Rozdział 46

2.8K 172 38
                                    

Przypominam o zadawaniu pytań bohaterom!

Newt wpatrywał się w Thomasa jakby zobaczył ducha. Do tej pory tylko Rose odzyskała część swoich wspomnień, a tu nagle pojawia się on i zaczyna wywracać świat Streferów do góry nogami.
Blondyn zdawał sobie sprawę, że to nie przypadek.
- Cóż... Cholernie mnie zaskoczyłeś, Tommy. - odparł, drapiąc się w tył głowy. - C-co Ci się śniło?
- Byłem w jakimś laboratorium, gdzie prowadzono badania. Widziałem tam tę dziewczynę, Rose? Chyba coś jej robili. - wyjaśnił, a Newt zacisnął pięści.

Świadomość tego, że Stwórcy krzywdzili jego ukochaną doprowadzała go do granic wytrzymałości.
- Ciekawe. Musiało to mieć jakieś znaczenie dla Stwórców. Pytanie tylko, jakie? - powiedział, po czym znów ruszył przed siebie. - A wracając do Twojego pytania, to nie. Nikt nie miał podobnej sytuacji.

Thomas opuścił głowę, zagłębiając się we własnych myślach. Nawet nie przejmował się tym, że zaraz ma spotkać bestię, która terroryzowała Labirynt.

W tym czasie Rose pełniła swoje obowiązki w kuchni. Dziś wypadał dziś pracy u Patelniaka i z pewnością był to dzień wyczekiwany przez Streferów. Ich zdaniem Rose gotowała o niebo lepiej niż on.
Minho od rana był w Labiryncie, a po pożegnaniu z Newtem więcej go nie widziała. Zamieniła kilka zdań z Albym, lecz postanowiła uciąć rozmowę, ponieważ czuła, że wciąż go oszukuje, nie mówiąc mu prawdy. Miała jednak czekać na chłopaków.
Nagle w oddali ujrzała Newta i Thomasa. Na pierwszy rzut oka było widać, że się zakolegowali. Rose uśmiechnęła się na ich widok, lecz poczuła pieczenie w dłoni.
- Auć! - zawołała, a następnie odskoczyła od palnika.
Jej dłoń była czerwona od poprzednia. Dziewczyna szybko podbiegła do kranu i polała poparzenie zimną wodą.
- No, no, Rose. - odezwał się Patelniak. -  Lepiej idź to opatrzyć do szpitala.
- To nic takiego. - odrzekła, po czym syknęła z bólu.
- Właśnie widzę. - przewrócił oczami.

Rose nie chciała się z nim kłócić, więc ruszyła do szpitala. Chciała ominąć dwójkę chłopców, jednak na jej nieszczęście Newt od razu ją dostrzegł i zaczął machać w jej kierunku. Cieszyła się, że go widzi, ale wiedziała, że blondyn będzie dramatyzował bardziej niż to potrzebne. Westchnęła, a następnie udała się w ich kierunku.
Thomas po raz kolejny poczuł dziwne uczucie w żołądku. Był pewny, że widział tą dziewczynę wcześniej i że łączyła ich jakaś więź.
- Czołem, chłopaki. - przywitała się, chowając jedną rękę do tyłu.
- Cześć. - odpowiedzieli jednocześnie.
Newt oraz Rose wpatrywali się w siebie, a uwadze Świeżucha nie umknął sposób w jaki to robili. Było widać, że jest między nimi jakaś chemia. Nie chciał się w to jednak mieszać.
- Jak tam spacer po Strefie? - zapytała.
- Rozumiesz, że Tommy nawet nie próbował uciekać po zobaczeniu Bóldożercy? - odparł Newt. - Większość od razu wiała lub sikała w gacie.
- Cóż, nie wiem czy sobie przypominasz, ale zdążył się już taki przypadek. - zachichotała, mając na myśli swoją osobę.
- No tak. - powiedział po chwili zastanowienia, nie przestając się na nią patrzeć. - Rose była Zwiadowczynią, jedną z najlepszych.
- Czemu teraz nią nie jesteś? - spytał Thomas.

Dwójka zakochanych natychmiast przywołała z pamięci wydarzenia sprzed pół roku. Rose miała przed oczami nieprzytomnego Newta, natomiast on mur, z którego skoczył. Obydwoje zamilkli, starając się dobrać odpowiednie słowa.
Thomas raz patrzył na Newta, raz na Rose.
- To... długa historia. - wydusiła w końcu. - Do tego niezbyt przyjemna.
- Rozumiem.
- Muszę was niestety opuścić, ale miło się gadało. - odrzekła.
- Myślisz, że nie widzę, że masz zranioną dłoń? - odezwał się Newt, krzyżując ręce na piersi.
- Cholera... - szepnęła Rose, na co Thomas się zaśmiał.
- Njubi, tam jest Alby. - wskazał palcem na postać przy bazie. - Teraz czas, aby oprowadził Cię i wytłumaczył zasady. Ja pójdę z tą sierotą do szpitala.
- Sam jesteś sierota, krótasie! - oburzyła się, a następnie uderzyła w głowę.
- Oj no nie obrażaj się! - krzyknął za nią, próbując ją dogonić.

- Nie wybaczę Ci tego... - odparła, gdy Newt bandażował jej dłoń.
- Przepraszałem Cię już milion razy! Żartowałem. - jęknął.
- Jasne, jasne. Tak się tłu... - nie dokończyła, ponieważ chłopak złączył ich usta w pocałunku, który natychmiast oddała.
Położyła dłoń na jego szyi, a kiedy zabrakło im tchu odsunęli się od siebie nieznacznie.
- Już się nie gniewasz?
- Tylko trochę.
Obydwoje wybuchnęli śmiechem, lecz Newt powiedział:
- Ten nowy to jedna, wielka zagadka, co nie?
- Taa. Ciągle dziwnie mi na niego patrzeć. - mruknęła, przenosząc wzrok na okno.
- Czuję, że coś się wydarzy. I nie koniecznie coś dobrego.
- Też mam takie przeczucie, ale wiesz co? - dotknęła jego policzka. - Będę się cieszyć tym co jest tu i teraz.
- I to mi się podoba. - uśmiechnął się, po czym znów ją pocałował.

~
Dzisiaj krótko i nudno, ale pisałam to tak na siłę 🙄 jednak maratony nie dla mnie haha 😂 Może chociaż wam się podobał.
Chcę Wam życzyć super zabawy sylwestrowej (sama mam jutro urodziny,więc będzie się działo 😂😈) i szczęśliwego Nowego Roku 😍
Obyscie i w tym nadchodzącym ze mną byli❤

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz