Rozdział 29

9.4K 366 40
                                    

Patrzyłam na wściekłego Williama idącego w moją stronę, jestem cholernie zdziwiona skąd wiedział gdzie jestem, może mnie śledził, nie wiem i szczerze mówiąc po nim mogłabym wszystkiego się spodziewać.

Strach i uległość obleciały całe moje ciało, ale to tylko i wyłącznie, dlatego, że użył głosu Alfy i niestety wszystkie wilkołaki niższej rangi odczuwają tego skutki. Może i zawładną moim ciałem, ale nie umysłem do cholery, byłam wściekła.

-Sawa kurwa, co to ma być?-krzyknął stając przede mną, poczułam jego zapach i poczułam się jak pijana. Tylko przez sekundę.

Najgorsze było w tym to, że jego mama stała przed nim, patrząc na niego ze łzami w oczach, widać, że tęskni za synem, niestety szanowny pan i władca nie zwracał na nią uwagi jakby jej tu nie było. A była i potrzebowała go w swoim życiu.

-William psie zabije cię zaraz.-o dziwo mój głos był opanowany.

Willam jeszcze bardziej się wkurzył, bo zaczął mnie szarpać i popychać.
Jeżeli, myśli, że dam mu się traktować jak ta cała Mia, to się cholernie pomylił.

-Synu, skrzywdzisz ją.- spojrzałam na Stephanie która nie wiedziała co robić i jak powstrzymać swojego syna. Niestety jej słowa skierowały gniew Williama na nią.

-Nie odzywaj się matko i nie wtykaj nosa tam gdzie cię nie chcą.- warkną. Wyrwałam się z jego uścisku i popchnęłam go z całej siły. Nikt nie powinien odzywać się tak do matki.

-Słuchaj psie, jeżeli myślisz, że będziesz traktować mnie jak Mię, to najwyraźniej ci się w dupie poprzewracało.-tym razem to ja wydarłam się na niego.- Zabieraj swoich kundli i wynoś się stąd, nie będziemy z Luną tolerować twojego szczenięcego zachowania, rozumiesz kochanie?-spytałam przemiłym głosem na koniec.

Mierzyliśmy się wrogim spojrzeniem i na dodatek sporo ochroniarzy było świadkiem naszej kłótni, niestety łączenie dwóch wybuchowych osób ze sobą nie mogło skończyć się dobrze.

-Jakim kurwa prawem pojechałaś do mojej matki, co ty sobie myślałaś idiotko?-był wysoki dlatego musiałam wysoko wyszukiwać jakiejkolwiek nadzieji w jego oczach, że może cieszy się, że tu jest, albo chociaż tęsknotę. Niestety nic tam nie było. Były puste.

Złapałam go za rękę i podeszłam jeszcze bliżej, muszę zaradzić jego gniewowi, boje się, że zrobi komuś krzywdę.

-Will proszę porozmawiaj ze mną.-powiedziałam błagalnym tonem.-Proszę na osobności.-przytuliłam się do jego umięśnionego ciała. Tak to tu jest moje miejsce, przy nim.

Przez dłuższą chwilę nie uzyskałam żadnej odpowiedzi ani żadnego ruchu z jego strony, ale złamał się i wziął mnie na ręce i wyprowadził z posiadłości Stephanie.

-O czym chcesz rozmawiać?-spytał siadając na jednej z ławek w ogrodzie.- Chcesz przyśpieszyć swoją śmierć?

Niby planował mnie zabić, ale dobrze oboje wiedzieliśmy, że tak się nie stanie, oboje jesteśmy połączeni razem ze sobą w obu postaciach, na dodatek, żadna jeszcze nie wytrzymała z nim tak długo jak ja.

-Will proszę cię, wiem o wszystkim o Mii, o tym, że zabiłeś pełno ludzi, swojego braciszka i partnera swojej matki.-zaczęłam.-Przez to chcesz zabić wszystkich ludzi, William to nie jest normalne.

Spojrzał na mnie i widziałam ból w jego oczach na wspomnienie jego małego braciszka.

-Sawa jestem Alfą, to ja wyznaczam prawo i każdy ma się do niego dostosować, ze mną się nie pogrywa i mnie się nie przechytrzy Sawa. -powiedział a ja znów widziałam tego cholernego Willa którego ogarnia wściekłość.- Zapamiętaj to, jesteś moja i jesteś moją partnerką, dlatego nie mogę cię zabić, ale nie zapominaj, że mogę cię ukarać.

A więc szykuję dla mnie już trumnę, raz zamkną mnie w swojej piwnicy i przetrzymywał bez wody i picia, teraz czuję, że to będzie coś gorszego. Wstałam z jego kolan i stanęłam przed nim.

-Psie dla przypomnienia kundlu, ja już cię przechytrzyłam.-powiedziałam miło.- Przeszukałam twój gabinet, zdobyłam adresy i numery, a ty oni czym nie wiedziałeś idioto, gdyby żaden twój kundel nie powiedział ci gdzie jestem, to byś nawet nie wiedział.

-Sawa obiecuję ci, że kurwa zamknę cię w mojej sypialni i nie wypuszczę przez rok, spiorę ci tyłek tak, że nie usiądziesz. -powiedział i spojrzał na mnie wygłodniałym spojrzeniem.

Cholera. Co? Will nie jest na mnie wściekły? On ma na mnie ochotę!

-Will co ty mówisz?-spytałam niepewnie. Czegoś takiego się nie spodziewałam. Złapał mnie za ręce i przyciągnął do swojego ciała.

-Sawa byłem wściekły gdy dowiedziałem się, że mnie oszukałaś, ale i jestem z ciebie dumny, nikt jeszcze nie postawi mi się jak ty i nikomu nie udało się przeszukać mój gabinet. -powiedział i pogładził kciukiem mój policzek.- Wszystko czego się dowiedziałaś to prawda, co prawda chciałem, abyś prawdę usłyszała ode mnie, ale co zrobić skoro jesteś taka ciekawska.

-William naprawdę nie jesteś na mnie zły?-upewniłam się.

-Nie jestem, ale mam jedno pytanie, które mnie zaciekawiło.-spojrzał na mnie podejrzliwie.

Dlaczego czuję, że będzie to pytanie, na które, nie będę chciała odpowiadać.

Dlaczego tak serce mi wali?

-Jakie Will? -spytałam.

-Naprawdę nic do mnie nie czujesz Sawa?-spytał i spojrzał mi głęboko w oczy.

O kurwa.

 ALFAOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz