty.
Było naprawdę niesamowicie i pięknie. Lampy oświetlające dróżkę dodawały lekkiego romantyzmu. I znów to cholerne uczucie, motyle w brzuchu, zwariowane myśli w głowie i stres. Myślałam, że to zniknie ale się myliłam. Znowu coś do niego czuję.
- O zobacz Martinusa jak wyrywa laski - pyrgnął mnie ramieniem. - Podejdę do niego i kupię ci jakiś napój. Co chcesz?
- Wiesz że nie musisz mi wszystkiego kupować? Mnie też na to stać - oznajmiłam.
- Co chcesz? - totalnie mnie zignorował.
- Niech będzie "Slushy". - odezwałam się.
Później tylko widziałam jak Marcus rozmawia z bratem i dwoma innymi laskami otaczającymi bliźniaków. Starałam się na niego nie patrzeć, ale poczułam się trochę zazdrosna. Nagle zobaczyłam jak Marcus odpycha od siebie laskę, która się do niego przytuliła.
- Nie słyszysz że przyszedłem ze swoją dziewczyną? - pokazał na mnie, a ja próbowałam się na niego nie patrzeć.
- Proszę. - przyszedł do stolika lekko zdenerwowany.
- Co ty taki wkurzony? - spytałam.
- Jakieś laski się do mnie przyczepiły i nie zrozumiały, że przyszedłem tu z tobą. - wytłumaczył blondyn.
- O, a nie ze swoją dziewczyną? - spytałam z lekkim uśmieszkiem.
Chłopak patrzył na mnie i nie wiedział co odpowiedzieć.
- Aha, no dobrze, a co u Martinusa? - przerwałam chwilę ciszy.
- Jak to co? Podrywa wszystkich i myśli że kogoś znajdźcie - roześmiał się.
- Może mu się poszczęści.
- Tutaj trzeba stosować niezawodnej techniki - objaśnił.
- A no i ty ją stosujesz i nikogo nie masz? Naprawdę niezawodna. - zaśmiałam się.
- Daj spróbować. - wziął ode mnie napój, po czym się napił - Jakie to zimne. - dodał.
- A czego się spodziewasz po rozdrobnionym lodzie. - prychnęłam pod nosem.
- Dobra. - machnął ręką. - Idziemy dalej?
- Tak no możemy iść - odparłam.
Szliśmy drogą aż nagle poczułam że coś, a raczej ktoś złapał za moją rękę. Spojrzałam na dłoń i przeniosłam wzrok na Marcusa.
- Nie chce żebyś mi się zgubiła. - uśmiechnął się. Ja od razu spaliłam buraka na twarzy. Zauważył to, bo zaczął chichotać...
Nagle usłyszeliśmy, że ktoś za nami zaczął piszczeć. Jednocześnie odwróciliśmy się z Marcusem i nie patrząc na drogę od razu zaczęliśmy przed nimi uciekać. To były fanki Marcusa, które okrzykiwały jego imię. Zatrzymaliśmy się w odpowiednim momencie, bo inaczej byśmy wpadli do basenu.
- Gdzie on jest?! - krzyknęła, a raczej pisnęła jedna z fanek.
- O nie! - krzyknął blondyn po czym pociągnął mnie za rękę i wylądowaliśmy razem w basenie pełnego ludzi, cali mokrzy.
- Zostań jeszcze chwilę - zawołał Marcus, gdy chciałam już wychodzić. - Jeszcze tam biegają za mną - dodał. Później się nic nie odezwałam tylko wgapiałam się w chłopaka.
- Co ty robisz? - zaśmiał się.
- Yyy... No nic - ściągnęłam wzrok z niego. Po chwili Marcus zanurkował i poczułam, że ktoś złapał mnie za nogi i pociągnął w dół. Kompletnie się tego nie spodziewałam, że może być aż taki głupi. Nabrałam przez przypadek wody do ust i niestety połknęłam.
- Ughh.. Sprawia ci to przyjemność? - warknęłam na niego.
- Jak jesteś cała mokra i wnerwiona to naaawet tak. - odpowiedział z lekkim uśmieszkiem na twarzy.
- Wychodzę. - wyszłam i skierowałam się w stronę leżaka, a Marcus jeszcze tam został.
Po kilku minutach już prawie wyschnęłam. Gdy blondyn opuścił basen i przyszedł do mnie. Oczywiście nie obyło się bez wytrzepania całej wody na mnie.
- Wiedziałam, że tak zrobisz. - zaśmiałam się.
- No w końcu znasz mnie jak własnego brata.
- No czy ja wiem? Po prostu wiem, że jesteś chamski.
- O ty! - fochnął się.
- Idziemy dalej? - spytałam się.
- No to wstań w końcu z tego leżaka. - zawołał, po czym podniósł leżak tak do góry, że się z niego wywaliłam.
Spojrzałam na niego złośliwym wzrokiem i poszłam sobie bez niego.
- O boziu. O byle co się obrażasz. Zaczekaj na mnie bo musimy jeszcze wejść na takie coś fajnego. - chłopak mnie dogonił.
- Wysłowić się nie umiesz? - burknełam.
- A nie widać? - odpowiedział. - To ty tak na mnie działasz.
- Ah.. chodzi ci o młynek widokowy?
- Właśnie tak. To to. - uradował się.
Poszliśmy na miejsce i stanęliśmy w dość długiej kolejce. Czekaliśmy na swoją kolej chyba z jakąś godzinę. Skąd wiem? Zaczęłam już odliczać po tym jak Marcusowi zaczęło się nudzić i zaczął rapować tak głośno że każdy zaczął mu kibicować. Co za kretyn.
W końcu przyszła nasza pora. Blondyn kupił bilety i po tak długim czasie oczekiwania dopiero usiedliśmy na tym wagoniku. Było po 2 miejsca, a ten gościu co tam pracuje powiedział, że cała przejażdżka trwa 15 min. Usiadłam, zapiełam te wszystkie zabezpieczenia, a było ich mało bo tylko na biodrach i z przodu była taka poręcz.
Ruszyliśmy a mi przeleciały motylki w brzuchu.- Łał! Nie wiedziałem, że tutaj jest aż tak pięknie nocą. - zachwycał się chłopak.
Oderwałam się od niego i spojrzałam na panoramę naszego miasta.
- No masz rację - przyznałam.
Chłopak przybliżył się bliżej mnie, jedną ręką gładząc mój policzek i kciukiem błądził po moich ustach. Już wiedziałam, że chce mnie pocałować. Pod jego dotykiem moje ciało zaczęło szaleć, aż nagle nie wytrzymałam tej temperatury pomiędzy nami i momentalnie poczułam ponowny raz jego miękkie usta na moich.
KONIEC...
No cześć 😂 wiem że wam się podoba (chyba) ❤ od razu zapowiadam, że będzie drugi rozdział i tak wiem że długo na to czekaliście ale nagły spadek weny i nie chęć do pisania mnie dopadły. Dziękuję bardzo Jikook_ISreal, zszykczyk94 za wspieranie mnie w tym co robię 😘😂👌 no i że wam się podoba. I tak wiem zabijecie mnie za ten koniec, ale tak musi być 😂😂😘 1000 słów. Dużo? Mało?
CZYTASZ
✓ Make You Believe In Love | M&M
Fanfic- Jakiś problem? - Problemem jest ta dziewczyna. - O, a moim problemem jest to, że tu stoisz i mnie wkurwiasz - prychnął chamsko. #280 w FANFICTION - 11 grudnia 2017