Rozdział 43

2.8K 177 29
                                    

Właśnie zdałam sobie sprawę, że moja książka jest pierwsza w rankingach o różnych hasztagach! Dziękuję ❤❤❤

- Miło mi Cię poznać, sztamaku.
Brunet oślepiony światłem dnia nie wiedział co się wokół niego dzieje. Spuszczono linę, a chłopak niepewnie wspiął się po niej do góry. Zobaczył tłum nastolatków w zniszczonych ubraniach, jakby wrócili z ciężkiej pracy. Ogarnął go strach, lecz starał się trzymać nerwy na wodzy. Nic nie pamiętał. Streferzy zaczęli mówić rożne rzeczy na jego temat, ale interesowało go tylko to, gdzie się znajduje.
- Gdzie jestem? - zapytał niepewnie, wciąż się rozglądając.
- W Strefie. - odparł beznamiętnie czarnoskóry. - Chodź za mną.

Nowy zrobił to, o co prosił go przywódca, ponieważ właśnie nim wydawał się być Alby.

Tymczasem Rose porządkowała leki, które przed chwilą podawała jednemu z chłopców. Praca w szpitalu sprawiała jej przyjemność, jednak nadal tęskniła za byciem Zwiadowczynią. Zamknęła oczy i wyobraziła sobie bieg po mrocznych korytarzach Labiryntu z Newtem przy boku. Z nim niczego się nie bała. Ciężko westchnęła, lecz nagle ktoś odezwał się za jej plecami.
- Co taka piękna dziewczyna robi tu sama?

Rose uśmiechnęła się na dźwięk znajomego głosu i odwróciła.
- Pracuje, w porównaniu do niektórych. - powiedziała, ciesząc się widokiem Newta.

Chłopak podszedł do niej i namiętnie pocałował. Dziewczyna zatracała się w pocałunku, ale przecież w każdej chwili ktoś mógł tu zajrzeć. Odsunęła się od Newta, posyłajac mu smutne spojrzenie.
- Szkoda, że musimy się ukrywać... - szepnęła, opuszczając głowę.
- Ej. - wtrącił, łapiąc jej podbródek. - Kiedyś będziemy mogli pokazywać swoją miłość bez obaw, ogay? Tylko jeszcze nie teraz...
- Tak, wiem.
- Przyjechał Świeżuch. - zmienił temat. - Wydaje mi się znajomy, tylko cholera, nie mogę sobie niczego przypomnieć.
- Naprawdę? Hmm, może był naszym przyjacielem w ośrodku? Jak skończę robotę to mnie do niego zaprowadzisz.
- Nie ma problemu, mam go trochę oprowadzać po naszej cudnej Strefie.
- Uff. Dobrze, że Alby znowu nie kazał tego robić Minho.
- I chyba już nigdy nie powtórzy tego błędu. - odrzekł Newt, na co obydwoje zaczęli się śmiać.

Do końca dnia Rose zastanawiała się nad tożsamością owego chłopaka, jednak wiedziała, że najpierw musi zająć się sobą. Jak zwykle na cześć nowego miało odbyć się ognisko, na którym Streferka postanowiła zaśpiewać jakąś piosenkę. Ostatnim razem dobrze to zadziałało na pamięć Minho i Newta, więc Rose sądziła, że tym razem też tak może być.
Była bardzo zmęczona i nie odczuwała jakiekolwiek chęci pojawienia się na przyjęciu, jednak chciała poznać Njubi. Udała się do pokoju i przebrała. Nucąc usiadła na łóżku, po czym położyła się na nim, aby chociaż przez chwilę odpocząć. Nawet nie wiedziała, kiedy odpłynęła.

- A więc to już jutro, tak? - zapytała brunetka, wpatrując się w podłogę.
- Tak. - odparła pielęgniarka, która pobierała jej krew. - Psychowie uważają, że jesteś już gotowa.
- Zapomnę o wszystkim. - powiedziała, a po jej policzku spłynęła łza.
Kobieta patrzyła na nią ze smutkiem w oczach, ponieważ wiedziała, jak bardzo dziewczyna nie chce stracić swoich wspomnień. Lubiła ją.
- Przykro mi, kochanie. - próbowała ją pocieszyć, kładąc dłoń na jej ramieniu.
Nagle otworzyły się drzwi sali, przez które wszedł ochroniarz i od razu skupił swoją uwagę na dziewczynie.
- Czy to wszystko? - spytał srogo.
Pielęgniarka przewróciła oczami, po czym kiwnęła głową.
Rose zeskoczyła ze stołku.
- Miło mi było panią poznać. Była pani jedną z najlepszych osób w tym wariatkowie. - powiedziała szczerze dziewczyna, na co kobieta delikatnie się uśmiechnęła, a następnie zamknęła ją w uścisku.
- Ciebie również, trzymaj się.

Wymieniły ostanie spojrzenia, lecz zniecierpliwiony ochroniarz postanowił przerwać tę chwilę, imintując kaszel.
Brunetka wyprzedziła mężczyznę i starała się go ingnorować. Przez jej ostatnie wybryki przydzielono jej ochroniarza, aby nie robiła niczego głupiego. Chyba jedynym atutem przeniesienia do Labiryntu był fakt, że od jutra nie będzie musiała oglądać jego twarzy.

Przed jej pokojem stał oparty o ścianę chłopak. Wyglądał na zmartwionego i gdy tylkozobaczył od razu do niej podbiegł.
- J-ja nie mogłem nic zrobić. - wydusił.
- Spokojnie, na wszystkich przychodzi kiedyś pora. - odrzekła, nie czując do niego żadnej urazy. - Jest też kilka plusów tej sytuacji.
Mówiąc to spojrzała na stojącego u jej boku mężczyznę.
- Przyjdę jutro, żeby się pożegnać. - dodał, po czym złapał ją za rękę.
Rose od razu wyczuła, że próbuje przekazać jej mały skrawek papieru, więc podjęła się kontynuacji jego działań.
- Będę czekała, Thomas.
W końcu brunet odszedł, a gdy dziewczyna była już w swoim pokoju rozwinęła kartkę i przeczytała:

Jeśli naprawdę Cię kochał, to sobie przypomni, bo miłości nie da się wymazać z pamięci. Tak samo jak przyjaźni. One nie w umyśle, lecz w sercu.

Dziewczyna na dobre się rozkleiła.

- Boże, to jest jakiś żart. Będę chyba musiał przynieść wiadro z wodą. - jęknął Minho, pochylając się nad śpiącą Rose.
- Może to nie będzie konieczne. - przestraszył się Chuck, ponieważ nie chciał denerwować Streferki.

W tym samym momencie otworzyła swoje oczy i odsunęła od siebie twarz Azjaty.
- Zjeżdżaj, klumpie. - wymamrotała.
- Miła jak zawsze. - mruknął, przeczesując włosy. - Wstawaj, smrodasko. Za chwilę ognisko.
- Ale wy się lubicie. - wtrącił Chuck.

Rose podrapała się po głowie, aż w końcu przypomniała sobie o bardzo istotnym fakcie.
- Czy Njubi przypomniał sobie swoje imię? - zapytała.
- Eee, jeszcze nie. - odparł młodszy z chłopców. - Ale jest fajny, trochę dziwny, ale fajny.
- Cholera. - szepnęła Rose.
Minho zmierzył ją podejrzliwie, jednak postanowił, że popyta ją o to później.

Impreza trwała już w najlepsze, a Rose i Minho siedzieli wśród Zwiadowców, popijając bimber Gally'ego. Dziewczyna była zmartwiona nieobecnością Newta, ale przyjaciel wciąż powtarzał, że zaraz się zjawi. Nagle zauważyła go, siedzącego obok pnia drzewa z jakimś chłopakiem. Blondyn najwyraźniej coś mu tłumaczył. Gdy odwrócili się w jej stronę serce Rose na moment stanęło.
To był on.
To był Thomas.

~
No trochę mnie tu nie było. Mam teraz dość ciężki okres w swoim życiu, co nie działa dobrze na wenę. Nie jestem dumna z tego rozdziału, ale może Wam bardziej przypadnie do gustu. Wiem, że wydarzenia mogą się różnić od tych w książce, ale pożyczyłam książkę kuzynowi, a niestety nie znam jej na pamięć 😂 Postaram się dodać następny szybciej, ale wybaczcie, jeśli mi się to nie uda.
Do następnego

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz