Rozdział 5

19.7K 777 88
                                    

Na początek chciałabym przeprosić za tak długą przerwe, od teraz wracam z rozdziałami i będę się starała dodawać je jak najczęściej.

Siedziałam przy wielkim stole, przy którym mogłoby usiąść z trzydziestu ludzi, cały ,,dom", jeżeli tak go można nazwać jest wykonany w stylu królewkim, co ja gadam to jest normlanie jak jakiś hotel.

Ten nasz Alfa poszedł do swojego gabinetu na chwilę, a nie ma go z dwadzieścia minut, naprawdę mam już dosć, najchętniej pojechałabym do domu usiadła przed telewizorem z piwem w ręku i odpoczeła od tych zadręczających myśli.

-Boże, ile mam jeszcze czekać!? -niecierpliwiłam się i to bardzo.

Wyjęłam swój telefon z kieszeni spodni, aby zobaczyć jaka jest w ogóle godzina.

-18;21, świetnie, no po prostu cudownie.

Wstałam ze swojego miejsca i ruszyłam w tym samym kierunku co ten buc. Stanęłam przed dzrzwiami jak mniemam jego gabinetu, zastanawiałam się czy zapukać, czy wejść jak u siebie.

- A co ja będę mu kulture pokazywać.-powiedziałam pod nosem i weszłam do środka.

Siedział na wielkim fotelu i popijał sobie whisky, a mi kazał czekać.
Przecież nic takiego nie robi, tylko siedzi na tyłku i pije.

-A pukać nie umiesz?- spytał się z obojętnym wyrazem twarzy. Ja jedynie wywróciłam oczami na tę jego głupią uwagę i ruszyłam do kanapy na przeciw niemu.

-Załatwmy tę sprawę i miejmy wszystko z głowy.- powiedziałam nad wyraz spokojnie. Odłożył szklankę z alkoholem i popatrzył na mnie uważnie.

-Powiedz mi, co ty sobie myślałaś przychodząc tu?-spytał.-Hm...że, tak po prostu wejdziesz sobie tu, zaczniesz pierdolić i morda ci się nie zamknie i, że będzie po wszytkim? -spytał wstając ze swojego miejsca i podchodząc do mnie.- To byłaś w błędzie.

Stanął przede mną, musiałam unieść głowę aby spojrzeć na jego twarz. Nie będzie łatwo, nie będzie.

-Słuchaj..- zaczęłam, ale nie dał mi skończyć.

-Nie skończyłem jeszcze! Zabiję twoją przyjaciółke, a ty nic z tym nie zrobisz.

W tym momencie aż się wystraszyłam miałam ochotę uderzyć go i pobiec do mojej praktycznie siostry. Oddam za nią życie jeżeli będzie trzeba, aby tylko jej się nic nie stało.

-Zabije cię! Rozumiesz draniu, zabije cię, jeżeli twoje kundly jej coś zrobią, albo ty!- w tym momencie miałam dosć jego i naszej rasy i tych pieprzonych zasad.

-Ciebie też zabije guwniaro, ale najpierw się zabawie.- powiedział, jak na faceta przystało. Obetnę mu jaja i każe jeść na kolacje.

-Zamknij ryj! Po prostu się już nie odzywaj,bo zatruwasz powietrze.- powiedziałam i ruszyłam do drzwi.

Nie zostanę tu, chciałam po dobroci, ale on nie rozumie, więc sama na własną rękę będę chornić siebie i moją przyjaciółke. Wiem, że to za dużo jak na mnie, że mogę nie wytrawać, ale bedę się starała ze wszystkich sił zmienić to prawo.

-Zmienie te jebane zasady, rozumiesz? Zmienie!- krzyczę jeszcze w jego stronę.

On jedynie uśmiecha się i siada znów na swoim ,,tronie".

-Musiałabyś być Luną, a ty jesteś nikim.- powiedział i nie powiem zraniły mnie te słowa.

Nikt nie powinnien nigdy do nikogo powiedzieć, że jest nikim albo, że nie jest nic wart, bo to boli, bardzo boli. Te słowa sprawiły, że ruszyłam w jego kierunki i stanęłam przed biurkim.

-To ty jesteś nikim! Prawdziwy Alfa, powinnien być dobry, pełen miłosci i dobroci dla swych ludzi, a ty? Ty takim kimś nie jesteś, jesteś beznadziejnym Alfą, który nie zasługuje na odrobine szacunku.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam mówiąc mu to, bo teraz widzę jak bardzo jest wściekły i gotowy do ataku, ale cóż ktoś musiał mu to powiedzieć w twarz. Niech mnie torturuje, bije i Bóg wie jeszcze co, ale zdania o nim nigdy nie zmienie.
I szacunku mu nie okarze.

Myśląc sobie tak, nie wiedziała jak bardzo się myli.

 ALFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz