Rozdział 13

5.6K 310 21
                                    

Newt i Rose szli po miękkiej trawie Strefy najcieszej jak umieli.  Kierowali się w stronę pomieszczenia, w którym znajdowały się prysznice. Mieli do spełnienia bardzo ważną misję, a konkretnie zrobienie żartu Mihno. Newt w ten sposób pragnął odpłacić się przyjacielowi za jego wcześniejszy kawał zrobiony razem z Rose. Poprosił ją o pomoc, gdyż dziewczyna "specjalizowała" się w tego typu sprawach, a jej glowa była pełna od natłoku pomysłów. Sama chciała mieć z tego świetną zabawę oraz postanowiła, że zemści się, ponieważ tydzień temu musiała oznajmić przed wszystkimi Steferami, że Mihno jest najlepszy i najprzystojniejszy. Nie zgadzała się jednak z tym przypuszczeniem. Oczywiście, był przystojny, jednak nie w jej typie.

Kiedy byli już przy budynku, Rose szepnęła:
- Newt, wejdź tam.
- Co? Czemu ja? - oburzył się.
- A czy ty byś chciał, żeby dziewczyna weszła ci do łazienki, gdy się myjesz?
Blondyn przeanalizował jej słowa, ale nie mógł znaleźć żadnego argumentu na ich podważenie. Westchnął zrezygnowany, na co Rose triumfalnie się uśmiechnęła.
Chłopak chwycił za klamkę, po czym weszedł do środka. Do jego uszu dobiegło śpiewanie Mihno i z łatwością mógł stwierdzić, że czarnowłosy nie ma talentu wokalnego.
Zauważył miejsce, w którym Azjata położył wcześniej swoje ubranie. Zabrał je, pozostawiając tylko ręcznik, a następnie szybko opuścił pomieszczenie.
- Udało się? - spytała Rose, nawet nie dając przyjacielowi chwili na zaczerpnięcie powietrza.
Newt uniósł tylko odzież Mihno, a dziewczyna klasnęła wesoło w dłonie. Chwyciła go za nadgarstek i pociągnęła w stronę tylnej ściany. Pozostało im tylko czekać.

Po jakiś pięciu minutach narastającej niecierpliwości i nieustającej ciekawości na dalszy rozwój wydarzeń usłyszeli donośny krzyk Mihno:
- GDZIE SĄ MOJE UBRANIA!?
Rose i Newt zasłonili sobie usta dłońmi, aby zniwelować śmiech, którego nie mogli powstrzymać.
Nagle drzwi otworzyły się szeroko, a zaraz po tym zobaczyli Azjatę w samym ręczniku biegnącego przed siebie ile sił w nogach. Nie wytrzymali i wybuchnęli donośnym śmiechem, tarzając się po ziemi.

Przez resztę dnia próbowali w jakiś sposób się uspokoić, lecz gdy tylko na siebie patrzyli, zaczynali się śmiać. Korzystali z dnia wolnego i spacerowali po Strefie. W pewnym momencie spostrzegli Mihno, który zbliżał się do nich z groźnym grymasem twarzy.
- Możecie mi powiedzieć kto zabrał moje ciuchy, kiedy się myłem?! - spytał.
- Eee... - wydusił Newt, drapiąc się w tył głowy i rzucając ukratkiem spojrzenie Rose. - Nie za bardzo wiemy o co chodzi.
- Oczywiście, że wiecie! Słyszałem wasze śmiechy! - upierał się.
- Och Mihno, to mógł być każdy inny Strefer. Nie masz dowodów, że słyszałeś akurat nas, a jeśli powiesz, że mam charakterystyczny dziewczęcy śmiech, to przypomnij sobie, że kilku chłopców nadal nie miało mutacji. - wyrecytowała Rose, jakby była całkowicie przygotowana na takie coś.
Czarnowłosy uniósł palec, otwierając usta, ale po chwili je zamknął. Warknął i odszedł szybkim krokiem.
- Wow, Rosie. To było cholernie dobre. - powiedział Newt, targając jej włosy.
- Purwa, nie wiedziałam, że potrafię tak dobrze wybrnąć z kłopotów.

Po kilku dniach Mihno znów zaczął się do nich normalnie odzywać. W końcu przyznali się do zrobienia mu owego żartu, choć nie trudno było się domyślić.
Od przebudzenia w głowie Rose krążyła jedna myśl.
Muszę poćwiczyć strzelanie.
Sama nawet nie widziała dlaczego, bo przecież miała opanowaną tą sztukę bardzo dobrze. Chyba po prostu miała zwyczaj doskonalenia wszystkich swoich umiejętności do perfekcji.
Wyszła z pokoju wczesnym rankiem i udała się do miejsca, gdzie trzymano broń. Rose miała tam swój łuk, który wybrała, gdy po raz pierwszy przyszła tu z Newtem.
Z początku prosiła go, aby pozwolił jej przechowywać broń w pokoju, w którym spała, jednak blondyn się nie zgodził. Tłumaczył się tym, że ktoś nieupoważniony może się tam dostać i zrobić coś złego. I tak nikt by nie miał odwagi wejść do jej małego królestwa. Straciłby kończyny.
Poszła w głąb lasu, po czym stanęła przez drzewem, które obrała za cel.
Napięła cieciwę ze strzałą i wycelowała. Ostrze wbiło się prawie w sam środek.
Ponowiła próbę, aż wreszcie trafiła idealnie.
- Jeśli chcesz poćwiczyć dokładność, musisz znaleźć mniejszy cel. - usłyszała za swoimi plecami.
Szybko się odwróciła i ujrzała Alby'ego.
- Zwiększysz trudność, a tym samym skupienie. - wyjaśnił, podchodząc do niej.
Złapał ją za ramię i poprowadził w stronę sadu.
- Widzisz to jabłko? - wskazał na dojrzały owoc na jednym z drzew.
- Tak, mam w nie trafić? - spytała, na co chłopak pokonał głową.
Dziewczyna wypuściła powietrze z płuc, po czym strzeliła. Udało się dopiero za trzecim razem. Jak to się mówi - do trzech razy sztuka.
Potem zestrzeliła jeszcze jedno, po czym razem z Albym zajadali je pod jabłonią.
- A Zart nie będzie miał nic przeciwko? Ma pikolonego bzika na punkcie tych roślin.
- Może nie zauważy. - stwierdził.
Po chwili ciszy Rose spytała:
- Alby?
- Tak?
- Jak było zanim dostałam się do Strefy?
Czarnoskóry spojrzał na nią przenikliwie, a następnie skierował swój wzrok gdzieś w dal.
- Inaczej. Wiesz, byliśmy tylko my. Faceci. To był taki nasz męski świat, mający swoją równowagę. Oczywiście zdarzały się purewsko paskudne sytuacje, ale zawsze udawało nam się je rozwiązać. Ja i kilkudziesięciu chłopaków, a w tym Newt i Mihno jako pierwsi trafiliśmy do Strefy. Wszystko zrobiliśmy sami, ale to już wiesz. Z początku były między nami małe spory, bo mieliśmy inne pomysły i w ogóle się nie znaliśmy. Z czasem jednak zaczęliśmy tworzyć zgraną drużynę, do której należysz także i ty. - spojrzał na nią i uśmiechnął się. - Byłem cholernie zdziwiony, gdy Cię zobaczyłem, ale teraz wiem, że tak miało być. Potrzebowaliśmy dziewczyny w naszym życiu, choćby jednej.

~
Hejka! Przepraszam, że tak długo nie było rozdziału, ale wiecie... święta i te sprawy. Jak wam minął Sylwester? Ja mam wtedy urodziny, więc była impreza 😂😂😂
Przeczytałaś/eś? Zostaw coś po sobie 😍

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz