Rozdział 37

3.7K 259 186
                                    

* Mam wrażenie, że większość będzie bardzo zadowolona z tego rozdziału 😂 *
A i polecam włączyć muzykę w mediach ❤

Dwa dni później Newt starał się unikać kogokolwiek, aby poukładać sobie wszystko w głowie. Dziś postanowił to zrobić, spytać Rose czy będzie jego dziewczyną. Chodził zestresowany, próbując dobrać odpowiednie słowa do swojej wypowiedzi. Gdy widział gdzieś Rose, chował się, co było dość dziecinne, jednak nie widział innego wyjścia. Jedyną osobą, która pomagała mu zorganizować całe wydarzenie był Minho. Mówił o jakiś typowo damskich rzeczach, na które lecą dziewczyny, choć Newt kompletnie nie miał pojęcia, skąd przyjaciel to wiedział, skoro Rose była pierwszą jaką widział od wymazania pamięci.
- Newt, sądzę, że powinieneś to zrobić tam, gdzie wszystko się zaczęło... - mówił Minho.
- W Pudle?! - zdziwił się blondyn.
- Nie krótasie! Chodzi mi o to wasze miejsce nad jeziorem. Wiesz... tam spędzacie sporo czasu, wasza pierwsza randka się tam odbyła, no i to tam pierwszy raz się pocałowaliście. - powiedział, składając ręce i przykładając je do policzka.
Newt prychnął i lekko go popchnął, a Azjata zachichotał.
- Może i masz rację... - mruknął blondyn po chwili zamyślenia.
- Oczywiście, że mam! Jestem nieomylny! - odparł dumnie.
- Tak? A przypomnieć Ci kto wczoraj nie odróżnił jabłka od pomarańczy? - spytał Newt, unosząc brwi i posyłając mu chytry uśmiech.
- Aaaa zawrzyj twarzostan!

Tymczasem Rose kończyła opatrywać ranę jednego ze Streferów, Chrisa. Owinęła bandażem przecięcie na przedramieniu i mocno związała.
- Gotowe! - zawołała wesoło.
Chłopak przyjrzał się opatrunkowi, a następnie powiedział:
- Wielkie dzięki.
- Następnym razem uważaj z łopatą, są groźniejsze niż myślisz. - pogroziła mu palcem, na co Chris się zaśmiał.
- Na pewno będę.
Po tych słowach wyszedł, Rose posprzątała miejsce pracy, a do pomieszczenia weszedł Jeff.
- No Rose, myślę, że na dziś możesz już skończyć. - odrzekł, klepiąc ją w ramie.
- Nie, mogę jeszcze zostać, serio. I tak nie mam nic lepszego do roboty.
- Siedzisz tu już od rana, a jest... - spojrzał na zegarek. - Siedemnasta. Idź do Patelniaka, pomożesz mu w kolacji, jeśli tak bardzo chcesz się czymś zająć.
Dziewczyna westchnęła i pożegnała się z Plastrem.
Zgodnie z poleceniem poszła w kierunku królestwa Siggy'ego, jednak po drodze zauważyła Newta i Minho, którzy wyglądali na pogrążonych w rozmowie. Chciała do nich podejść, lecz gdy czarnowłosy ją zauważył, szturchnął Newta, który również na nią spojrzał z wyraźnych zdziwieniem, po czym szybko udali się w kierunku Bazy. Na twarzy Rose pojawiło się zszokowanie.
Co miało oznaczać ich dziwne zachowanie? Nagle zaczęli jej unikać?

Pochłonięta myślami dotarła do kuchni, gdzie razem z Patelniakiem zaczęli przygotowywać kolację.

Rozpoczęła się pora rozdawania posiłków, więc większość Streferów pojawiła się w stołówce. Zjawili się również Newt, Minho i Alby, których przyciągnął zachęcający zapach potraw. Domyślili się, że Rose pomagała Patelniakowi.
Podeszli do miejsca, gdzie wydawano posiłki. Spostrzegli przyjaciółkę, która właśnie podawała z uśmiechem talerz jednemu z chłopców i życzyła mu smacznego. Gdy jednak ich zauważyła, przestałą się uśmiechać i zmierzyła ich lodowatym wzrokiem.
Bez słowa dała im posiłek, którym były naleśniki z czekoladą i bananami.
- Dobrze przypieczone? - spytał Minho, drocząc się z nią.
- Zjedz, to się do cholery dowiesz. - wysyczała, na co brunet wycofał się do tyłu.
- Co cię ugryzło? - dopytywał Newt.
- A coś miało? - mruknęła, a następnie odeszła, zostawiając zdezorientowanych przyjaciół.
- Nie wiem, co zrobiliście, ale macie, purwa, przechlapane. - stwierdził Alby, siadając przy jednym ze stolików, natomiast pozostała dwójka wciąż patrzyła się w miejsce, gdzie jeszcze chwilę temu stała Rose.
Musieli dokładnie przeanalizować to, co przed chwilą się wydarzyło.

Około dwudziestej kiedy Rose leżała na łóżku, ktoś zapukał do jej drzwi. Niechętnie podeszła do nich, po czym otworzyła je. Nikogo nie było, lecz na podłodze znalazła czerwoną różę oraz jakąś karteczkę. Chwyciła oba przedmioty i przeczytała tekst zapisany na papierze.

Przyjdź o 21 w nasze miejsce.

Newt

Popatrzyła przed siebie, żwawo myśląc. Nie była pewna czy chce widzieć Newta, po tym jak ignorował ją cały dzień. Jednak coś w głębi serca kazało jej iść i dowiedzieć się, czemu chłopak chciał się spotkać.
Kilka minut przed ustaloną godziną wyszła z Bazy, udając się w stronę jeziora. Tam zobaczyła blondyna, który nerwowo krążył wokół stolika i dwóch krzeseł.

Zaraz, zaraz. SKĄD ON WYTRZASNĄŁ STÓŁ?

Zmarczyła brwi i podeszła bliżej. Newt odwrócił się do niej, posyłając niepewny uśmiech.
- Cześć. - wymamrotał.
- Hej.
- Usiądź.
Rose usiadła, mając obawy, że krzesło nagle runie z nią do tyłu, ale na szczęście nic takiego się nie stało. Chłopak powtórzył jej czynność.
Spostrzegła, że ba stole znajduje się świeca oraz kolacja.
- Skąd to wszystko wziąłeś? - spytała.
- No cóż... Mam kontakty. - powiedział dumnie. - A tak serio to Minho pomógł mi to wszystko zorganizować. Myślę, że Patelniak nie zauważy, że zabraliśmy to z jadalni.
Rose zaśmiała się.

Nagle w jej głowie pojawiła się myśl.

To dlatego mnie unikali? Bo byli zajęci przygotowywaniem... tego?

- Nie łatwiej było po prostu przynieść koc jak zawsze? - odrzekła, uśmiechając się.
- Chciałem, abyś poczuła się jak na prawdziwej randce. - powiedział, drapiąc się w tył głowy. W świetle świecy dostrzegła rumieńce na jego policzkach.
Bicie jej serca przyspieszyło, a z ust nie mogło wydobyć się żadne słowo.
Newt tak bardzo się postarał, żeby wszystko było cudownie. I było.
Chwyciła go za rękę, a on spojrzał najpierw na ich złączone dłonie, następnie na nią.
- Jesteś najlepszym mężczyzną na świecie. - wyszeptała.
Uśmiechnęli się do siebie i rozmawiając, zjedli posiłek. Nie spuszczali z siebie wzroku, byli tak bardzo pochłonięci sobą nawzajem.
Nagle Newt wstał i szybko znalazł się obok niej.
- Zatańczysz?
R

ose zmarczyła brwi.
- Przecież nie mamy muzyki.
- Mamy.
Zza krzaków wyłoniła się postać, którą okazał się być Minho, który trzymał w ręce gitarę.
- Przecież ty nie umiesz grać! - zdziwiła się.
- Smrodasko, jeszcze wiele rzeczy o mnie nie wiesz. - zaśmiał się, siadając na trawie.
Newt wyciągnął dłoń w jej kierunku, mówiąc:
- Mogę prosić?
- Oczywiście. - zachichotała.
Minho zaczął grać, a Rose i Newt kołysali się w rytm muzyki przytuleni do siebie.
Rose miała łzy w oczach, to była najpiękniejsza noc jej życia.
W końcu brunet przerwał grę, Newt chwycił ją mocno za ręce i uklęknął na kolano.
- Rosie... Jesteś jedyną dziewczyną w moim życiu i jedyną, którą kocham. Tak, kocham Cię i to bardzo. Codziennie dziękuję Bogu za to, że jesteś tu ze mną, że przysłali Cię do Strefy, bo gdyby nie ty wszystko byłoby inne. Byłaś przy mnie, gdy się załamałem, gdy byłem smutny czy radosny, zawsze. Ja również chcę być obok Ciebie, ale nie jako przyjaciel. Jako ktoś więcej. Będziesz tylko moja? Zostaniesz moją dziewczyną? - powiedział lekko drżącym głosem.
Rose zapadło dech w piersi, a po policzkach spływały łzy wzruszenia. Nic nie odpowiedziała, tylko zniżyła się, aby być na równo z twarzą blondyna, po czym pocałowała go, dając upust emocją. Newt oddał pocałunek, wzgychając.
- Tak... Zostanę. - szepnęła wreszcie, opierając swoje czoło o jego.
Zamknęli się w szczelnym uścisku, nie zważając na Minho, który ściskał w dłoniach instrument.
- Nie będę płakać, nie będę płakać. - mówił do siebie, będąc na skraju wytrzymałości. - Co ja pieprzę! Już płaczę. Tak szybko dorastają...

Otarł łzę i patrzył na zakochanych przyjaciół z wyraźnym szczęściem.

~
No! Myślę, że wszyscy zadowoleni 😏😂 Mam wrażenie, że piosenka idealnie opisuje rozdział jak i samą relację pomiędzy Rose a Newtem 🌹

Więźniowie uczuć || NewtOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz