Rozdział 18

5.3K 319 49
                                    

! WAŻNA NOTATKA NA DOLE !

Minho siedział przy Rose od jakiejś godziny. Dopiero co wrócił z Labiryntu, lecz poczuł potrzebę bycia wraz z przyjaciółką, mimo że ona wciąż go nie słyszała.
- Newt jest strasznie smutny. Ja też... Obyś niedługo się obudziła, bo zwiariujemy. Alby jest niespokojny, ponieważ martwi się twoim stanem i tym, że wciąż ten świr nie został złapany. Jak tylko się dowiem kto to, to obiecuję. Przywalę mu tak mocno, że nie będzie pamiętam swojego imienia.

Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Jestem nawet skory wybaczyć Ci ten wasz kawał.

Po chwili westchnął, przejechał dłonią po jej włosach i wyszedł z pokoju.
Udał się nad jezioro, bo podświadomie czuł, że znajdzie tam Newta. Nie mylił się.
Z daleka dostrzegł blond czuprynę. Chłopak z frustracją rzucał kamyki do wody i wyglądał na wyraźnie zdenerwowanego. Zdziwiony zachowaniem przyjaciela Minho podszedł do niego, a następnie spytał, chwytając Newta za ramiona:
- Co się stało?
Nie odpowiedział od razu. Wziął kilka głębokich oddechów, po czym spojrzał Azjacie w oczy.
- Przyznał się. - wydusił w końcu.
- Kto?!
- Mike.
Minho zmarszczył brwi i otworzył usta, będąc w szoku, choć wydawało mu się, że to właśnie on.
- To czemu tu jesteś? Nie powinieneś być z resztą Opiekunów?
- Alby kazał mi wyjść i ochłonąć.
- Czemu?
- Bo prawie złamałem temu krótasowi szczękę.

Rose delikatnie zaczęła poruszać powiekami, choć otworzenie ich wcale nie było takie proste, jak mogło się wydawać. Gdy w końcu jej się to udało, ujrzała jasny sufit swojego pokoju, a światło dzienne, od którego się odzwyczaiła, raziło ją. Zmarszczyła brwi i wydała z siebie jęk niezadowolenia. Bolały ją części ciała, lecz było to do zniesienia. Wywnioskowała, że musiała być nieprzytomna przez kilka dni, dzięki czemu jej ciało częściowo się zregenerowało. Spojrzała na zegarek, który wskazywał wieczorną godzinę, więc Wrota zaraz miały się zamknąć.
Zastanawiał ją fakt, gdzie są chłopcy. Chciała jak najszybciej opowiedzieć im o rozmowie z T oraz podzielić się zdobytymi informacjami. No i pokazać, że żyje. Czuła lekkie zmęczenie, ale wstała z łóżka i podeszła powoli do okna, próbując odnaleźć wśród zieleni sylwetki przyjaciół.
Jednak to, co zobaczyła, wywołało u niej panikę. Streferzy byli zebrali pod jednymi z Wrót. W środku sporego półkręgu stała postać nastolatka i wtedy Rose przyszła do głowy jedna myśl.

Mike.

Biła pięśćmi w szybę w nadziei, że ktokolwiek ją usłyszy, ale na próżno.
Wreszcie podjęła decyzję, że mimo bólu musi uratować bruneta.
Odbiła się od parapetu i pobiegła przed siebie, próbując wykrzesać jak najwięcej energii. Wybiegła z Bazy i spostrzegłam, jak Opiekunowie czymś dziwnym wpychają Mike'a do Labiryntu.
- NIE! CZEKAJCIE! - krzyknęła.
Usłyszała znajomy dźwięk zamykających się Wrót, na co przyspieszyła, mimo narastającego bólu w kończynach.
- STÓJCIE!!! - wrzasnęła, będąc coraz bliżej zbiorowiska, lecz nagle straciła równowagę i upadła na twarde podłoże. Nie wiedziała jak, ale mimo tłumu udało jej się złapać kontakt wzrokowy z Wygnańcem. Zauważyła, że poruszał ustami. Może było to przepraszam? Lub po prostu żegnaj? Tego niestety już nigdy się nie dowie. Wrota się zamknęły.
Jeden z mieszkańców Strefy odwrócił się w jej kierunku, po czym zawołał:
- To Rose!
Wszyscy zwrócili twarze w jej stronę, a Newt i Minho popatrzyli na siebie, słysząc padające imię. Przepchnęli się na początek, a gdy spostrzegli dziewczynę, pędem pokonali dzielący ich dystans. Newt chwycił zalaną łzami twarz Rose, jednak uśmiechnął się.
- Wróciłaś. - wyszeptał.
- Jak dobrze. - westchnął Minho, chcąc wraz z blondynem uściskać przyjaciółkę. - Właśnie wygnaliśmy Mike'a, już nigdy Cię nie skrzywdzi.

Na te słowa wybuchnęła głośnym płaczem, a dwaj Streferzy nie rozumieli całej sytuacji. Wpatrywali się na nią, oczekując jakichkolwiek wyjaśnień.
- B-był niewinny. Niewinny. - powtarzała, nie mogąc wybaczyć sobie, że nie zdążyła na czas.

Newt, Rose oraz Minho siedzieli w pokoju od kilkudziesięciu minut, nie zamieniając ze sobą ani jednego słowa. Każdy pogrążony był we własnych myślach. Chłopcy zastanawiali się jak to możliwe, że Mike był pod kontrolą Stwórców przez cały ten czas. Gdy przyznał się do winy, wyglądał na zdruzgotanego, jakby dopiero teraz zdał sobie sprawę z tego, co zrobił. Skazali tak naprawdę niewinnego chłopaka na pewną śmierć.
Rose natomiast leżała na łóżku, chowając twarz pod poduszką. Miała okropne poczucie winy i zastanawiała się co by było, gdyby jednak udało jej się uratować Mike'a. Mimo dobrych chęci to wszystko nie miało teraz najmniejszego znaczenia. Wygnaniec opuścił Strefę, pozostawiając trójkę przyjaciół z pytaniami, na które nie otrzymają odpowiedzi.
Długo zajęło im uporządkowanie myśli i pierwszy odezwał się Minho:
- Nic już nie zrobimy, mleko się rozlało. Najwyraźniej pikoleni Stwórcy nie posiadają za grosz empatii.
- Teraz mi go szkoda, żałuję, że mu przywaliłem. Cholera, gdybym tylko wiedział. - powiedział Newt, przecierając twarz dłonią.
- Przywaliłeś mu? - zdziwiła się Rose, na co blondyn jedynie pokiwała głową. - Wariat.
Wszyscy po chwili wybuchnęli śmiechem. I choć to, co powiedziała Streferka nie było wybitnie śmiechne, to potrzebowali tego. Oderwania się od przykrej rzeczywistości.

Uznali, że dzisiejszej nocy wszyscy będą spać w jednym pomieszczeniu. Chłopcy chcieli pilnować Rose, ponieważ martwili się jej stanem zdrowia i gdyby ich potrzebowała, będą tuż obok.
Rose musiała przyznać, że poprzednie wydarzenia nie tylko wywołały u niej smutek, lecz także zmęczenie fizyczne. Od kiedy wrócili do pokoju, czuła się nienajlepiej, jednak nie chciała martwić przyjaciół. Ucieszyła się więc, gdy postanowili nie zostawiać jej samej. Niestety musieli spać w 'szpitalu', ponieważ dziewczyna nadal wymagała opieki medycznej.
Minho już spał w przeciwieństwie do pozostałej dwójki, która bezcelowo wpatrywała się w ciemną przestrzeń.
- Newt? Śpisz? - szepnęła.
- Nie, nie mogę zasnąć.
- Ja też.
Blondyn podniósł się z podłogi, gdzie miał rozłożony koc i cicho podszedł do łóżka, po czym przy nim przykucnął.
- Coś Cię boli? - zapytał z troską w głowie.
- Bywało gorzej, jest ogay. - odpowiedziała z uśmiechem, choć nie wiedziała, czy chłopak jest w stanie go dostrzeć przez panujący mrok.
- To dobrze.
Zapadła między nimi cisza, a Newt chwycił ją za rękę.
- Nie wiem, co jeszcze się wydarzy, ale wiedz, że zawsze przy Tobie będę, Rosie. Bez względu na wszystko.

******
I kolejny rozdział! Dajcie znać czy się podobał 😍
A co do "ważnej notkatki" to po prostu chciałam spytać czy chcielibyście coś takiego jak pytania do bohaterów? Do których tylko chcecie (ofc z WL)
Jeśli tak, to zadawajcie je w komentarzach. Nasi bohaterowie chętnie na nie odpowiedzą 😍

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz