Rozdział 34

4.3K 234 66
                                    

- Rosie? A-ale jak to możliwe? - zapytał Newt, łapiąc ją za ramiona.
Posłała mu jedynie ciepły uśmiech, a on z wyraźną ulgą przyciągnął ją do swego boku.
Obok nich pojawił się Minho, w oczach którego pojawiły się łzy szczęścia na widok przyjaciółki.
Dziewczyna zachęciła go do grupowego uścisku gestem ręki. Dołączył do nich również Alby i teraz czuli się jak prawdziwa rodzina. Rose w środku otaczana przez trójkę braci. No dobra... może dwójkę. Newt jednak był kimś więcej. Nie zmieniało to jednak faktu, że są sobie najbliżsi. Wiedzieli, że muszą siebie chronić. Za wszelką cenę.

- "...ja byłem tylko tym, który musiał przekazać to pismo." - przeczytała Rose, śledząc wzrokiem treść zagadki. - Dobra, to wszystko robi się przerażające.
- Zastanawia mnie tylko o co chodzi z "labirynt to wygrana". - wtrącił Alby. - Myślicie, że...
- Że na zewnątrz czeka nas coś gorszego niż to, co przeżywamy tu? - dokończyła, a czarnoskóry pokiwał głową.
Brunetka przejechała dłonią po zmęczonej twarzy i podrapała się po policzku. Spojrzała na Newta oraz Minho, którzy patrzyli na nią z zaciekawieniem.
- On musi się dowiedzieć...- wydusiła w końcu, a oni z początku nie rozumieli co ma na myśli, lecz po chwili zrozumieli.
- Ale... - zaczął Minho.
- Ale co? - zniecierpliwił się przywódca.
Trójka przyjaciół wymieniła szybkie spojrzenia, po czym wszyscy przenieśli uwagę na Alby'ego.
- Bo widzisz, Alby... Mam urywki wspomnień z niektórych okresów mojego życia, głównie gdy po prostu śpię, ale także kiedy stracę przytomność. Tak było też tym razem. Odkryłam, że mieszkaliśmy w jakimś ośrodku i od dzieciństwa się przyjaźniliśmy. Widziałam jak zabierają mnie od moich rodziców, torturują Minho czy jak po raz pierwszy spotykam Newta. To wszystko dzieje się chronologicznie, na przykład dziś przypomniałam sobie jak wysyłają Was do Labiryntu wraz z kilkunastoosobową grupą. Kłóciłam się z jakimś lekarzem, aby Was nie zabierali do tego stopnia, że doszło do bójki między wami a ochroniarzami.
- Super! Uszkodziłem go? - spytał Minho, pochylając się do przodu.
- Eee... Niezupełnie, to raczej on uszkodził Ciebie. - wyjaśniła Rose, a Azjata zmarkotniał. - Tak czy siak, zamknęli mnie w pokoju, do którego po jakimś czasie wszedł Charlie. Rozmawialiśmy, a potem pojawiliście się wy. Weszliście jakimś otworem w podłodze. Zostaliście na noc, a rano przyszedł po mnie brązowowłosy chłopak i zaprowadził do miejsca, gdzie byli zebrani wszyscy, którzy mieli być przeniesieni do Labiryntu. Pożegnałam się z Wami... a następnie się obudziłam. - powiedziała.

Pierwszą czynnością, którą wykonał  Alby po wysłuchaniu jej monologu było opadnięcie na krzesło. Był w totalnym szoku. Tyle się działo, a tu okazuje się, że nie wie nawet o jednej czwartej tego co Newt, Rose i Minho.
Czuł bezradność wobec otaczającej go rzeczywistości, mają coraz większe przekonanie, że jest złym przywódcą.
Wbił wzrok w jeden punkt, natomiast reszta oczekiwała na jakiekolwiek słowa z jego strony.
- Jak? - rzucił w końcu.
- Podejrzewamy, że to chłopak, z którym kiedyś się przyjaźniliśmy przywraca Rosie wspomnienia, jego imię zaczyna się na literę T, ale nic więcej nie wiemy. - oświadczył Newt, starając się przybrać łagodny ton głosu. Ostatnie czego mu brakowało było dobicie Alby'ego. Wiedział, że cała ta sprawa musi być dla niego ciężka.
- Nie przejmuj się, stary. Sam dowiedziałem się stosunkowo niedawno. - poklepał go po ramieniu Minho.
- Czyli tylko Newt wiedział, tak? - zapytał czarnoskóry, zupełnie nie zważając na wypowiedź Azjaty.
- Tak. - odrzekła cicho.
Alby zmierzył Newta zimnym spojrzeniem, na co ciało blondyna się spięło. Bał się, że przy okazji Alby dowie się o jego relacji z Rose, a to byłby kolejny pretekst do Wygnania go.
- Świetnie, purwa. Ukrywaliście tak ważne fakty, a Ty, Newt jesteś moim zastępcą! Powinieneś wiedzieć jakie to ma znaczenie. - warknął przywódca, wstając.
- Ja go prosiłam, aby nic nie mówił. - westchnęła Rose. - Dużo go to kosztowało i jeśli ktoś ma ponieść konsekwencje to tylko ja.
Newt zacisnął pięści. Nie mógł pozwolić, ale cokolwiek jej się stało. Mimo wszystko był jej to winien.
Alby jeszcze przez moment patrzył na ową dwójkę, która walczyła z chęcią złapania się za ręce. Nagle do pokoju wpadł Clint.
- Świeżuch jedzie! - zawołał, po czym zniknął za drzwiami.
Alby zacisnął usta w wąską kreskę i wyszedł z pomieszczenia.
Wszyscy odetchnęli z ulgą, lecz wciąż odczuwali swojego rodzaju niepokój. Nikt nie miał ochoty uczestniczyć w przywitaniu nowej ofiary Stwórców. Nie tym razem.
Minho zmarszczył brwi.
- Zaraz. Kim jest Charlie? - spytał.
- To on. - odparła brunetka, pokazując na martwego chłopaka, a z jej twarzy dało się odczytać wyraźny żal.
Przez to krótkie wspomnienie odczuła  przywiązanie do niego. Czy można było nazwać to więzią? Sama nie wiedziała. Przecież pamiętała tylko jedno wydarzenie z nim związane. Niemniej jednak ciężko było jej patrzeć jak leży przed nią pozbawiony życia.

Nadszedł wieczór, a niebo stało się już ciemnoniebieskie i iskrzyło się od tysiąca gwiazd. Strefę otuliła ciemność, zamykając oczy jej mieszkańcom, którzy szybciej lub wolniej zapadali w sen po tym pełnym wrażeń dniu. Jednak nie wszyscy mogli spać.
Lampka oświetlała mały obszar nad jeziorem. Część jej światła padała na dwójkę przytulonych do siebie ludzi. Rose opierała głowę o klatkę piersiową Newta, a on bawił się jek włosami tak, jak podczas ich ostatniego wieczoru w ośrodku.
Spoglądali na księżyc, którego delikatny blask odbijał się w tafli wody.
Rose dotknęła opuszkami palców naszyjnika na swojej szyi, a z jej ust wydobyło się ciche westchnięcie. Newt słysząc to powiedział:
- Byliby z Ciebie dumni, Rosie.
Brunetka uśmiechnęła się na te słowa  po czym ucałowała go w usta.
Chłopak cieszył się, że choć trochę poprawił jej humor.
- A więc widziałaś nasze pożegnanie... - dodał.
- Wierz mi, że było rozpaczliwe, ale na swój sposób piękne. - powiedziała Streferka.
- Chyba nie mam wyboru, jak tylko Ci uwierzyć.

Przytulił ją mocniej, a ona zamknęła oczy. Postanowiła, że szczegóły tej wyjątkowej retrosekcji pozostawi dla siebie lub do momentu, gdy przyjedzie czas. Chciała rozkoszować się w myślach sposobem, w jaki Newt wypowiedział dwa cudowne słowa, które w głębi serca chciała usłyszeć również teraz.

~
Przepraszam Was za moją nieobecność, ale zbliża się koniec roku i czas poprawić oceny :) Chyba znacie to fantastycznie uczucie...
Mam do Was małe pytanie, a odpowiedzi jestem bardzo ciekawa.
Jak odbieracie Rose oraz pozostałe wykreowane przeze mnie postacie? Jakie cechy byście im przypisali, ocenili?  Za co ich lubicie?
Czekam na wasze wypowiedzi

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz