Rozdział 5

7.4K 357 174
                                    

- Czemu Newt zabawił się z nią pierwszy?
- Alby nie będzie zadowolony.
- Ja będę następny!
Głośne rozmowy obudziły Rose, która leniwie się przeciągnęła. Nagle spostrzegła, że leży wtulona w Newta, a on śpi z uśmiechem na ustach, przytulając ją.
Zobaczyła nad sobą grupę Streferów i zerwała się szybko, szturchając przyjaciela. Ten również opuścił krainę sennych marzeń, a widząc nad sobą tłum chłopców zaczął się tłumaczyć:
- To nie tak! - mówił, gestykulując. - Było jej zimno, więc dałem jej swoją koszule, a potem zasnęliśmy. Nic złego nie zrobiliśmy i zawrzyjcie w końcu te cholerne mordy, bo spędzicie noc w Labiryncie!
Chłopcy przestali się przekrzykiwać i rozeszli się, szeptając.
- Przepraszam...- mruknął.
- Nie przepraszaj tyle, bo nie starczy Ci na przyszłość. - zaśmiała się, czochrając mu włosy. - A co do tych krótasów to nie mam zamiaru się nimi przejmować.
Newt uśmiechnął się i poszedł z dziewczyną na śniadanie.
Mijał tych samych Streferów, którzy obrzucali go zazdrosnym spojrzeniem.

Super, pewnie wszyscy teraz będą uważać, że jesteśmy parą...

Jedząc Rose spytała:
- Kiedy dowiem się, gdzie będę pracować?
Blondyn zastanowił się chwilę.
- Myślę, że jutro lub pojutrze. Dziś masz wolne, tak?
Brunetka pokiwała głową, po czym dodała:
- Fajnie by było dostać się do Zwiadowców.
- Pff, nie licz na to. Tam są tylko najlepsi. To nie takie proste zadanie, tygodnie nauki, miesiące praktyki, umiejętność racjonalnego myślenia, dobra kondycja i doskonała pamięć.
- Zarzucasz mi, że nie posiadam tych cech? - "oburzyła się".
- Tego nie powiedziałem. Tak czy siak jeszcze nigdy nie wzięliśmy kogoś na to stanowisko po kilku dniach jego pobytu w Strefie, plus jesteś dziewczyną, więc...
Rose westchnęła i wróciła do poprzedniej czynności. Tak bardzo zależało jej na byciu Zwiadowczynią, mogłaby poznać Labirynt, uczyć się przy Newcie. Czy on naprawdę nie rozumiał, że pragnęła spędzać z nim jak najwięcej czasu?

Newt spojrzał na przyjaciółkę, która posmutniała. Nie chciał sprawić jej przykrości, a może to ona była zbyt wrażliwa? W końcu to dziewczyna, ale coś musiało być na rzeczy. Chwilowo zapatrzył się na nią i opuścił wzrok. 

Przez resztę dnia Rose starała się unikać Newta. Nie dlatego, że była na niego w jakikolwiek sposób obrażona, wręcz przeciwne. Poczuła się trochę urażona, jakby blondyn nie wierzył w jej możliwości. Wiedziała teraz jedno. Zrobi wszystko, aby zasłużyć sobie na szacunek wśród Streferów.

- Widziałeś Rosie? - spytał Newt Minho, gdy słońce zniżało się ku zachodowi.
- Smrodasie, niedawno wróciłem! Pierwsze co zrobiłem to poszedłem do pikolonego Pokoju Map i na siusiu!
Newt zmarszczyła brwi w grymasie głębokiego skupienia. Jego przyjaciel zauważył to i zapytał:
- Coś się stało?
- Powiedziałem jej, żeby nie liczyła na zostanie Zwiadowczynią i chyba to ja trochę uraziło.
Minho palnął się dłonią w czoło, a chłopak spojrzał na niego zdziwiony.
- Jaki ty czasem jesteś tępy, radzisz sobie że wszystkim tylko nie z dziewczyną. Czy ty nie rozumiesz, że ją w jakiś sposób poniżyłeś? Człowieku! Ty jej pokazałeś Labirynt i wytłumaczyłeś to i owo. Tylko ty dowiedziałeś się o jej możliwościach, które pokazała w trakcie szkolenia. Teraz pewnie myśli, że zrobiła złe wrażenie i że wyszła przed Tobą na idiotkę, bo z góry ją skreśliłeś.

Newt patrzył zszokowany na przyjaciela. Faktycznie miał rację, a on nie popatrzył na to z takiego punktu widzenia.
- To nie jest jakiś sztamak, któremu możesz zasadzić kopa w tyłek. TO DZIEWCZYNA! Z nimi się obchodzi inaczej, delikatniej. - ciągnął Minho.
- Cholera jasna, masz rację! Ale ze mnie krótaś. - odrzekł blondyn, po czym pobiegł przed siebie.
Szukał jej w lesie, u Patelniaka, nad jeziorem. Wreszcie westchnął, a następnie udał się do ostatniego miejsca, gdzie mogła przebywać.
Wspiął się po schodach i stanął przed drzwiami z tabliczką ukazującą napis "Rose".
Poprawił włosy oraz sprawdził jak wygląda, za co po chwili skarcił się w myślach. Po co to robił?
Zapukał, a gdy usłyszał "proszę", złapał za klamkę i weszedł do pomieszczenia. Dziewczyna leżała na łóżku, bawiąc się bransoletką.
Popatrzyła na niego, ale nic nie powiedziała. Newt podrapał się w tył głowy i usiadł na łóżku, niedaleko niej.
- Nie widziałem Cię pod śniadania, wszystko ogay?
- Taa... Nic ciekawego nie robiłam.
- Też miałem dziś wolne i myślałem, że spędzimy razem trochę czasu...

Te słowa wystrzeliły z ust Newta kompletnie nieprzemyślanie. Nawet nie wiedział czemu je powiedział. Fakt, chciał ją poznać jak najlepiej i spędzać z nią czas, ale czemu to powiedział? Odkąd pamiętał, nie był skory do zwierzania się z takich rzeczy.
Widział jak Rose przegryza lekko dolną wargę, najprawdopodobniej aby powstrzymać napływający uśmiech. Jednak po chwili kaszlnęła, a następnie popatrzyła w sufit.
- To wszystko jest jednak fujowe. - powiedziała.
- Co konkretnie?
- Życie. Jakim pieprzonym gościem trzeba być, żeby zesłać nastolatków do czegoś takiego? Czym zawiniliśmy?
Newt opuścił wzrok, żałując że nie może odpowiedzieć na jej pytania. Sam nie znał na nie odpowiedzi.
- Szybko zmieniasz zdanie, Rosie. Przyzwyczaisz się. - odparł w końcu . - To kwestia czasu. Chciałem Cię przeprosić za to, co powiedziałem przy jedzeniu. Uważam, że się nadajesz i byłabyś dobrą Zwiadowczynią, Po prostu...
- Jestem dziewczyna, a to jest męskie zajęcie? Newt, nie potrzebuję niczyjej łaski. Pójdę tam, gdzie będę najlepiej pasować i koniec litanii. - przerwała mu.
- Ale...
Przełożyła mu palec do ust.
- Dość się nagadałeś. - dodała, a potem zrobiła coś, czego chłopak w ogóle się nie spodziewał.

~
Tak, jestem Polsatem XDDD
Mihno chyba jest ekspertem od damskiego myślenia 😂

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz